Zaskakujące słowa Bońka. Co na to Tajner? "Absolutnie niezrozumiała sytuacja"

Paulo Sousa jest lepszym trenerem od Jerzego Brzęczka, ale nie wiadomo, jakim będzie selekcjonerem. Zbigniew Boniek chce tym wyborem przerzucić część odpowiedzialności na piłkarzy. Sam jednak twierdzi, że nie odpowiada za wyniki reprezentacji. Czy podobnie uważa np. Apoloniusz Tajner w przypadku skoczków?

Pierwsza część czwartkowej konferencji Zbigniewa Bońka poświęcona była analizie zwolnienia Jerzego Brzęczka. Prezes PZPN kilkukrotnie podkreślał, że z byłym lub nowym selekcjonerem i tak najwięcej oczekuje od samych piłkarzy. - Trener jest potrzebny, by poprawić wyniki, ale najwięcej wymagam od zawodników - powiedział. Później dodał: "Doszło do dziwnego rozkładu presji. Nie wiem dlaczego, ale presja była wyłącznie po stronie trenera. Obserwowaliśmy reakcje piłkarzy po spotkaniach typu: "to nie ja, to on", wskazujące na trenera". Trudno się z tym nie zgodzić.

Zobacz wideo "To zagrywka Zbigniewa Bońka"

Sousa będzie miał większy autorytet

Zmieniając selekcjonera, Boniek mówi reprezentantom Polski: "Sprawdzam". Jeśli pod wodzą nowego szkoleniowca, w dodatku zagranicznego, nie będą grali lepiej, świadczyć to będzie - w myśl logiki przedstawionej przez szefa PZPN - o nich samych. A już na pewno nie o prezesie związku. - Czytałem ostatnio, że robię ryzykowny ruch, bo zwalniając Brzęczka i zatrudniając nowego selekcjonera, biorę odpowiedzialność za wyniki. To absolutnie niezrozumiała sytuacja. Za wyniki na boisku odpowiadają selekcjoner i piłkarze. Prezes jest od tego, żeby na to patrzył, nadzorował i stwarzał im jak najlepsze warunki. Jeśli będziemy myśleli w Polsce, że za to, czy strzelimy gola, kogoś pokonamy, odpowiadają działacze lub prezes, a nie piłkarze, to nie będzie to lepiej wyglądało - powiedział szef PZPN.

To zaskakująca argumentacja, z którą trudno się zgodzić, bo to nie kto inny, jak Boniek wybiera selekcjonera, który jest jednym z odpowiedzialnych jego zdaniem za wyniki. To tak, jakby powiedzieć, że np. prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner nie odpowiada za rezultaty skoczków, a przecież to on zatrudnił Michala Doleżała, dzięki czemu nasi zawodnicy skaczą w tym sezonie tak daleko. Za wyniki odpowiadają zawodnicy, trenerzy i działacze - tak jest w każdej dyscyplinie sportu.

Arkadiusz Milik w Marsylii?Milik trafił do pogrążonej w chaosie Marsylii. "Sytuacja może się pogorszyć"

A kogo zatrudnił Zbigniew Boniek? Paulo Sousa z pewnością jest lepszym trenerem niż Jerzy Brzęczek. Nie pracował w Wiśle Płock czy Lechii Gdańsk, ale m.in. w Fiorentinie, Bordeaux czy FC Basel. Z tym ostatnim zespołem wyszedł nawet z grupy Ligi Mistrzów kosztem Liverpoolu. Portugalczyk był też lepszym piłkarzem od Brzęczka. Dwa razy wygrał Ligę Mistrzów, grał m.in. w Juventusie i Borussii Dortmund. To wszystko sprawia, że powinien mieć większy autorytet u naszych reprezentantów.

Za mało czasu czy nie za mało?

- Sam się zastanawiam, dlaczego on chce pracować z reprezentacją - powiedział Boniek o Sousie. Przyczyn może być kilka. Raz, że od sierpnia Portugalczyk był na bezrobociu. Dwa, że będzie mógł pracować z najlepszym obecnie piłkarzem świata, Robertem Lewandowskim. Trzy, że ma wyjątkową okazję poprowadzenia drużyny narodowej i to od razu na wielkim turnieju. W czerwcu rozpoczną się mistrzostwa Europy, wcześniej startują eliminacje do mistrzostw świata, które zakończą się w listopadzie. Portugalczyk wejdzie do naszej kadry z marszu. Jeśli mu się nie powiedzie, będzie miał alibi, że nie miał czasu na przygotowania. Jeśli mu się powiedzie, udowodni, że warto było na niego postawić.

Z tym ostatnim nie zgadza się prezes Boniek. Na pytanie, czy nie obawia się, że nowy trener będzie tłumaczył się w przypadku porażki, że miał mało czasu do eliminacji do mundialu i do Euro, odpowiedział: "Wątpię, by nowy trener się tym zasłaniał. Ma zapisane cele w umowie - wyjście z grupy na Euro i awans do baraży eliminacji MŚ. Czy jest mało czasu? Niektórzy wcześniej mieli go jeszcze mniej."

