Koszmar Polaków z mundialu powtórzy się na Euro? Zaskakująca deklaracja Krychowiaka

Przed startem Ligi Narodów wychodzi Grzegorz Krychowiak i mówi: "Mnie nie interesuje styl, tylko wygrywanie". Brzmi to niebezpiecznie, podobnie do słów Kamila Glika przed mundialem w Rosji. Mundialem, który pamiętamy, jak się skończył.

W piątek reprezentacja Polski rozegra pierwszy mecz w drugiej edycji Ligi Narodów. Biało-czerwoni zmierzą się z Holandią. Początek spotkania o godzinie 20:45. Spotkania bez znaczenia, jak całe quasi-towarzyskie rozgrywki LN? Niekoniecznie. Polscy piłkarze mają o co grać. Przede wszystkim to niepowtarzalna okazja, by zmierzyć się z najsilniejszymi zespołami prezentującymi poziom, z jakim spotkamy się na przełożonych na przyszły rok mistrzostwach Europy. W Lidze Narodów oprócz Holandii zagramy z Włochami oraz Bośnią i Hercegowiną. Z tym ostatnim zespołem możemy zmierzyć się także na Euro, bo uczestniczy w barażach z Irlandią, Słowacją i Irlandią Północną, których zwycięzca przydzielony został do grupy E mistrzostw Europy (Hiszpania, Szwecja, Polska).

Zobacz wideo Brzęczek wysłał powołania. "Walukiewicz może zostać w reprezentacji na co najmniej 10 sezonów"

Krychowiak: Wynik, a nie styl

Najbliższe sześć spotkań Ligi Narodów to dobra okazja do przygotowań pod eliminacje do mistrzostw świata, które ruszają w marcu przyszłego roku oraz pod Euro 2021. Polacy pewnie awansowali na mistrzostwa Europy. To był ich obowiązek w tak słabej grupie. Na tle rywali (Austria, Macedonia Północna, Słowenia, Izrael, Łotwa) mieliśmy zdecydowanie lepszych piłkarzy. Choć w dziesięciu meczach eliminacji odnieśliśmy osiem zwycięstw, remis i porażkę, drużyna była krytykowana. Martwi styl, w jakim reprezentacja awansowała na Euro. Styl, nad którym w Lidze Narodów można popracować.

Innego zdania jest Grzegorz Krychowiak, który w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem powiedział: Tylko sobie nie mówmy, że teraz liczy się, co będzie na Euro, że coś budujemy, a wyniki najbliższych meczów nie są ważne. My musimy wygrywać już teraz, mamy być pewni siebie, żeby w mistrzostwach zdeptać przeciwnika. Mnie nie interesuje styl, tylko wygrywanie.

Po części zgadzam się z Krychowiakiem, że nic tak nie napędza drużyny, jak kolejne wygrane. Tylko czy wynik zawsze usprawiedliwia brak stylu? Obawiam się takiego założenia. Jeśli nie mamy stylu, to opieramy wszystko na przypadku. Los może być po naszej stronie na Euro, ale nie musi. Lepiej coś wypracować, by później nie było płaczu i zgrzytania zębami.

Kamil Glik mówił to samo, co Krychowiak

Oczywiście trzeba brać poprawkę na to, że kadra to nie klub. W XXI wieku różnica między tymi drużynami jest większa niż kiedykolwiek. Reprezentacje z natury mają mniej czasu na zgranie, bo nie trenują przez wiele miesięcy, jak zespoły ligowe. Przed Holandią Polacy odbędą tylko dwa treningi. Nie zmienia to faktu, że gdy reprezentant Polski mówi, że liczy się wynik, a nie styl, to moje obawy co do nadchodzącego turnieju mistrzowskiego rosną. Pamiętam, jak w 2017 roku Kamil Glik w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" w czasie eliminacji do mundialu mówił: "Liczy się tylko awans na mundial. Jego styl nie ma znaczenia". Jak było na mistrzostwach świata w Rosji, wciąż dobrze pamiętamy.

Podobnie stwierdził Zbigniew Boniek w czerwcu zeszłego roku po wygranej w słabym stylu na wyjeździe z Macedonią Północną (1:0.) w eliminacjach do Euro. - Zabieramy ze Skopje trzy punkty, zapominamy o tym spotkaniu i wracamy na bardzo trudny mecz z Izraelem. Wygrana w poniedziałek otworzy nam bramę do Euro. A potem trzeba będzie myśleć, jak poukładać tę drużynę. Na razie się męczymy, ale wygrywamy. To najważniejsze - mówił prezes PZPN. 

Już wtedy pisałem: "Słuszne są obawy związane z grą naszej reprezentacji, bo sytuacja wygląda bardzo podobnie do tej z eliminacji do mundialu w Rosji. Tam też były szczęśliwe zwycięstwa, jak z Danią (3:2), Armenią (2:1) czy Czarnogórą (4:2). Po awansie nie udało się wypracować dobrego stylu, co zemściło się na samych mistrzostwach świata. Stąd podejrzenie, że na Euro 2020 może być tak samo". Po ponad roku wychodzi Grzegorz Krychowiak i znów mówi: styl nie ma znaczenia.

Ważne mecze dla Jerzego Brzęczka

Liga Narodów to nie tylko okazja, by drużyna nabrała stylu. To także szansa wypróbowania kilku młodszych piłkarzy. Sprawdzenia, czy na tle solidnych rywali nie będą odstawać. Wielu komentatorów liczy, że selekcjoner Jerzy Brzęczek w piątkowym meczu z Holandią i poniedziałkowym z Bośnią i Hercegowiną da zagrać Michałowi Karbownikowi czy Sebastianowi Walukiewiczowi. W obu spotkaniach nie wystąpi Robert Lewandowski. To także okazja, by przećwiczyć grę bez naszego najlepszego zawodnika.

Nadchodząca edycja Ligi Narodów ma też duże znaczenie dla selekcjonera. Dobre wyniki i wypracowany styl mogłyby poprawić atmosferę wokół niego. Jerzy Brzęczek nie cieszy się szacunkiem kibiców, którzy po eliminacjach do Euro wciąż mają zastrzeżenia do jego pracy. Do tego doszła ta - delikatnie mówiąc - niefortunna promocja biografii selekcjonera. Nowa książka Małgorzaty Domagalik promowana jest opisem, z którego wynika, że Brzęczek jest "nowym Kazimierzem Górskim na nowe czasy". Kpin i szyderstw nie brakowało.

Selekcjoner ma trudne zadanie, bo ostatni mecz drużyna narodowa rozegrała w listopadzie ubiegłego roku. Od tego czasu pracował głównie zdalnie, z powodu pandemii miał ograniczony kontakt z reprezentantami. Po tak długiej przerwie jest wiele wątpliwości, jak kadra będzie grała. Z drugiej strony trener Brzęczek musi mieć świadomość, że gdyby nie pandemia, mogłoby już go nie być w reprezentacji. Polacy zwykle zmieniają selekcjonera po turnieju mistrzowskim, a Euro zostało przełożone na przyszły rok.

Przeczytaj też:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.