Były reprezentant Polski wskazał najsłabszy punkt Austriaków. "To nie ten kaliber"

Trzech bramkarzy, których do dyspozycji ma trener Franco Foda łącznie rozegrało to tej pory w kadrze Austrii 1 mecz. Polacy o słabszym punkcie gości wiedzą, będą próbowali go wykorzystać. W tych eliminacjach precyzyjne i częste strzelanie na bramkę rywali nie było jednak naszą mocną stroną.
Zobacz wideo

Obsady tej pozycji Austriacy nam zazdroszczą. Rywalizację o pozycje numer jeden w polskiej bramce wygrał Fukasz Fabiański, regularnie grający w Premier League. Pokonał mistrza Włoch z Juventusem Wojciecha Szczęsnego, a w rywalizacji był jeszcze Łukasz Skorupski. Fabiański i Szczęsny grają z orłem na piersi odpowiednio od 13 i 10 lat. Na wrześniowe zgrupowanie trener Austrii Franco Foda powołał natomiast trzech golkiperów, z których żaden nigdy nie założył reprezentacyjnej koszulki.

Bramkarz kadry z 68 straconymi w rok golami

Wszystko przez to, że ze swoim klubem pożegnał się dotychczasowy reprezentacyjny numer jeden Heinz Lindner. To też nie była bramkarska gwiazda. Świadczy o tym fakt, że po rozstaniu z Grasshoppers Zurych 29-latek z 28 występami w kadrze nie mógł znaleźć sobie nowego klubu. Ponieważ Lindner nie grał od czerwca i nie gra dalej Foda nie chciał na niego stawiać. Nawet nie powołał go na wrześniowe mecze. Zresztą w poprzednim sezonie golkiper w samej szwajcarskiej lidze puścił... 68 goli! Grasshoppers z hukiem spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej a Lindner stracił robotę.

- To zawsze był raczej bramkarz średniej klasy - uśmiecha się Kazimierz Sidorczuk były bramkarz reprezentacji Polski i legenda Sturmu Graz.

- Austriacy od długiego czasu mają problem z bramkarzami. Słabo wygląda tutaj ich szkolenie. Dawno temu był Friedrich Koncilia, a potem? Otto Konrad, pewnie też Michael Konsel. Oni mieli klasę. Teraz, nie obrażając nikogo, oni mają co najwyżej bramkarzy średnich. To nie ten kaliber co Szczęsny czy Fabiański - przyznaje były reprezentant Polski.

Polakom strzelać kazano

Na wrześniowe mecze Austrii powołania dostali: Alexander Schlager (LASK Linz), Pavao Pervan (VfL Wolfsburg) i Cican Stankovic (Red Bull Salzburg). Ten pierwszy na dorosłej kadrze nie był nigdy. Drugi kilka razy przyjechał na wcześniejsze zgrupowania. Nic dziwnego, że w meczu z Łotwą zagrał 26-letni Stanković. To był dla niego debiut w kadrze, choć przyjeżdżał na nią od roku. Oglądał jednak jak broni Lindner, bo on sam nie najlepiej poprowadził swoją karierę. Co prawda w 2015 roku przeniósł się do najmocniejszej drużyny w Austrii (Red Bull), ale do poprzedniego sezonu był tam statystą.

- Miał jeden dobry sezon w poprzednim klubie, małym Grodig. Do mistrzów kraju odszedł za szybko. Nie miał prawa u nich wtedy grać. Jak dostał szansę to schrzanił kilka meczów no i potem niemal cały czas bronił Alexander Walke - opisuje Sidorczuk.

Bramkarzem numer jeden w Salzburgu został dopiero w ostatnim sezonie. Oczywiście nie jest to człowiek znikąd, ale warto zauważyć, że nie ma on międzynarodowego doświadczenia (nie licząc jednorazowego występu w Lidze Europy). Sprawdzian z Łotwą na swoim stadionie (wygrana Austrii 6:0) też nie był dla niego wielkim testem. Łotysze oddali tylko jeden celny strzał na jego bramkę. Z kolegami z kadry Stanković dopiero się zgrywa, więc w poniedziałek na Narodowym warto na jego bramkę strzelać częściej, a nie na siłę próbować rozmontować całą obronę gości. Polacy na odprawach dostali takie sugestie. Mają częściej uderzać, czyhać na odbite piłki, czy wywierać presję nawet w prostych sytuacjach. Czy z tego skorzystają? Najwięcej problemów do tej pory mieli z precyzyjnymi uderzeniami.

W tych eliminacjach, poza spotkaniem z Izraelem i Łotwą, strzałów na bramkę rywala oddawaliśmy bardzo mało. W ostatnim meczu ze Słowenią było ich 7, z czego jeden celny. W konfrontacji z Macedonią było jeszcze skromniej. Dobrze, że z 6 strzałów jeden poleciał w światło bramki. W spotkaniu w Wiedniu z Austrią na 10 strzałów połowa była w światło bramki. Dobrze by w meczu na Narodowym Stanković lub jeden z jego kolegów mieli więcej niż jedną okazję do pomyłki.

Spotkanie rozpocznie się o 20:45.

Więcej o:
Copyright © Agora SA