PZPN musi rozbudować bazę polskiej kadry w Dublinie. Brzęczek odwiedzi talenty w Hiszpanii

PZPN musi poprawić bazę polskiej kadry w Dublinie, Jerzy Brzęczek jedzie do Glika, Krychowiaka i Rybusa, Legia szykuje niespodziankę dla kibiców przed zgrupowaniem w Belek - pisze w swojej cotygodniowej rubryce Tomasz Włodarczyk.

EURO 2020 zacznie się za pół roku, piłkarze spotkają się na pierwszym tegorocznym zgrupowaniu dopiero w marcu (zagrają mecze towarzyskie 27 marca z Finlandią, 31 z Ukrainą), ale organizowanie pobytu reprezentacji na turnieju już trwa. Baza Biało-Czerwonych, czyli Portmarnock Hotel - dawna siedziba Jamesonów, producentów jednej z najbardziej znanych whisky - mimo luksusowych warunków wymaga pewnych usprawnień, związanych z obsługą tak rozbudowanej ekipy. Chodzi między innymi o miejsce do zabiegów regeneracyjnych po treningach i meczach, można to nazwać SPA, choć nie chodzi o upiększanie naszych kadrowiczów, ale jak najszybsze ładowanie baterii podczas bardzo specyficznego turnieju. 

Zbigniew Boniek zdradził plany reprezentacji Polski. Cztery sparingi przed Euro [SEKCJA PIŁKARSKA #29]

Zobacz wideo

Ośrodek jest piękny, położony nad tzw. „Aksamitnym Pasmem”, i oferuje niemal wszystkie możliwe udogodnienia – włącznie z 18-dołkowym mistrzowskim polem golfowym - ale akurat część do zabiegów regeneracyjnych PZPN chce poważnie rozbudować. Dlatego 13-14 stycznia do Irlandii wybiera się delegacja z Polski, by przyjrzeć się warunkom w ośrodku. Na miejsce pojadą m.in. Jerzy Brzęczek, Janusz Basałaj, rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski i związkowi specjaliści od spraw organizacyjnych i bezpieczeństwa. Będą m.in. ustalać, gdzie postawić biuro prasowe dla ok. stu polskich dziennikarzy. Obejrzą sale, z których skorzysta sztab szkoleniowy podczas odpraw taktycznych. A najważniejszy będzie temat bezpieczeństwa. Podczas EURO 2016, rozgrywanego pół roku po zamachach terrorystycznych w Paryżu, reprezentacja oprócz swojej ochrony miała przydzielonych dwóch ludzi ze służb specjalnych, a treningów pilnowali snajperzy (tak było również na mundialu w Rosji). Specyfiką najbliższego turnieju, z punktu widzenia polskiej kadry, będzie bardzo duża liczba chętnych do wspierania kadry podczas przygotowań w ośrodku w Dublinie. Do La Baule podczas Euro 2016 przyjechało niewielu kibiców, podobnie było w Soczi podczas mundialu 2018. A polskich kibiców mieszkających w Irlandii jest tak wielu, że trzeba być na to przygotowanym organizacyjnie.  PZPN planuje jeden pokazowy, w całości otwarty trening na boisku Gannon Park, gdzie będą odbywały się zajęcia kadry (ok. 2 km od hotelu).

Brzęczek odwiedzi Glika, „Rosjan” i talenty w Hiszpanii

Dla Brzęczka ważnym punktem kontroli będzie boisko treningowe. W środę po raz pierwszy w 2020 roku zbiera się sztab kadry, który debatuje nad najbliższymi planami, ale Brzęczek ma już w swoim styczniowym kalendarzu wiele dni podkreślonych na czerwono. Po irlandzkiej inspekcji zamierza obejrzeć mecz Kamila Glika przeciwko PSG (15 stycznia), a potem czeka go od razu wyjazd do Hiszpanii. Najpierw zahaczy o Pinatar, gdzie w dniach 11-20 stycznia PZPN organizuje po raz drugi zimowy obóz Talent Pro, czyli projekt obejmujący specjalną opieką (także pod kątem przygotowania mentalnego czy żywieniowego) grupę 41 zawodników z roczników 2003, 2004 i 2005. Młodzi piłkarze będą trenowali pod okiem wielu ekspertów czy byłych reprezentantów Polski. Na miejscu będą Czesław Michniewicz, Józef Młynarczyk, Andrzej Dawidziuk, Stefan Majewski czy Sebastian Mila. Wizyta selekcjonera, rozmowa i pokazowe zajęcia mają być dla nastolatków bonusem.

