Robert Lewandowski zdecydowanie najlepszy. Reszta Polaków przeciętna [OCENY]

Reprezentacja Polski wygrała z Łotwą 3:0 w siódmym meczu kwalifikacji Euro 2020 i wykonała zadanie zgodnie z planem, choć bez stylu, jakiego byśmy oczekiwali. Piłkarzy Jerzego Brzęczka oceniliśmy w skali szkolnej 1-6.

Problemy Brzęczka z zawodnikami. Jak przedstawia się statystyka?

Zobacz wideo

Wojciech Szczęsny: 3. Dobrze rozgrywał piłkę z obrońcami. I tyle można o nim powiedzieć, bo w tym meczu nawet nie ubrudził stroju: strzałów na jego bramkę nie było, a co miał wyłapać na przedpolu – wyłapał.  

Tomasz Kędziora: 3. Rywale nie atakowali jego stroną, z kolei koledzy rzadko podawali do niego piłkę, gdy był już na połowie Łotwy. Stał szeroko przy linii i czekał. A miejsca miał sporo, bo Szymański często schodził do środka i zostawiał go tam samego. Warto pomyśleć nad jego wykorzystywaniem z takimi rywalami, jak Łotwa. Bo że dośrodkowywać potrafi, pokazał już w poprzednich meczach.

Kamil Glik: 3. Pewny, solidny, w pierwszej połowie zablokował jedyny strzał z dystansu. Przy rozegraniu nie podejmował ryzyka.

Jan Bednarek: 3+. W pamięci zostanie jego odważny atak na Rakelsa, który rozpoczął groźną akcję, którą Grosicki powinien skończyć golem na 3:0. Wygrał wszystkie pojedynki główkowe, dobrze się ustawiał. Do poprawy wprowadzenie piłki. Dobrze, że szukał otwierających, odważnych podań, ale powinien zagrywać celniej.

Maciej Rybus: 2+. Długo czekaliśmy na lewonożnego bocznego obrońcę. Ale czy w tym meczu ta lewa noga Rybusa jakoś szczególnie przydała się reprezentacji? Dośrodkowań nie było, otwierających podań też, współpraca z Grosickim układała się przeciętnie. W defensywie perfekcyjnie nie było, bo w pierwszej połowie Rugins ograł go zdecydowanie za łatwo.

Grzegorz Krychowiak: 4. Zobaczyliśmy reprezentacyjną wersję Krychowiaka: wycofanego o kilka metrów względem ustawienia w Lokomotiwie, odbierającego piłkę od obrońców, zarządzającego całą linią pomocy, przerywającego akcje gospodarzy. Po pół godzinie miał przebłysk z Lokomotiwu: soczysty, mocny strzał, z którym bramkarz miał spore problemy. Inna sprawa, że piłka nie leciała w światło bramki. W drugiej połowie uderzał już bardzo niecelnie.

Mateusz Klich: 3. Po godzinie zszedł z boiska. Spośród środkowych pomocników miał najmniejszy wpływ na grę. Podawał bezpiecznie. Jako pierwszy doskakiwał do Łotyszy, dając reszcie sygnał do pressingu.

Sebastian Szymański: 4. Ciągnęło go do środka. Dzięki temu dostał podanie od Lewandowskiego i po sekundzie idealnie mu odegrał. Pierwszy raz zagrał w wyjściowym składzie reprezentacji, ale w ogóle nie było widać, żeby był zestresowany. Podejmował dobre decyzje, znakomicie poruszał się po boisku - choćby przy drugim golu, gdy jednym ruchem zabrał obrońców i zrobił miejsce Lewandowskiemu. Naciskał na rywali, gdy Polska traciła piłkę i kilka razy odebrał ją na połowie Łotwy. 

Kamil Grosicki: 3+. Zanim dośrodkował, podniósł głowę, zobaczył, gdzie jest Lewandowski i dograł mu idealnie, zaliczając asystę przy golu na 2:0. Sam powinien strzelić kolejne dwa gole, ale w pierwszej połowie nie trafił w bramkę, a w drugiej położył bramkarza, minął go i poślizgnął przy strzale. Skiksował przy jeszcze jednym uderzeniu, ale szczęśliwie zaliczył asystę przy trzecim golu Lewandowskiego.

Piotr Zieliński: 3+. Ustawiony podobnie jak w Napoli - głębiej niż w poprzednich meczach reprezentacji - miał większy wpływ na grę. Przechodziła przez niego większość akcji, on nadawał im tempo, ale gdy się „wyłączał”, siadała gra całego zespołu. Naszym rywalem była Łotwa i prosiłoby się o więcej stworzonych szans. Wciąż ma w tych eliminacjach tylko jedną asystę.

Robert Lewandowski: 5. Po dyskusji na konferencji prasowej o tym, czym jest skuteczność, pan profesor Lewandowski przedstawił swoją definicję: pierwsza okazja - gol, druga okazja – gol, trzecia okazja - gol. Poza tym aktywny przed polem karnym, powinien mieć asystę przy trafieniu Grosickiego. Aż strach myśleć, jak wyglądałby ten mecz, gdyby Lewandowskiego nie było na boisku. 

Krzysztof Piątek: 3. Miał komfortowe warunki do wejścia na boisko: dwubramkowe prowadzenie, rozchwiany rywal, Lewandowski u boku. Po chwili oddał niezły strzał. I tyle go było widać. Nie pomógł, nie przeszkodził. Fizycznie wygląda gorzej niż w poprzednim sezonie.

Przemysław Frankowski i Arkadiusz Reca: bez oceny. Można było przegapić, że w ogóle pojawiali się na murawie. Dopiero dokładne statystyki pokażą, czy w ogóle dotknęli piłki.

Więcej o: