Sebastian Szymański: Gdyby ktoś powiedział mi przed turniejem, że po dwóch meczach będziemy mieli sześć punktów, to pewnie bym nie uwierzył

- Cała drużyna dała z siebie maksimum, zostawiliśmy serce na boisku. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale też bardzo szczęśliwi, bo znów pokazaliśmy, że nie boimy się teoretycznie silniejszych przeciwników. I wygraliśmy, to najważniejsze - powiedział po meczu z Włochami pomocnik reprezentacji Polski, Sebastian Szymański.

Polska pokonała Włochy 1:0 w drugim meczu młodzieżowych mistrzostw Europy. Jedynego gola dla drużyny Czesława Michniewicza strzelił Krystian Bielik. - Włosi oddali bardzo dużo strzałów, większość na szczęście niecelnych. Serce najmocniej zadrżało mi w pierwszej połowie, gdy rywale strzelili gola, ale sędzia nie uznał go z powodu spalonego. Fajnie, że dowieźliśmy ten wynik do końca, bo mocno na niego zapracowaliśmy. Za nami ciężkie spotkanie, a przed nami konieczność szybkiej regeneracji, bo już w sobotę czeka nas kolejny, równie trudny mecz - powiedział po meczu Sebastian Szymański.

Zobacz wideo

- To miłe, że trener wymienił mnie z nazwiska na konferencji, ale na pochwały zasługuje cały zespół, bo nie tylko ja biegałem po boisku. Cała drużyna dała z siebie maksimum, zostawiliśmy serce na boisku. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale też bardzo szczęśliwi, bo znów pokazaliśmy, że nie boimy się teoretycznie silniejszych przeciwników. I wygraliśmy, to najważniejsze - dodał.

- W pierwszej połowie Chiesa i Orsolini mieli za dużo miejsca na skrzydłach i mogli podprowadzać piłkę pod pojedynki z naszymi bocznymi obrońcami. A trzeba podkreślić, że obaj Włosi są w tym dobrzy - mają i szybkość, i dobry drybling. To był nasz błąd. W przerwie porozmawialiśmy na ten temat i w drugiej połowie się poprawiliśmy. Tworzyliśmy przewagę na skrzydłach i nie pozwalaliśmy rywalom na wiele.

- Jesteśmy zadowoleni, ale się nie podpalamy. Wszystko zależy od nas. Gdyby ktoś powiedział mi przed turniejem, że po dwóch meczach będziemy mieli sześć punktów, to pewnie bym nie uwierzył. Przed pierwszym spotkaniem wiedziałem jednak, że ta drużyna ma potencjał i możemy tu sporo zdziałać. Musimy dalej robić swoje i nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość - zakończył pomocnik, który niedawno został sprzedany z Legii do Dinama Moskwa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.