Stephanie Houghton, Ellen White i Alex Greenwood strzelały w niedzielę gole dla damskiej reprezentacji Anglii w piłce nożnej. Drużyna prowadzona przez Phila Neville'a pokonała 3:0 Kamerun i awansowała do ćwierćfinału turnieju. W trakcie spotkania nie obyło się jednak bez kontrowersji, ale nie ze strony Angielek, a ich przeciwniczek. Angielskie media i kibice zarzucają Kamerunkom ostre faule, nieczyste zagrania - jak oplucie rywalki - czy groźby zejścia z boiska i odmowę wznowienia gry po straconej bramce. Z tymi oskarżeniami nie zgadza się jednak Alain Djeumfa, trener kameruńskiej kadry kobiet.
- Nie sądzę, aby moje zawodniczki zatrzymywały lub odmawiały gry. Oczywiście, mieliśmy chwilę zwątpienia, w której pojawiły się myśli o odpuszczeniu, ale dzięki Bogu byłem w stanie się opanować i zachować spokój - przyznał Djeumfa po zakończeniu niedzielnego meczu. - Czasami sędziowie popełniają błędy, ale dziś [w niedzielę] popełnili ich zbyt wiele. Zdobyliśmy bramkę, która nie została uznana. W tamtym momencie zmniejszylibyśmy straty o połowę, dzięki czemu wynik końcowy mógłby być inny - dodał.
- Kiedy straciliśmy pierwszą bramkę w 14. minucie spotkania, sędzia podjął pierwszą złą decyzję. Wówczas zdaliśmy sobie sprawę, że to się zaczyna wymykać. Chcieliśmy zrobić wszystko, by nie stracić kolejnego gola, ale niestety sędziowie chcieli czegoś innego, przez co dziewczyny straciły nieco temperamentu - kontynuował kameruński selekcjoner.
I zakończył: Musimy zdjąć czapki przed dziewczynami, bo zaprezentowały się z dobrej strony. Trzeba docenić ich grę, biorąc pod uwagę poziom sędziowania. Oczywiście, jestem sfrustrowany, ale taka czasami jest piłka nożna.
