Paweł Zarzeczny płakał po tym meczu. "Tam Polacy zawsze mówili trochę ciszej. To zastrzyk na pokolenia"

- Do tej pory się nie przebrałem - mówił Paweł Zarzeczny dzień po meczu z Niemcami (2:0) w studiu TVP Info. Na szyi miał biało-czerwony szalik reprezentacji Polski, pod nim białą koszulę i garnitur. - Wydaje mi się, że to jest taki zastrzyk na pokolenia. Ja jestem nawet teraz wzruszony. Ja i wczoraj płakałem i dzisiaj - zawiesił głos, machnął ręka i wzruszył się na antenie. - Dla mnie był to powrót do lat młodzieńczych, do mistrzostw świata z 1982 roku. Wtedy cała Polska żyła reprezentacją. Wtedy na wszystkich podwórkach byli: Boniek, Smolarek, Młynarczyk, teraz: Lewandowski, Milik, Szczęsny i Mila - wspomina Bogdan Zając, asystent Adama Nawałki.

Tydzień z... to nowy cykl na Sport.pl, w którym codziennie przez siedem dni publikujemy artykuły dotykające wspólnego tematu. Od 11 do 17 maja zajmujemy się najważniejszymi momentami współczesnego, polskiego sportu.

- Czy to jest ten dzień? Czy to jest ta noc, kiedy oszukamy historię, kiedy oszukamy przeznaczenie? - pytał na wstępie Mateusz Borek. Tak jakby przeczuwał, że to może być historyczny dzień dla polskiej piłki. Że Arkadiusz Milik wyskoczy wyżej od Manuela Neuera, że Sebastian Mila wykończy podanie od Roberta Lewandowskiego, a później utonie w objęciach Adama Nawałki. I przede wszystkim, że Wojciech Szczęsny zagra swój najlepszy mecz w reprezentacji Polski, doprowadzając do szału Mario Goetze, Thomasa Muellera czy Karima Bellarabiego.

Zobacz wideo

Był 11 października 2014 roku. Polacy grali z Niemcami na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po pierwszej kolejce eliminacji Euro 2016 kadra Adama Nawałki była na czele grupy D po efektownym zwycięstwie 7:0 z Gibraltarem. Niemcy byli drudzy po wygranym 2:1 meczu ze Szkocją. Rozbicie Gibraltaru było traktowane w Polsce jak obowiązek, mecz z Niemcami jak główny sprawdzian zespołu Adama Nawałki.

- Pamiętam, że przed meczem z Gibraltarem wśród dziennikarzy, komentatorów i ekspertów był duży niepokój. Ale my w sztabie doskonale wiedzieliśmy, na co stać tę reprezentację. Lecieliśmy na ten mecz z wielkim spokojem i mieliśmy rację, bo tak efektowne zwycięstwa - nawet z dużo niżej notowanym rywalem - nie są często spotykane. I nie chodzi tu nawet o liczbę goli, a styl, w jakim wygraliśmy z Gibraltarem. Mecz z Niemcami tylko potwierdził nasz spokój i przekonanie, że tę reprezentację i tych piłkarzy stać na bardzo wiele - mówi Bogdan Zając, asystent Adama Nawałki.

Miażdżąca przewaga Niemców i wielki dzień Szczęsnego

Niemcy w meczu z Polską oddali 22 strzały, z czego aż 8 celnych. Mieli 6 rzutów rożnych, wymienili 525 podań, a przy piłce utrzymywali się przez 62 proc. czasu gry. - Graliśmy z ówczesnymi mistrzami świata, wiedzieliśmy, jaką siłą ofensywną dysponuje rywal, dlatego najważniejszym elementem naszej strategii była dobra organizacja w fazie bronienia. Wiedzieliśmy, że Niemcy będą posiadać inicjatywę, a my będziemy starać się wyprowadzać kontrataki. Plan się powiódł, w dużej mierze dzięki umiejętnej grze w niskim pressingu, poświęceniu i walce do końca o każdą piłkę. Niemcy długo utrzymywali się przy niej, atakowali, ale my doskakiwaliśmy do nich w odpowiednim momencie. To był klucz do sukcesu - mówi  Zając.

Statystyki biało-czerwonych nie były w tamtym spotkaniu imponujące, były do bólu skuteczne: 4 strzały, 3 celne i 2 gole. Ale gdyby nie Wojciech Szczęsny, data 11.10 2014 nie przeszłaby do historii. - Rozegrał wielki mecz, ale dokładna analiza tego spotkania pokazała, że Niemcy nie mieli zbyt wielu stuprocentowych okazji na gola. Mieli groźne akcje, dobre pozycje do strzałów, ale zawsze gdzieś obok byli nasi obrońcy. A jak oni nie dawali rady, to w bramce mieliśmy Szczęsnego, który w kilku sytuacjach uchronił nas od starty gola - wspomina.

