Ile na reprezentacji zarabia PZPN, a ile piłkarze? Powołanie dla Frankowskiego droższe niż dla Lewandowskiego

Na razie dostają tysiąc złotych, wkrótce niektórzy odbiorą po pół miliona na głowę. Sport.pl zajrzał do kasy reprezentacji Polski i PZPN-u. Dlaczego opłaca się grać na Narodowym? Ile związek zarabia na biletach na mecze kadry? Ile dostanie za ewentualny towarzyski mecz z Anglikami i dlaczego powołanie Frankowskiego jest o 20 tys. droższe niż powołanie Lewandowskiego?

1000 zł - Tyle wynosi startowe dla każdego piłkarza, który pojawia się na zgrupowaniu kadry. W tym roku biało-czerwoni mają 5 zgrupowań, więc maksymalnie można dostać 5 tysięcy złotych. To wszystkie wpływy, które w 2019 roku w ramach stałej “pensji” PZPN-u przysługują reprezentantom. Oprócz tego związek zapewnia im zwrot kosztów podróży na zgrupowanie oraz przyznaje premie za awans na mistrzowskie imprezy (o tym dalej).

Zobacz wideo

W praktyce całe 1000 złotych startowego za zgrupowanie rzadko trafia na konto zawodnika. Od tej kwoty związek potrąca to, co gracz dodatkowo zamówi w hotelu. Jeśli pójdzie z rodziną na herbatę do hotelowego baru (18 złotych) lub zamówi sałatkę Cezar z krewetkami (47 złotych) to jego wypłata uszczupli się o te wydatki. W zależności od liczby powołanych graczy PZPN na każde zgrupowanie musi rezerwować na startowe kwotę od 25 do 28 tys. złotych. Skromną. Ale tak chcieli piłkarze: żeby duże pieniądze czekały na nich po wywalczeniu awansu, a nie za samo granie w kadrze. Jeszcze 7 lat temu było trochę inaczej. Zawodnicy dostawali startowe za spotkanie. 4 tys. zł w przypadku meczów eliminacyjnych i 3 tys. w przypadku sparingów. Po jednym zgrupowaniu związek musiał im wypłacić łącznie 180 tys. złotych. W skali roku kwoty za startowe dochodziły do miliona. 

20 tys. zł - mniej więcej tyle kosztuje przylot ze Stanów Zjednoczonych Przemysława Frankowskiego, jeśli bilet Chicago - Warszawa – Chicago uda się zarezerwować w dobrej cenie. Bilet w klasie biznes. Zawodnik ekipy Fire leciał do stolicy Polski także z innych, dalszych miast Ameryki i nie zawsze był to lot bezpośredni. Czasem, by ściągnąć pomocnika na zgrupowanie, trzeba było wydać kilkanaście tysięcy złotych więcej. Rezerwacją biletów dla kadrowiczów i logistyką ich podróży zajmuje się związek. To on kupuje i wysyła piłkarzom bilety. Nie wszyscy jednak korzystają z tych usług. Niektórzy informują, że na zgrupowanie dotrą sami. Często robi tak choćby Robert Lewandowski czy Wojciech Szczęsny, którzy na własny koszt czarterują sobie samoloty i planują podróż do Warszawy w dogodnym dla nich czasie. Cena lotu z Monachium do stolicy Polski w jednej z firm oferujących usługi powietrznego taxi zaczyna się od 45 tys. złotych. Rachunek zależy jednak od wielu rzeczy, począwszy od wybranego samolotu, aż po dodatkowe usługi.

 

800 tys. zł - co najmniej tyle może zapłacić dobra europejska drużyna, która chce rozegrać u siebie mecz z Polską! Entrance fee - czyli suma, którą za przyjazd dostaje federacja gości, zależy od kilku czynników. Po pierwsze jej poziomu sportowego. Nieformalne regulacje najbardziej premiują tych, którzy są w Dywizji A Ligi Narodów. To tam grają Holendrzy, Włosi, Hiszpanie czy Belgowie. Jest tam też Polska. Po drugie, ważne na jakim obiekcie odbywa się spotkanie i jakich wpływów z biletów mogą spodziewać się jego organizatorzy. Za mecz z Belgią w Brukseli na 50-tysięcznym Stadionie Króla Baudouina, PZPN dostanie mniej, niż występując przeciw Anglii na 90-tysięcznym Wembley. A dodatkowym argumentem będzie angielska Polonia, zapewniająca popyt na bilety. Choćby z tej perspektywy widać, dlaczego Polsce w marcu czy maju opłaca się gra z mocnym rywalem z dużego państwa. Starcie z Anglikami mogłoby zasilić związkową kasę sumą powyżej miliona złotych. Na ostateczną kwotę wpływ ma też to, ile gospodarz wyda na organizację meczu: zakwaterowanie przyjezdnej ekipy, obiekty treningowe i także to czy umowę na spotkanie zawrze się bezpośrednio między federacjami czy przez pośrednika.

