Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Dla San Marino, czyli ostatniego zespołu w rankingu FIFA, bezbramkowy remis z Gibraltarem to historyczny sukces. Już drugi punkt zdobyty w obecnej edycji Ligi Narodów po tym, jak 13 października też bezbramkowo zremisowali z Liechtensteinem - po raz pierwszy w historii San Marino nie przegrało dwóch meczów z rzędu. Wynik sobotniego spotkania dla gospodarzy jest o tyle cenny, że od 49. minuty grali oni w osłabieniu po czerwonej kartce dla Davide Simonciniego.
- Dla mnie to sen. Przepraszam, bo powiedziałem, że nie będę płakał, ale nie mogę się powstrzymać. Dedykuję ten mecz mojej rodzinie, drużynie, sztabowi, ale też całemu krajowi, który jest mały, ale ma wielkie serce - mówił łamiącym się głosem Dante Rossi, środkowy obrońca San Marino.
- Tym razem w szatni piłkarze cieszyli się z historycznego wyniku, osiągniętego dzięki wielkiemu wysiłkowi. Ale przede wszystkim, to nie jest efekt przypadku - czytamy na oficjalnej stronie federacji. Po poprzednim sukcesie (0:0 z Liechtensteinem) piłkarze San Marino nie cieszyli się i czuli niedosyt. - W szatni było czuć dumę, ale nikt nie miał ochoty na świętowanie, jak to miało miejsce po poprzednich historycznych meczach. Świętowanie jest odłożone na listopad, gdy ich rywalem w Lidze Narodów będzie Gibraltar - czytaliśmy na oficjalnej stronie federacji San Marino. - Cieszę się z wyniku, ale czuję niedosyt, bo powinniśmy wygrać - oświadczył wówczas selekcjoner Franco Varrella.
Teraz świętują. A mają co, bo piłkarze San Marino jeszcze nie zdobyli dwóch punktów w rozgrywkach o punkty. Do tej pory trzykrotnie kończyli eliminacje mistrzostw świata lub mistrzostw Europy z jednym remisem (el. ME 2016, el. MŚ 2002 i el. MŚ 94). W poprzedniej edycji Ligi Narodów w sześciu meczach zanotowali sześć porażek.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .