O 20:45 początek meczu Polska - Holandia. To ostatni pojedynek naszej reprezentacji w rozgrywkach Ligi Narodów. Atmosfera wokół polskiej drużyny jest fatalna. Polacy w niedzielę przegrali w Reggio Emilia z Włochami 0:2. Najgorszy nie był wtedy wynik, a styl gry. W żaden sposób nie zagroziliśmy rywalom, którzy mogli wygrać wyżej. W kilku sytuacjach uratował nas Wojciech Szczęsny.
Atmosfery nie poprawił także kapitan kadry Robert Lewandowski. W wywiadzie pomeczowym dla TVP Sport najpierw milczał 9 sekund, a potem skrytykował Jerzego Brzęczka. Najlepszy dziś piłkarz świata ocenił, że poziom treningów i przygotowania do meczu z Włochami był za niski. Po tych słowach rozgorzała dyskusja, czy selekcjoner w spotkaniu z Holandią będzie grał o uratowanie posady. - Presja jest zawsze, klimat wokół kadry po porażce z Włochami nam nie przeszkadzał - stwierdził Jerzy Brzęczek w rozmowie z TVP Sport.
Najbardziej selekcjoner zaskoczył tym stwierdzeniem: "Rola sztabu się kończy, gdy sędzia rozpocznie mecz. Od tego momentu nie możemy za wiele pomóc". A zmiany w przerwie czy w drugiej połowie? Czy w ten sposób trener nie jest w stanie czasem pomóc drużynie? Czy Jerzy Brzęczek wybiera zmienników już przed meczem, a nie na podstawie tego, co akurat dzieje się na boisku? W historii futbolu wiele było przypadków, gdy drużyna przegrywała spotkanie, ale dzięki zmianom i wskazówkom trenera była w stanie odwrócić losy meczu.
Jerzy Brzęczek przyznał także, że jego drużyna ciągle się rozwija. Szkoda, że niewielu kibiców i dziennikarzy podziela tę opinię. Obecny selekcjoner pracuje z kadrą już ponad dwa lata, a wciąż nie wiemy, w jaki sposób nasi piłkarze chcą konstruować akcje. Brakuje schematów, jakiejś szerszej wizji. Gdy w jednym meczu widać poprawę, potem zdarzają się takie spotkania, jak z Włochami, Holandią, Austrią czy Słowenią.