Na pewno tam mamy największe problemy. Trenuję na skrzydłach.
Szymański: Radek Majecki nie kojarzył Lewego, ale mu go przedstawiłem
Zawsze grałem na środku pomocy i te wszystkie schematy i zachowania zostały w głowie, więc nawet ze skrzydeł często schodzę do środka. Tam czuję się najlepiej. Ale już od jakiegoś czasu gram na skrzydle i uczę się tej pozycji. Jakoś sobie radzę.
Nie, w ogóle tego nie żałuję, mimo że wyniki są poniżej oczekiwań. Ta liga jest mocna: czołowe drużyny już nam odjechały, a przecież mieliśmy walczyć o puchary. Nie wyszło. Niby jest jeszcze trochę czasu, ale strata jest duża. Może to taki jeden sezon? Żeby przetrwać, utrzymać się, scalić i ruszyć w następnym? Kiedyś musi to odpalić, musimy w końcu złapać jakąś serię zwycięstw.
Na początku ciężko było się oswoić, bo widziałem, że każda drużyna ma zawodników, którzy fajnie grają w piłkę. Nawet te słabsze mają kilku takich piłkarzy i są w stanie przeciwstawić się tym najlepszym, więc jest to pewien przeskok. Ale radzę sobie.
Na pewno stałem się pewniejszy siebie. Nie przejmuję się opiniami, które się tam pojawiają, bo raz, że ich nie czytam, bo jeszcze nie potrafię, a dwa, to w Rosji każda osoba jest skupiona na swoim życiu i nie wchodzi nikomu w drogę. Ludzie interesują się tylko tym, co robię na boisku. A z kolei ta pewność siebie przekłada się na wszystko. Chociażby – częściej wchodzę w pojedynki. Nikt mi nie mówi, że to źle. Cieszą się, chwalą, że to robię. Zachęcają, żeby próbować jeszcze częściej, przez co cały czas ten aspekt poprawiam. Teraz te pojedynki wyglądają już o wiele lepiej. Wcześniej, gdy występowałem na skrzydle sporo było gry na alibi, oddawania do tyłu. Teraz staram się pchać grę do przodu.
Tak, bo gdy grałem w Legii, to sporo było zastrzeżeń do mojej gry. Wytykano mi, że nie strzelam goli i nie mam asyst. W Rosji takich opinii nie ma i dobrze się z tym czuję. Nikt nie spekuluje czy strzelam, czy nie. Mój były już trener powiedział, że w końcu zacznę strzelać. I to jest normalne. Nie jestem Lewym, który strzela od początku sezonu i pewnie będzie strzelał do samego końca. Ja nie jestem napastnikiem. W Polsce były co mecz takie opinie: „znowu nie ma asysty, słaby zawodnik, takim meczem na transfer nie zapracuje”. To było dla mnie niezrozumiałe.
Tylko na początku. Później zaczęły się opinie, których też nie rozumiem, że źle wykonuję stałe fragmenty gry. Że kto mnie w ogóle do tego wyznaczył. Ale też nie każdy z dziennikarzy wiedział jaki mamy na nie plan i co mam robić. Może nie było z tego asyst, ale zauważono to dopiero jak zaczęto mi wytykać słabe statystyki. Wcześniej też wykonywałem stałe fragmenty i nikt się nie przyczepiał, nikt nawet tego nie zauważył. I teraz wychodzi na to, że jestem w tym najgorszy.
Nie przesadzam. Wszędzie tak jest. W mediach społecznościowych przede wszystkim. Też chciałbym, żeby te statystyki były lepsze, ale nie jest to takie proste. Myślę, że jak zagram następne dwa mecze bardzo dobrze, ale nie strzelę w nich gola, ani nie asystuję, to nic się nie stanie. Widzę, że robię postępy, a te bramki i asysty w końcu przyjdą.
Jestem odcięty.
Mam kolegów, którzy mi je wysyłają dla śmiechu.
Mówię, że jestem odcięty. Tylko dla śmiechu mi czasami wysyłają.
Pewnie w jakimś stopniu się nie da. Ale staram się i już nie mam tych kolegów, co mi je wysyłali. (śmiech)
Wcześniej zostawałem, ale teraz jest na to mniej czasu. Regeneracja też jest ważna, więc nie zawsze można zostać po treningu, by ćwiczyć. Jeżeli zdarzy się, że trening jest luźniejszy, to zostaję i ćwiczę niektóre elementy.
Na pewno dążymy do tego, żeby stwarzać więcej okazji i trafiać do siatki. Dwa ostatnie mecze nam nie wyszły najlepiej, ale analizowaliśmy je i wiemy, że były dobre momenty. Wiemy też co musimy poprawić, żeby tych momentów było więcej. Mam nadzieję, że uda się już w spotkaniu z Łotwą.