Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Porażka z Polska 0:4 w czwartej kolejce el. ME 2020 dla czterech reprezentantów Izraela nie była ostatnim elementem “atrakcji” poniedziałkowego wieczoru. Postanowili oni opuścić hotelowe pokoje i prywatnych strojach udali się "na miasto". Portal kan.org.il donosił, że poszli do jednego z warszawskich kasyn. To oznaczałoby dla nich poważne kary, związane ze złamaniem kodeksu etycznego federacji.
Zakaz chodzenia zawodników do kasyna wpisano do niego w 2015 roku, po tym jak grupka graczy po przegranym październikowym meczu z Belgią (1:3) poszła szukać szczęścia w jednym z brukselskich lokali z grami hazardowymi.
Jak informuje nas jeden z dziennikarzy telewizji Sport5, z oskarżoną o złamanie regulaminu czwórką (Beram Kayal, Dia Saba, Taleb Tawatha i Ayid Habashi) przez telefon rozmawiał już dyrektor sportowy reprezentacji Willi Rotensteiner, który zajmuje się sprawami dyscyplinarnymi i ma w ciągu tygodnia zdać izraelskiej federacji raport z nocnych wydarzeń z Warszawy.
Jest on w stanie uwierzyć, że zawodnicy, choć zachowali się niewłaściwie i wbrew zaleceniom opuścili hotel kadry, to nie poszli do kasyna, tylko na... kawę. Wtedy kary nie byłyby dla nich tak dotkliwe.
Tawatha przyznał, że poszedł z trójką kolegów do hotelu Marriott, ale po to by spotkać się z bratem Saby, który do niego przyleciał.
- Siedzieliśmy z rodziną Saby, ponieważ brat miał lot o czwartej rano. Wypiliśmy kawę, przepraszam cappuccino. W życiu nie wszedłbym do kasyna - powiedział Tawatha portalowi - kan.org.il.
- Saba pokaże władzom, że jego brat przebywał w tym hotelu i wszystko będzie dobrze - uważa obrońca Izraela.
Na pewno w tłumaczeniu sprawy nie pomaga fakt, że w hotelu Marriott, w którym przebywali zawodnicy ekipy Andreasa Herzoga jest i kawiarnia i kasyno. Poza tym jak się okazało gracze w poniedziałkowy wieczór przed wyjściem na miasto pobrali swoje paszporty od menedżera drużyny Guya Putternagiina. To też budzi pewne podejrzenia.
- On nie powinien wtedy dawać im tych dokumentów, a jednak to zrobił. Nasza federacja też sprawdzi czy był w to jakoś zamieszany i dlaczego złamał panujące w drużynie zasady - mówi nam Dani Porath ze Sport5.
Według tych zasad podczas wyjazdów, zdeponowane u menadżera paszporty są rozdzielane między graczy dopiero przed podróżą z hotelu na lotnisko. Wydanie kilku paszportów wcześniej budzi wątpliwości, czy były one graczom potrzebne tylko by chodząc po Warszawie mieć przy sobie jakiś dokument, czy by dostać się do kasyna, w którym dokument potwierdzający tożsamość jest wymagany.
Z zawodnikami ma rozmawiać jeszcze trener Herzog. Razem z Rotensteinerem mają zająć się też Moansie Dabourem, który nie był obecny na meczu z Łotwą i Polską z powodu ślubu. To wywołało złość austriackiego szkoleniowca, który o tej sprawie nie był w porę poinformowany, zresztą gniewał się na zawodnika, że nie wziął pod uwagę terminów meczów kadry.
Izrael mimo porażki z Polską jest wiceliderem grupy G.