Reprezentacja Polski wraca do gry. Już w środę drużyna Jerzego Brzęczka zagra towarzyski mecz z Ukrainą, a 15 i 18 listopada czekają nas spotkania w Lidze Narodów kolejno na wyjeździe z Włochami i w Chorzowie z Holandią. W poniedziałek selekcjoner naszej kadry odpowiedział na pytania dziennikarzy.
Brzęczek przyznał, że tak samo jak przed miesiącem, w meczu towarzyskim zagrają zawodnicy, mniej eksploatowani w klubach. Oznacza to, że w meczu z Ukrainą zabraknie m.in. Roberta Lewandowskiego. - Ci zawodnicy, którzy grają w Lidze Mistrzów oraz Lidze Europy i mają dużo meczów w klubach, w środę będą odpoczywali. Nie tylko Robert - powiedział Brzęczek.
I dodał: Podobnie jak podczas październikowego zgrupowania, będziemy rotowali składem. Myślę, że to mało prawdopodobne, by ktoś zagrał w każdym z trzech spotkań, ale wiele zależy od sytuacji zdrowotnej. Do każdego ze spotkań podejdziemy jednak z pełnym zaangażowaniem i zamiarem zwycięstwa.
Na dwie kolejki przed zakończeniem fazy grupowej Ligi Narodów Polacy niespodziewanie prowadzą w grupie. Drużyna Brzęczka ma siedem punktów i o punkt wyprzedza Włochów oraz o dwa Holendrów. Czy zdaniem selekcjonera w meczach z bezpośrednimi rywalami możemy zapewnić sobie grę w turnieju finałowym?
- Nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz polska drużyna w ciągu siedmiu dni rozgrywała trzy spotkania z tak trudnymi rywalami. Piłka lubi jednak niespodzianki i mam nadzieję, że jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę. Byłby to fantastyczny prezent dla kibiców. Pamiętajmy jednak, że od początku naszym celem było utrzymanie się w tej dywizji Ligi Narodów - powiedział Brzęczek.