- Jest mi szalenie przykro, bo rozstawianie się jest niemiłe. To jest dla mnie smutny dzień - mówi Sport.pl prezes PZPN Zbigniew Boniek. Jego decyzja o pożegnaniu trenera Jerzego Brzęczka zaskoczyła w poniedziałek wszystkich, również pracowników związku. Tylko nieliczni zostali uprzedzeni o takim ruchu prezesa. A zaskoczyło nie tyle zwątpienie w to, czy z Jerzym Brzęczkiem kadra osiągnie w 2021 sukces w eliminacjach mundialu i w finałach Euro 2021, ale moment decyzji: bo w listopadzie były dokładnie takie same argumenty za i przeciw, ale wtedy zapadła decyzja, że Jerzy Brzęczek zostaje.
- Ale co to za różnica, czy to rozstanie byłoby przed świętami, czy po świętach? Czy w listopadzie, czy w styczniu? Nic się w międzyczasie wielkiego nie stało, nikt nikogo nie pobił, nikt nikomu nic nie zrobił. Po prostu sobie przeanalizowałem pewne rzeczy, próbowałem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy ta reprezentacja, czy ci piłkarze mogą grać lepiej. To jest moja decyzja, ja w związku odpowiadam za zatrudnianie i zwalnianie selekcjonerów. I biorę za tę decyzję odpowiedzialność - tłumaczy Boniek. - Zaprosiłem Jerzego Brzęczka do nas, wypiliśmy kawę, porozmawialiśmy. Na pewno nie było mu miło. Mnie również. Smutno, ale muszę patrzeć na dobro kadry - mówi Boniek.
- Jest moim pełnym prawem teraz się z trenerem rozstać. Tak jak jest pełnym prawem mojego następcy w PZPN, żeby gdy zostanie nowym prezesem, wybrać swojego człowieka - mówi Boniek, który w tym roku kończy swoją kadencję w PZPN, wydłużoną o rok z powodu pandemii. Wybory w związku zaplanowano na 18 sierpnia.
Czy o decyzji przesądził bardziej namysł podczas świątecznych dni, czy to, że na rynku pojawili się do wzięcia tacy trenerzy jak np. Marco Giampaolo, który zna kilku kadrowiczów, m.in. Karola Linettego, Piotra Zielińskiego, Bartosza Bereszyńskiego, Krzysztofa Piątka, z pracy w Empoli, Sampdorii, Milanie i Torino? - - Czytałem już dzisiaj tyle różnych głupot, że na razie nie będę się odnosił. Wszystkie szczegóły podam w czwartek podczas konferencji prasowej - kończy Boniek.