Łukasz Piszczek na śniadaniu u premiera Mateusza Morawieckiego

Jak poinformował Mateusz Borek, dziennikarz Polsatu Sport, Łukasz Piszczek środowe śniadanie spędził w towarzystwie premiera Mateusza Morawieckiego.

- Łukasz jutro będzie musiał bardzo wcześnie wstać. Naprawdę bardzo wcześnie. Właśnie otrzymałem informację, że Łukasz Piszczek został zaproszony na środowe śniadanie do kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego - oświadczył Mateusz Borek w trakcie wtorkowego meczu Polski ze Słowenią.

Łukasz Piszczek zakończył swoją reprezentacyjną karierę tak jak chciał, czyli z uśmiechem na ustach. Ale nie w 30. minucie meczu Polska - Słowenia, tak jak było planowane przed spotkaniem, a w doliczonym czasie gry pierwszej połowy.

Ale już zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek, Piszczek odebrał okolicznościową paterę oraz koszulkę z numerem 66 z rąk Zbigniewa Bońka, prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Był wyraźnie wzruszony, kilka razy głęboko złapał oddech, ale przedmeczowa koncentracja nie pozwoliła mu na łzy. Później był hymn, wspólne zdjęcie z kolegami i mecz.

66 meczów, trzy gole i dziewięć asyst. To dorobek Łukasza Piszczka w reprezentacji Polski. Ale tylko ten policzalny, bo tego co 34-letni obrońca zrobił dla polskiej kadry, nie da się policzyć. - Ciężko powiedzieć, czy moja kariera reprezentacyjna jest spełniona. Nie udało mi się zdobyć żadnego medalu, więc to jest pewien niedosyt. Ale to, że miałem okazję grać na czterech wielkich turniejach, zawsze będzie napawało mnie dumą - mówił przed meczem ze Słowenią, co możecie zobaczyć w poniższym materiale wideo.

Zobacz wideo

Piszczek brał udział w trzech finałach mistrzostw Europy (2008, 2012, 2016) i finałach mistrzostw świata (2018).

Premier Polski odwiedził piłkarzy w szatni

W trakcie spotkania ze Słowenią biało-czerwoni walczyć musieli jednak nie tylko z rywalami, ale także z fatalną murawą na Stadionie Narodowym. Po zakończeniu spotkania, w rozmowie z piłkarzami premier Mateusz Morawiecki obiecał jej wymianę, odpowiadając na prośbę przekazaną przez Roberta Lewandowskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.