1 mln zł - to prawdopodobny koszt wynajmu PGE Narodowego na mecz piłkarski. Jest to kwota najtrudniejsza do oszacowania, niechętnie mówią o niej wszystkie strony. Operator stadionu od lat nie zdradza, ile kosztuje taka usługa. Z każdym ze swoich wynajmujących negocjuje osobną stawkę, bo każdy ma inne potrzeby. Podczas imprez rozrywkowych czy zawodów w innych sportach nie jest potrzebna trawa, a jej położenie to znaczący koszt wynajmu Narodowego właśnie na mecze kadry. PZPN od spółki PL 2012+ dostaje już gotowy do przeprowadzenia zawodów obiekt z ochroną, murawą, pracownikami technicznymi i z wliczonymi kilkoma innymi rachunkami. Sam koszt murawy wraz z jej instalacją to około 500 tys. złotych, chociaż ta kwota też zależy od kilku czynników. Narodowy miał już zielone poszycia za 451 tys., 550 tys. czy 729 tys. złotych. PZPN Narodowego nie wynajmuje na jedno spotkanie reprezentacji, ale daje gwarancje zwykle na kilka meczów w roku. Oprócz spotkań kadry to również tam odbywa się finał Pucharu Polski. Stawki dla związku są więc korzystniejsze. Milion złotych to łączna suma, bo obiekt wynajmuje się na dni. By przygotować go do piłkarskich zawodów, zwykle potrzeba 6 dni.

6 mln – 7 mln zł - Takie wpływy z biletów miał PZPN w przypadku każdego meczu kadry organizowanego na PGE Narodowym w 2019 roku. Nie dość, że to największy obiekt sportowy w Polsce, to jeszcze zwykle wypełnia się w komplecie. Przeciętny tegoroczny mecz kadry oglądało na nim ponad 54 tys. widzów. Dla porównania: wpływy z wejściówek z towarzyskiego zeszłorocznego meczu z Irlandią we Wrocławiu nie przekroczyły 2,5 mln.
W tym roku wpływy PZPN z biletów będą jednak mniejsze niż w 2018, kiedy związek zarobił na wszystkich wejściówkach 42 mln złotych. Choć Polska rozegrała wtedy na Narodowym tylko 1 mecz, to w całym roku była gospodarzem aż 8 spotkań, bo grała też w innych miastach, w tym na 55-tysięcznym obiekcie w Chorzowie. Mecze Polski na żywo zobaczyło około 420 tys. osób. W tym roku w Polsce kadra miała zaplanowanych tylko pięć spotkań. 

12 mln zł - Tyle według naszych ustaleń będzie wynosiła premia dla piłkarzy za awans do Euro 2020. Będzie zatem taka sama jak wypłata za awans na mistrzostwa Europy we Francji. Nie zmienią się zasady podziału pieniędzy. Najbardziej skorzystają ci, którzy grają najwięcej. Dobrze znany system zakłada przyznanie 4 pkt. zawodnikowi za rozpoczęcie meczu w podstawowym składzie, 3 za wejście do gry z ławki rezerwowych, 2 punkty za cały mecz na ławce i 1 za obejrzenie go z trybun. To, ile wart jest jeden punkt i ile złotówek zebrał każdy z graczy, będzie można określić po zakończeniu kwalifikacji, czyli 19 listopada. Już jednak jasne jest - jeśli nikogo nie dopadnie w listopadzie kontuzja - że nie tylko Robert Lewandowski, Kamil Grosicki czy Grzegorz Krychowiak, ale też Jan Bednarek czy Tomasz Kędziora zarobią spore pieniądze. Po około pół miliona złotych na głowę.

10-13 mln zł może kosztować przygotowanie reprezentacji do ME 2020. Na tę sumę złoży się prawdopodobnie zagraniczne zgrupowanie biało-czerwonych, wynajęcie na czas turnieju bazy dla reprezentacji (w Polsce lub za granicą) oraz rezerwacja hoteli w miastach, w których mecze rozgrywać będą Polacy. Do tego dochodzą jeszcze koszty transportu i wyżywienia dla około pięćdziesięcioosobowej ekipy i organizacja centrum prasowego dla mediów. Końcowy rachunek będzie też zależał od tego do jakiej grupy trafią Polacy i czy ominą ich dalekie podróże np. do Baku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.