Ciężka praca przyniosła efekt w najważniejszym momencie

Historyczne zwycięstwo z Niemcami uważane jest za mit założycielski kadry Adama Nawałki, że bez niego nie byłoby sukcesu na Euro 2016, a już z całą pewnością takiej wiary w siłę tej reprezentacji. - To zwycięstwo dodało nam skrzydeł. Bez dwóch zdań, ale mówienie, że bez niego nie byłoby późniejszych sukcesów, jest sporym uproszczeniem. Na to, co działo się podczas Euro 2016, pracowaliśmy od samego początku. Nie tylko podczas jednego meczu eliminacji. Sprawdziliśmy dużą liczbę graczy, szukaliśmy nowych rozwiązań. Wiedzieliśmy, że ta reprezentacja ma mocny szkielet, ale potrzebuje go umiejętnie obudować - zaznacza Bogdan Zając.

Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że zwycięstwo z Niemcami wprowadziło reprezentację Polski w inny wymiar. Sportowy, marketingowy i mentalny. Kibice znów uwierzyli, że piłkarze mogą dać im radość, że są w stanie wygrywać z najlepszymi. - Dla mnie był to powrót do lat młodzieńczych, do mistrzostw świata z 1982 roku. Wtedy cała Polska żyła reprezentacją. Wtedy na wszystkich podwórkach byli: Boniek, Smolarek, Młynarczyk, teraz: Lewandowski, Milik, Szczęsny i Mila - wspomina tamten czas asystent Adama Nawałki.

"Zastrzyk na pokolenia"

Ale chyba najlepiej mecz z Niemcami na Stadionie Narodowym podsumował Paweł Zarzeczny. - Do tej pory się nie przebrałem - mówił dzień po meczu w studiu TVP Info. Na szyi miał biało-czerwony szalik reprezentacji Polski, pod nim białą koszulę i garnitur. - Coś tak czułem. Włożyłem białą koszulę, marynarkę, co mi się nie zdarza. Jak do ślubu czy na pierwszą komunię. No i szalik, a przecież jest ciepło. Dwadzieścia kilka stopni, a człowiek w szaliku chodzi. To musi być coś niespełna w głowie - kontynuował w swoim stylu Zarzeczny.

Gdy dziennikarz wszedł mu w słowo i dodał, że "gdy mieliśmy premiera, który haratał w gałę, to nie było sukcesów. Jak zmienił się premier, są sukcesy", to Paweł Zarzeczny rzucił tylko: "Wiadomo, wina Tuska" i przeszedł do sedna swojej wypowiedzi.

- Nie sądziłem, że coś tak pięknego mnie spotka. To nawet nie chodzi o piłkę, nie chodzi o to, że to mistrzowie świata - chociaż jest to bardzo ważne - ale chodzi o to, że to Niemcy. A my mamy kompleks Polski, że Polak jest gorszy. To nie dotyczy tylko futbolu. Ja staram się uczyć swoje dzieci, że są lepsze. Choć może ładniej będzie: nie gorsze. Wydaje mi się, że to jest taki zastrzyk na pokolenia. Mam rodzinę w Niemczech. Tam Polacy zawsze mówili trochę ciszej, trochę się wstydzili, trochę byli gorzej ubrani. No tak trochę - mówiąc szczerze - druga kategoria, szósty sort kubańskich pomarańczy. I takie coś, to daje napęd. Wydaje mi się, że lepszego prezentu na 25-lecie (wolnej Polski - red.) nie ma. Ja jestem nawet teraz wzruszony. Ja i wczoraj płakałem i dzisiaj - zawiesił głos Zarzeczny, po czym natychmiast machnął ręka i wzruszył się na antenie.

 

Polska - Niemcy 2:0, 11.10 2014 roku

  • Gole: Arkadiusz Milik (51.), Sebastian Mila (88.)
  • Skład Polaków: Szczęsny - Piszczek, Szukała, Glik, Wawrzyniak (84. Jędrzejczyk) - Grosicki (71. Sobota), Krychowiak, Jodłowiec, Rybus - Milik (77. Mila) - Lewandowski
  • Skład Niemców: Neuer - Ruediger (83. Kruse), Boateng, Hummels, Durm - Bellarabi, Kramer (71. Draxler), Kross, Schuerrle (77. Podolski) - Goetze - Mueller

Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a

Sport.pl LiveSport.pl Live .

Przeczytaj również: 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.