Brzęczek pojedzie stamtąd dalej na południe, do Marbelli, gdzie przygotowania do drugiej części sezonu rozpoczną zawodnicy Lokomotiwu Moskwa – Grzegorz Krychowiak i Maciej Rybus. Ten pierwszy był jednym z kluczowych piłkarzy zakończonych sukcesem eliminacji. Drugi jednym z największych przegranych. Rybus od początku kadencji selekcjonera zagrał u niego tylko sto minut. Na przeszkodzie stała oczywiście nie tylko forma, ale głównie problemy zdrowotne. Nawet jeśli 30-latek wychodził na boisko, musiał radzić sobie z bólem pachwiny. Grał na blokadach. Przerwa zimowa wreszcie pozwoliła mu zrobić z tym porządek. W grudniu przeszedł zabieg, po którym jak sam twierdzi nie ma już śladu. – W 2020 roku gra w piłkę znowu będzie sprawiała mi przyjemność – napisał na swoim instagramie.

Dla Rybusa rozmowa z selekcjonerem na pewno będzie ważna. On wciąż nie ma pewnego miejsca w kadrze na EURO (na lewej stronie grali Arkadiusz Reca lub Bartosz Bereszyński) i cztery mecze towarzyskie będą dla niego kluczowe. A najważniejsze - zdrowie do walki. 

Legia odpala aplikację i... chatbota

Ciekawe informacje płyną z obozu Legii Warszawa, która chce mocno przybliżyć drużynę do kibiców - cyfrowo. Dariusz Mioduski od pewnego czasu skupiał się na zmianach idących w tym kierunku. W sobotę, gdy piłkarze udadzą się na zgrupowanie do Belek, ma wystartować zupełnie nowa aplikacja na urządzenia mobilne, już nie tylko z tekstami i materiałami wideo, ale także rozbudowanym „Centrum Meczowym”, które ma urozmaicać dzień w którym ekipa Aleksandara Vukovicia rozgrywa spotkanie.

Jeszcze w styczniu klub uruchomi inne narzędzie, którego w Ekstraklasie nie było – to chatbot na Messengerze. Wiem, wielu z Was na samo słowo „chatbot” się wzdryga, bo próbowała skontaktować się z działem obsługi klienta jakiejś firmy, a w zamian dostawała zautomatyzowanego konsultanta. Jak to ma działać w przypadku Legii? Logując się na Messengera, który w Polsce ma aż 13 milionów użytkowników, kibice po wejściu w interakcję z chatbotem otrzymają po kilku sekundach odpowiedzi na najważniejsze pytania. Będą też dostawać dobrane specjalnie dla nich oferty z oficjalnego sklepu, od partnerów i sponsorów. Będzie też możliwość wzięcia udziału w quizie z wiedzy o klubie, z nagrodami.

Po co ta cała rewolucja cyfrowa? Legia chce rozbudowywać bazę swoich kibiców, a potem oczywiście na niej zarabiać. Deklarujących sympatię do tego klubu jest wielu, ale zaangażowanych na stadionie niewielki procent. Dlatego plan jest taki, aby mocno wyciągnąć rękę do tych aktywnych w internecie. Legia jest zdecydowanie najpopularniejszym polskim klubem w social mediach. Liczba jej fanów przekracza półtora miliona. Ale klub chce więcej, i przede wszystkim myśli o monetyzacji swych treści, choćby poprzez reklamy – a do tego potrzebny jest własny player (jest już w uruchomionej w ubiegłym roku nowej stronie internetowej klubu) czy aplikacja.

„MyCanal”, czyli „Liga+ Extra” kiedy chcesz

A jeśli już jesteśmy przy aplikacjach: słyszałem jeszcze jedną ciekawą informację dla fanów sportu (i nie tylko sportu) w Canal Plus. Stacja, która według mnie bardzo zaniedbała ten fragment rynku: aplikacji, streamingu, chyba wreszcie się przebudziła. Nieoficjalnie usłyszałem, że w Polsce ma pojawić się w tym roku usługa „MyCanal” – aplikacja działająca od dawna we Francji, umożliwiająca dostęp do wybranych kanałów telewizyjnych, a także materiałów VOD, z której będą mogli korzystać nie tylko abonenci, ale wszyscy internauci (z części bezpłatnie, z części odpłatnie).

Sama informacja o wystartowaniu „MyCanal” w Polsce nie jest nowa. Mówiło się o niej kilka razy w ubiegłym roku, a nawet zapowiadano jej start na 2019. Premiera ma nastąpić w 2020. Co to oznacza dla fanów sportu? Dostęp „na życzenie” do wszystkich meczów, a także produkcji redakcji Canal+ Sport. Dziś wiele treści jest trudno dostępnych, w przypadku wielu trzeba czekać na powtórkę. Z nieoficjalnych informacji wynika, że firma przy okazji startu "MyCanal" ma zacząć mocniej wykorzystywać swoje dziennikarskie gwiazdy w programach autorskich: reportażach, wywiadach, publicystyce.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.