Niektórzy rzeczywiście mieli go mniej. Stefan Majewski debiutował pod koniec eliminacji do mundialu 2010, a Paweł Janas po dwóch meczach eliminacji do Euro 2004. Ale żaden z dotychczasowych selekcjonerów nie miał przed sobą roku, w którym odbędą się mistrzostwa Europy przeplatane eliminacjami do MŚ. To spore wyzwanie dla Paulo Sousy i dlatego argument czasu będzie wracał jak bumerang. Jak samo zwolnienie Jerzego Brzęczka było słusznym krokiem, tak jego moment spóźnionym. Od listopada i ostatniego meczu kadry do stycznia zmieniło się tyle, że nowy selekcjoner ma jeszcze mniej dni na przygotowania. Pierwszy trening kadry poprowadzi tuż przed wyjazdowym eliminacyjnym spotkaniem z Węgrami zaplanowanym na 25 marca.

Obcokrajowiec

Po latach przekonywania, że selekcjonerem powinien być Polak, prezes PZPN zdecydował się na obcokrajowca. Jak to wytłumaczył? - Zagraniczny trener nie będzie musiał czytać w mediach społecznościowych specjalistów, którzy już wiedzą, że jest "be" - powiedział Zbigniew Boniek. Krytyka nie była chyba największym problemem, z jakim nie radził sobie Jerzy Brzęczek. Nie brała się z kosmosu. Była efektem słabej gry naszej drużyny i braku zauważalnego postępu na przestrzeni dwóch ostatnich lat. W kontekście nominacji Sousy ciekawie brzmią też słowa prezesa z wywiadu z "Przeglądu Sportowego" sprzed dwóch lat. Przypomniał je Łukasz Olkowicz: "Jeżeli pan uważa, że portugalski trener jest taki dobry, dlaczego polskie kluby nie wezmą sobie ich szesnastu? Weźcie sobie! Pan ma receptę na piłkę: wyedukowanych, dobrych trenerów z Portugalii. W Polsce ciągle obce jest lepsze od naszego."

Na ten moment wśród asystentów Paulo Sousy nie ma Polaków. Boniek zapewnił jednak, że po rozmowach z selekcjonerem liczy, że dwie lub trzy osoby z Polski dołączą do jego sztabu. Leo Beenhakker miał wśród współpracowników Bogusława Kaczmarka, Dariusza Dziekanowskiego i Adama Nawałkę. Ten ostatni nauczył się tyle, że po latach sam z sukcesami prowadził kadrę. Może uda się powtórzyć ten manewr i doczekamy się drugiego Nawałki przy zagranicznym selekcjonerze?

Pochwały dla Sousy

Moi rozmówcy chwalą Paulo Sousę. - Jest dobrym trenerem, ma bardzo dokładne wyobrażenie, jak powinna grać jego drużyna: ofensywnie, wysoko pressingiem. Piłkarze lubią z nim pracować, bo czuje grę. Jest bardzo ambitny. Potrafi się umiejętnie komunikować, ma dobry kontakt z mediami - powiedział Nicolas Le Gardien z dziennika "Sud Ouest", wydawanego na terenie południowo-zachodniej Francji. To tam leży Bordeaux, gdzie Portugalczyk prowadził miejscowy Girondins.

- Sousa jest bardzo dobrym trenerem, korzysta z kilku systemów taktycznych. We Włoszech grał 3-5-2 z Fiorentiną, we Francji grał inaczej. Dba o stronę taktyczną. Myślę, że będzie to udany ruch ze strony polskiej federacji. Sousa ma charyzmę, wie, jak prowadzić zespół - mówi Luis Martins z portugalskiego Canal 11.

- Paulo Sousa to dobry szkoleniowiec. Mądry człowiek z wielką pasją do futbolu i dużym doświadczeniem. W Szwajcarii, Izraelu i na Węgrzech udowodnił, że wie, jak budować drużynę. Ma odpowiednie umiejętności komunikacyjne, łatwo dostosowuje się do nowych miejsc pracy - twierdzi Pedro Barata z dziennika "Marca".

Dembele nie wykorzystał rzutu karnegoPotworne męczarnie Barcelony i dwa zmarnowane karne! Bramkarz trzecioligowca przeszedł do historii

Przed Paulo Sousą niełatwe zadanie. Dziś nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak mu pójdzie. Rozgrywki reprezentacyjne wymykają się często logice, jaka panuje w rywalizacji klubowej. Choć Nawałka miał doświadczenie w pracy z kadrą za Beenhakkera, niewielu wierzyło, że powiedzie mu się z drużyną narodową. Sousa był asystentem Carlosa Queiroza w reprezentacji Portugalii. To, czego może mu zabraknąć, to kilku dodatkowych treningów, spotkań nie o stawkę i rozmów z piłkarzami. Nie ma jednak na to wpływu, bo decyzję o momencie jego zatrudnienia podjął prezes PZPN. Ten sam, który twierdzi, że nie ponosi odpowiedzialności za wyniki reprezentacji.

Więcej o: