Zbigniew Boniek postawił jasne cele nowemu selekcjonerowi! "Tak sformułowany jest kontrakt"

Dominik Wardzichowski
- Widziałem marazm wokół reprezentacji, widziałem marazm wśród piłkarzy i musiałem działać. Ale nie żałuję, że zatrudniłem Jerzego Brzęczka - przyznał Zbigniew Boniek na specjalnej konferencji prasowej. Prezes PZPN ogłosił też nazwisko nowego selekcjonera. Został nim Portugalczyk Paulo Sousa, a Zbigniew Boniek już postawił przed nim jasne cele.

O rozstaniu z Jerzy Brzęczkiem:

Po głębokiej analizie doszedłem do wniosku, że musimy się rozstać. O trenerze Brzęczku mam bardzo dobre zdanie. Byłem przekonany, że jego doświadczenie piłkarskie, ale też trenerskie, pomoże mu w pracy w kadrze. Wyglądało to różnie, społeczne narzekania były wielkie. Nie bardzo mnie to martwiło, ale przyszedł COVID, mistrzostwa Europy zostały przełożone i stwierdziłem, że muszę działać. Po ostatnim meczu reprezentacji w 2020 roku byłem pytany: czy zwolnię Brzęczka? Odpowiedziałem, że to nie czas na skalpel, ale teraz - analizując wszystko - doszedłem do wniosku, że potrzebna jest zmiana. Jestem przekonany, że ta kadra w takiej konfiguracji nie mogłaby pójść do przodu.

Zobacz wideo Boniek tłumaczy wybór Paulo Sousy. "Wykonałem kilka telefonów. Wszyscy mówili jedno"

O powodach zwolnienia Jerzego Brzęczka:

Motywy były tylko sportowe, zarządzenie grupą itd. Pewien etap się zakończył. Jest mi szalenie przykro, szanuję Jerzego Brzęczka i wierzę, że szybko wróci do pracy, bo ma warsztat. Musi tylko zwrócić uwagę na relacje międzyludzkie. Być może to ja popełniłem błąd, ale generalnie z pracy Jerzego Brzęczka jestem zadowolony. Po prostu wiem, że kadra w takiej konfiguracji nie poszłaby dalej. Wspierałem trenera Brzęczka, a dyskusja o kulisach zwolnienia jest teraz bez sensu. Spotkam się z trenerem za dwa-trzy tygodnie i spokojnie porozmawiamy. Jak słyszę, że pokłóciłem się z Jerzym Brzęczkiem to mogę zapewnić, że jest to fantazja. Nic takiego nie miało miejsca. Podczas spotkania nastawienie Jurka i moje było oczywiście inne, ale na koniec się uściskaliśmy i rozeszliśmy.

O relacjach Jerzego Brzęczka z piłkarzami:

Piłkarze są od grania, a nie od tego, żeby prezes związku konsultował z nimi to, czy trzeba zwolnić selekcjonera. Ale zadzwoniłem do Roberta Lewandowskiego (już po ogłoszeniu decyzji Jerzemu Brzęczkowi) i powiedziałem mu, że podjąłem decyzję o zmianie trenera. O decyzji wiedziało też kilku moich najbliższych współpracowników. Nie informowałem innych, bo nie chciałem, żeby ta informacja wypłynęła. Chciałem, żeby Jerzy Brzęczek dowiedział się o zwolnieniu ode mnie. Czy selekcjoner stracił szatnię? Nie wiem. Ale jeżeli piłkarze nie wykonują tego, co trener przekazuje im przed meczem, to jakiś problem jest. Ale nie chcę rozdrapywać tego tematu. Patrząc na to jak rozkładała się presja, to doszło do sytuacji, że ona była tylko i wyłącznie po stronie trenera. A piłkarz X jak podał źle, to i tak obwiniany był za to trener.

O marazmie wokół reprezentacji:

Widziałem marazm wokół reprezentacji, widziałem marazm wśród piłkarzy i musiałem działać. Ale nie żałuję, że zatrudniłem Jerzego Brzęczka. Selekcjoner wykonał cele, ale większość meczów była przepchana. Styl nie był dobry. Dla całego środowiska zwolnienie Brzęczka to był szok, bo wszyscy myśleli, że zwolnię go dwa dni po meczu i podpalę stos. To nie była nagła decyzja.

O Damianie Salwinie, psychologu reprezentacji:

Psycholog to dla mnie konfesjonał, a w pewnym sensie psycholog zaczął spełniać w tej kadrze inną rolę. Nie podobało mi się chociażby, że podczas rozgrzewki przed meczem z Włochami psycholog stał na środku boiska w butach i coś tam robił. Ale nie przesadzajmy, że jego zachowania miały wpływ na zwolnienie Jerzego Brzęczka.

O nowym selekcjonerze:

Miałem czas na zastanowienie się, kto powinien zostać następcą Jerzego Brzęczka. Jestem zwolennikiem polskich trenerów, ale przeanalizowałem rynek i jedyną opcją byłby powrót Adama Nawałki. Uznałem jednak, że nie ma sensu wracać do pewnych spraw. Dlatego zdecydowałem się na szkoleniowca z zagranicy. Tych najlepszych, z europejskiego topu, reprezentacje nie interesują. Analizowałem bardzo wiele nazwisk i ostatecznie zdecydowałem się na Paulo Sousę. Zaskoczyła mnie jego wiedza o polskich piłkarzach. On sam był fantastycznym zawodnikiem, a jako trener szybko zaczął iść w górę. Później nastąpiło pewne zatrzymanie, ale może to dlatego, że poszedł do Chin. Uważam jednak, że to trener, który może pomóc reprezentacji, może z niej wyciągnąć jeszcze więcej. Jestem przekonany, że piłkarze skorzystają na tej zmianie. Witam go na pokładzie i życzę powodzenia.

O celach dla Paulo Sousy:

Nowy trener ma wyjść z grupy na mistrzostwach Europy i awansować przynajmniej do baraży o mistrzostwa świata. Tak sformułowany jest kontrakt, więc nie boję się, że selekcjoner będzie zasłaniał się brakiem czasu. Ma cele i musi je wypełnić. A jak Polska nie awansuje na mistrzostwa świata, to kontrakt może zostać rozwiązany. Moja kadencja kończy się w sierpniu i jak mój plan nie wypali, to nowy prezes PZPN będzie mógł budować reprezentację Polski według swojego pomysłu. A jak wypali, to może mi postawić dobrego szampana, bo od razu będzie miał sukces. Ja na niego czekałem ponad dwa lata.

Więcej o: