Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
W październikowych meczach kadry w polskiej reprezentacji zagrali niemal wszyscy powołani gracze. Wszyscy oprócz Łukasza Skorupskiego. Bramkarz Bolonii okazje do zaprezentowania się ma dostać teraz, podczas towarzyskiego meczu z Ukrainą. Miesiąc temu Jerzy Brzęczek pokazał, że ławkę ma szeroką i dość wyrównaną, a nowi zawodnicy zaprezentowali się obiecująco. W październiku w biało-czerwonej koszulce zadebiutowało w sumie pięciu graczy: Sebastian Walukiewicz, Bartłomiej Drągowski, Paweł Bochniewicz, Michał Karbownik oraz Alan Czerwiński. Listopad też będzie miesiącem debiutantów, choć tylko dwóch. W środę na Stadionie Śląskim szansę mają dostać Robert Gumny (Augsburg) i Przemysław Płacheta (Norwich), wszystko wskazuje na to, że od pierwszych minut.
- Taki był zamysł tego zgrupowania, by ci młodzi piłkarze mogli tu przyjechać i dostać szansę, nie tylko potrenowania, ale też gry, gdy mamy ostatnie spotkanie towarzyskie - mówił Jerzy Brzęczek. - Chcieliśmy też sprawdzić Jakuba Kamińskiego, ale wyeliminowała go kontuzja - tłumaczył na konferencji prasowej. Kamiński zgrupowanie opuścił w poniedziałek. Wracając do wydarzeń środowych - występ wspomnianej dwójki od pierwszych minut jest niemal pewny. Tym bardziej że po meczu towarzyskim obaj dołączą do reprezentacji U-21, którą czeka ważny mecz el. ME, będzie więc szansa na przetarcie.
- Gumny był z nami na zgrupowaniach, ale nie zagrał ani minuty. Ostatnio przeszedł do Bundesligi i właśnie wystąpił w wyjściowym składzie Augsburga (Augsburg przegrał z Herthą 0:3 - przyp. red). To młody zawodnik, z dużymi umiejętnościami. Ma za zadanie nacierać na takich wyjadaczy jak Tomasz Kędziora - uśmiechał się Brzęczek komplementując byłego gracza Lecha.
W obronie oprócz Gumnego powinniśmy zobaczyć tego, który w kadrze udanie zadebiutował w październiku - Sebastiana Walukiewicza, zapewne obok jednego z naszych bardziej doświadczonych stoperów, prawdopodobnie Jana Bednarka, który swój klubowy mecz grał w sobotę. Walukiewicz był jednym z wygranych ostatniego zgrupowania. Wystąpił na nim i z Finlandią (45 minut) i z Włochami (90 minut) i zebrał dobre oceny.
Na lewej obronie szanse może dostać Maciej Rybus bądź Arkadiusz Reca, choć występ tego drugiego jest mniej prawdopodobny. Niewykluczone, że w środku pola zobaczymy Jacka Góralskiego i Mateusza Klicha, a jeśli na placu gry pojawi się Piotr Zieliński to raczej w mniejszym wymiarze czasowym. Zieliński wciąż wchodzi jedynie na końcówki spotkań Napoli. Brzęczek przyznał, że jest to jeszcze wynik koronawirusa, którego gracz niedawno przechodził.
Na skrzydle będzie biegał zapowiadany już Płacheta i prawdopodobnie Kamil Grosicki. Ten drugi, jeśli oczywiście uraz kolana, którego doznał w poniedziałek, nie okaże się dokuczliwy. W takim przypadku tak jak w meczu z Finlandią, pod nieobecność Roberta Lewandowskiego moglibyśmy oglądać na boisku dwóch napastników: Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. Ukraina to oczywiście dużo bardziej wymagający rywal niż Skandynawowie, więc niewykluczone też jest, że dwóch napastników może być wariantem wprowadzonym tylko na fragment spotkania. Skład na Ukrainę powinien być skonstruowany w taki sposób, by dać odpocząć czy nie forsować zawodników, którzy za cztery dni (14.11) będą na wyjeździe rywalizować z Włochami o punkty Ligi Narodów, gdzie wystąpimy najsilniejszym składem. Potem Polska zagra w tych rozgrywkach jeszcze z Holendrami (18.11 w Chorzowie), z którymi w Amsterdamie grało nam się wyjątkowo trudno.
Przewidywany skład na mecz Polska - Ukraina:
Skorupski - Gumny, Walukiewicz, Bednarek, Rybus (Reca) - Góralski, Klich, Płacheta, Grosicki (Jóźwiak) - Milik, Piątek