W trakcie pierwszej części gry kamery uchwyciły moment, w którym Brzęczek sugestywnie próbował coś Lewandowskiemu wytłumaczyć, prawdopodobnie udzielał mu wskazówek. Napastnik Bayernu stał tyłem do selekcjonera i odwrócił się na moment. Spojrzał na Brzęczka, kiwnął głową i poszedł dalej. Nagranie od razu stało się hitem internetu, jest szeroko komentowane przez kibiców.
Po meczu Robert Lewandowski w rozmowie z TVP Sport wytłumaczył sytuację. - Trener przekazywał informacje dotyczące Mateusza Klicha. Chodziło o poruszanie się po boisku w defensywie. Przekazałem mu to. Nic specjalnego. Nie wiem, co można było w tym wyczytać. Nie wiem, czy powinienem się śmiać, czy płakać, że takie pytanie otrzymuję - wyjaśnił napastnik Bayernu.
Podczas konferencji prasowej, do tej samej sytuacji odniósł się także Jerzy Brzęczek. - Ta sytuacja pokazuje, że wszystko można zmanipulować, zwłaszcza w telewizji. To jest żenujące, bo to brak szacunku. To był moment, gdy Robertowi przekazywałem pewne zadania taktyczne, które miał potem przekazać Mateuszowi Klichowi. Ale wiadomo, że gdy chce się coś zmontować, można wszystko przekazać, by napędzać negatywny klimat. To naprawdę żenujące - podkreślił selekcjoner reprezentacji Polski.
Brzęczek wytłumaczył także, dlaczego Robert Lewandowski zagrał jedynie przez 45 minut. - Po meczu z Włochami miał problemy zdrowotne. Dopiero po wtorkowym treningu dał znać, że może zagrać co najmniej przez 45 minut. Byliśmy umówieni, że jeśli coś będzie się działo, ma wcześniej to zgłosić. Krzysztof Piątek od początku był przygotowany, że taka zmiana może się zdarzyć jeszcze w pierwszej połowie. W przerwie Robert powiedział, że nie chce dłużej ryzykować, bo dolegliwości są większe, więc nie chcieliśmy ryzykować poważniejszej kontuzji - dodał Brzęczek.
Przed meczem z Holandią pojawiło się wiele głosów, że Jerzy Brzęczek powinien zostać zwolniony z funkcji selekcjonera, m.in. ze strony Marka Szkolnikowski, dyrektora TVP Sport. - Nie mam Twittera, to mnie za nie interesuje, bo nie żyję mediami społecznościowymi. Wydaje mi się, że jeśli ktoś jest dyrektorem redakcji sportowej, to nie wiem, czy to odpowiednia osoba do decydowania o losach selekcjonera. Oczywiście, każdy ma prawo do tego, ale ja się nie będę do tego ustosunkowywał - powiedział selekcjoner.