Choć Polacy w środę prowadzili do 77. minuty 1:0 z Holendrami, mecz przegrali ostatecznie 1:2. Wszystko rozpoczęło się od faulu Jana Bednarka w polu karnym, który powalił na ziemię Wijnalduma, a "jedenastkę" wykorzystał Depay. Siedem minut później to Wijnaldum pokonał Fabiańskiego po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
I choć Holendrzy wygrali ten mecz, podkreślali w rozmowach po meczu, że długo nie potrafili zdobyć bramki. - Nie wiem, dlaczego tak długo nie potrafiliśmy zdobyć braki. Widzieliście jednak, że stworzyliśmy okazje. Gdybyśmy wykorzystali jedną, znów bylibyśmy w grze. Chwilę nam to zajęło, bo nie byliśmy skuteczni. Musimy to poprawić, ale ważne, że ostatecznie trafiliśmy do bramki - podkreślił przed kamerami TVP Sport Memphis Depay.
Bohater holenderskiego zespołu podkreślił jednak fakt, że murawa na Stadionie Śląskim w Chorzowie nie była idealnie przygotowana do gry. - Boisko było inne niż to, na którym graliśmy w Amsterdamie. Szczerze mówiąc, to ta murawa, trudno nawet mi ją określić. Nie była dobra. Ślizgaliśmy się i trudno było nam grać naszą piłkę - dodał Depay.
Przegrana z reprezentacją Holandii w środowym meczu Ligi Narodów UEFA była trzecią porażką biało-czerwonych w 2020 roku. Do Final Four Ligi Narodów UEFA z pierwszego miejsca z "polskiej" grupy awansowali Włosi (12 pkt), którzy pokonali Bośnię i Hercegowinę 2:0. Druga była Holandia (11 pkt), trzecia Polska z siedmioma punktami, a czwarta Bośnia i Hercegowina - 2 pkt.