Koncert Daniego Ceballosa w meczu z Polską. Przepiękna bramka. Jak to możliwe, że Zidane go nie chce? [WIDEO]

Polska mu leży - podczas poprzedniego Euro został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju i trafił do Realu Madryt, a w sobotnim meczu świetnie się z nami bawił. Na Daniego Ceballos patrzy się z przyjemnością. Ale Zinedine Zidane odwraca od niego wzrok.

Teoretycznie jako dwaj artyści powinni się dogadać, patrzeć na futbol w podobny sposób, polubić pracę ze sobą. Zidane pozwala na swobodę, a Ceballos znakomicie ją wykorzystuje. Francuz chciałby utrzymywać się przy piłce, a Hiszpan to gwarantuje. W teście dopasowania powinni więc osiągnąć maksymalny wynik – „stworzeni dla siebie”. Ale rzeczywistość jest inna. – Jeśli on zostałby w klubie, ja musiałbym odejść – mówił Ceballos zaraz po tym, jak „Zizou” opuścił drużynę, a on w niej pozostał. Nikt nie stracił na jego szybkim powrocie tak, jak kapitan hiszpańskiej młodzieżówki. Madryt prawdopodobnie będzie musiał opuścić tego lata.

Zobacz wideo

Jak licealista wśród dzieci

Do zrobienia piorunującego wrażenia nie potrzebny był mu ten fantastyczny gol z rzutu wolnego. On tylko dobitnie potwierdził, że Polacy stanęli dziś przeciwko piłkarzowi genialnemu, którego talentem można by obdarzyć ich wszystkich. Był najlepszy na boisku. Jak licealista, który wpadł pograć z dzieciakami z podstawówki. Dojrzalszy, bardziej doświadczony, niezwykle inteligentny, wszechstronny: zakładający „siatkę”, a później zdobywający teren wymianą podań. Cofający się bliżej obrońców, a później wchodzący w rolę napastnika. Nie do upilnowania dla Polaków i zawsze w zasięgu wzroku kolegów. Tylko w pierwszej połowie miał cztery kluczowe podania, sześć udanych dryblingów, aż 60 dokładnych podań.

Opaska kapitańska zdjęta z ramienia Jesusa Vallejo trafiła do niego. I tylko mu pomogła: motywował kolegów przed wyjściem na boisko i przed powrotem po przewie, podchodził do kontuzjowanych, podpowiadał na boisku, a gdy nie szło – brał piłkę i rozwiązywał problem. W prosty sposób: przenosząc grę na drugą stronę boiska, krótkim dryblingiem albo samym byciem przy piłce, bo wtedy Polacy skupiali się na nim, tracąc kontrolę nad resztą piłkarzy. Choćby atakującymi bocznymi obrońcami, którzy w pierwszej połowie stanowili olbrzymie zagrożenie. Wzięli udział przy dwóch golach. Zresztą Ceballos też, bo wcześniej te akcje planował.

Przy pierwszym golu dograł do bocznego obrońcy, a jego dośrodkowanie po chwili wykorzystał Pablo Fornals. Mikela Oyarzabala, przy drugim golu wprowadził w pole karne podaniem między dwoma środkowymi obrońcami. A żeby przy trzecim, piłka w ogóle dotarła do Fabiana Ruiza, najpierw Ceballos musiał ją przytrzymać, nieco spowolnić akcje i wepchnąć Polaków jeszcze głębiej w pole karne. Oddał koledze wykonanie pierwszego rzutu wolnego, ale że ten uderzył słabo i prosto w mur, to drugiej szansy nie dostał. Piłkę ustawił Ceballos i kropnął tak, że Kamil Grabara nawet się nie ruszył. Mocno, prosto w okienko. Nie było, co zbierać. Może to dobrze, że swój występ zwieńczył takim trafieniem, przynajmniej mniej uważni kibice zobaczyli z jaką jakością przegrali dziś chłopcy Czesława Michniewicza.

Na Zinedine’a Zidane’a jego urok nie działa

Na Euro mógł też zagrać Marco Asensio, kolejny piłkarz Realu Madryt, który w tym sezonie zawiódł kibiców. Ma jednak poparcie Zidane’a, więc zamiast kopania piłki, wybrał wakacje. Ceballos przyjechał do Włoch, bo ma mnóstwo do udowodnienia trenerowi Realu i potencjalnym kupcom. "Zizou" wydaje się odporny na jego urok. Dawał mu szanse, ale nie sposób powiedzieć, że Dani wykorzystał je grając podobnie jak w meczu z Polską. Był królem poprzedniego Euro, ale później nie pokazał tej jakości w Realu. Na młodzieżowej imprezie rządzi też w tym roku. I to znamienne, bo znaczy, że dorosłej kadry nie podbił. Przez dwa sezony w Realu zagrał 56 meczów, łącznie ponad 2800 minut. Strzelił tylko pięć goli i zaliczył dwie astaty. Kolejnej szansy w Madrycie najpewniej nie dostanie.

Hiszpańskie media nie mają bowiem wątpliwości, że został wskazany jako jeden z piłkarzy do odejścia. Dlatego też dziennik „AS” napisał kilka dni temu o rozmowie, jaką miał odbyć z Zidanem. - „Nie ma żadnego problemu trenerze. Ja też nie chciałem dalej z tobą pracować” – miał odpowiedzieć Francuzowi, gdy usłyszał, że może pakować walizki.

Ceballos zdementował te rewelacje następnego dnia. „KATEGORYCZNIE ZAPRZECZAM wypowiedziom, które przypisuje mi się w tej sprawie” – napisał na Twitterze i dodał, że dziennikarze są nieprofesjonalni, skoro zajmują się takimi tematami podczas Euro do lat 21. Doniesienia, prawdziwe czy nie, jasno pokazują, że Ceballos po zakończeniu turnieju może zmienić klub. Chce go Tottenham i Milan. A może jednak Zidane’a udało się przekonać?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.