Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Osiem strzelonych goli, zero straconych. 12 punktów, o pięć więcej niż drugi w tabeli Izrael i aż o siedem więcej niż piątkowy rywal - Słowenia. Tak wygląda Polska przed półmetkiem eliminacji do Euro 2020. - Mecze, które wygraliśmy napędzają nas, dodają pewności. Ale jest w nas też sporo pokory, bo wiemy, ile pracy jest do wykonania. Jesteśmy świadomi, że czyste konto nie jest najważniejsze, bo liczą się punkty. Celem jest awans. Nie bujamy w obłokach, tylko twardo stąpamy po ziemi. Jesteśmy zmotywowani, by wygrać wszystkie spotkania w grupie - powiedział Jan Bednarek, który w czwartek pojawił się w Lublanie na konferencji prasowej wraz z selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem.
W piątek najprawdopodobniej to on będzie dowodził obroną reprezentacji Polski, bo wiele wskazuje na to, że niegotowy do gry będzie Kamil Glik. - Słoweńcy mają niezłych, kreatywnych skrzydłowych, którzy potrafią namieszać pod bramką przeciwnika - analizował rywali Bednarek. Po czym dodał: - Ale to my jesteśmy najważniejsi jako zespół. Jeśli każdy zagra na swoim najwyższym pułapie, będziemy mogli być spokojni o wynik. Przede wszystkim patrzymy na siebie. Potrzebujemy 11 liderów na boisku, a nie jednego. Gramy dla wspaniałego kraju i kibiców. 11 gości musi wiedzieć, po co wychodzi na boisko.
- Potrzebowaliśmy czasu, by nauczyć się selekcjonera, a trener nas. Wiemy, czego każdy potrzebuje, nie ma czasu na eksperymenty. Osiągnęliśmy stabilizację, sytuacja w grupie jest bardzo dobra. Nie osiądziemy na laurach, tylko wciąż będziemy chcieli więcej - zakończył Bednarek.