Największy pechowiec w polskiej reprezentacji. Nawet Robert Lewandowski nie może przekonać Jerzego Brzęczka

Na Euro 2016 nie grał z powodu kontuzji. Na mundialu w Rosji był, ale reprezentacja zawiodła. Największy pechowiec polskiej kadry? Maciej Rybus. Teraz wreszcie jest zdrowy, ale i tak nie gra w pierwszym składzie, bo drużyna radzi sobie bez niego, a obrona nie traci bramek. Nawet Robert Lewandowski nie przekonał selekcjonera Jerzego Brzęczka do postawienia na Rybusa.

Żaden z naszych obecnych reprezentantów nie ma w kadrze większego pecha niż Maciej Rybus. Zawodnik Lokomotiwu Moskwa z powodu kontuzji nie mógł przyjechać na wcześniejsze zgrupowania za kadencji Jerzego Brzęczka. Na mecze z Macedonią Północną i Izraelem pierwszy raz był zdrowy. Mimo to, nie zagrał w nich w podstawowym składzie.

Zobacz wideo

Lewandowski nie pomógł

- Selekcjoner zdecydował, że w obronie zagra Tomasz Kędziora, a nie Maciej Rybus. Decyzja miała nie spodobać się Robertowi Lewandowskiemu - informował Tomasz Smokowski w czasie studia Polsatu Sport przed spotkaniem z Izraelem. Wybór Kędziory obronił się, bo obrońca Dynama Kijów zagrał poprawnie w obronie, a przy pierwszej bramce Polaków zaliczył asystę. Brzęczek przed meczem tłumaczył swoją decyzję o pozostawieniu Rybusa na ławce. - Cały czas rozważaliśmy jego grę. Wygrał jednak pragmatyzm. Odnieśliśmy zwycięstwa w trzech meczach, a linia obrony funkcjonuje bardzo dobrze, więc nie chcieliśmy niczego w tej formacji zmieniać - przyznał nasz trener

Straci miejsce na dłużej?

To kolejna zła wiadomość dla byłego gracza Legii Warszawa. Spotkanie z Izraelem prawdopodobnie może być przełomowe dla naszej reprezentacji pod wodzą Jerzego Brzeczka. Efektowna wygrana, wreszcie dobra, ładna gra i kolejny mecz na zero z tylu. Tych, którzy grali w tym spotkaniu od początku może być ciężko wygryźć ze składu. Także z obrony, która w pierwszych czterech meczach kwalifikacyjnych nie straciła ani jednego gola. Podobnym wynikiem w całych eliminacjach mogą się pochwalić jedynie Włosi i Turcy.

Wyniki LIVE z rozgrywek z całego świata! Pobierz Football LIVE

Selekcjoner nawet jakby chciał wprowadzać Rybusa do podstawowego składu, to nie ma do tego podstaw. Blok obronny, w którym jest też Kędziora, funkcjonuje na tyle dobrze, ze nie warto go zmieniać. Rybus chcąc nie chcąc, musi czekać na gorsze występy albo byłego zawodnika Lecha Poznań, albo całej defensywy, a w naszej słabej grupie eliminacyjnej na to się nie zanosi.

Pechowe turnieje

Pech już od dawna nie opuszcza w kadrze Macieja Rybusa. Na Euro do Francji w ostatniej chwili nie pojechał z powodu urazu. Za kadencji Brzęczka za każdym razem był powoływany, ale nie mógł zagrać z powodów zdrowotnych. Teraz, gdy wreszcie jest w pełni sił i w formie, to także nie gra, bo drużyna jest rozpędzona już bez niego, a obrona nie daje powodów do zmian. 

Pechowe jest również to, ze gdy reprezentacja Polski była na poprzednim Euro w wielkiej formie, to Rybusa w niej nie było. Gdy zaś zagrała bardzo słaby mundial w Rosji, to akurat na ten turniej były legionista mógł pojechać. W meczu z Senegalem był zresztą jednym z naszych najlepszych graczy. Ciągnął ofensywę w drugiej połowie. Z Kolumbią wypadł gorzej, bo nie radził sobie z ustawionym po jego stronie Juanem Cuadrado. Z Japonią już nie zagrał.

Rybus źle będzie wspominał także Euro 2012. Gdy w 70. minucie meczu z Grecją z boiska musiał zejść Wojciech Szczęsny z powodu czerwonej kartki, a na murawie pojawił się rezerwowy bramkarz Przemysław Tytoń, to ten drugi zastąpił właśnie Rybusa. Tak postanowił ówczesny selekcjoner Franciszek Smuda. W kolejnych spotkaniach grupowych z Rosją i Czechami skrzydłowy w ogóle nie zagrał.

Słodko-gorzki smak zwycięstw

29-letni Maciej Rybus w barwach drużyny narodowej zagrał już 54 spotkania, ale trudno podejrzewać, by mógł być w pełni zadowolony ze swojej kariery reprezentacyjnej. Ominął go największy w XXI wieku sukces kadry na Euro 2016. Teraz omija go szansa na pierwszy skład reprezentacji. Być może na dłuższy czas, bo Tomasz Kędziora jest od niego młodszy rocznikowo o 5 lat, a obrona z duetem środkowych Jan Bednarek - Kamil Glik wygląda coraz pewniej. Tak jak sukces kadry we Francji miał dla Rybusa smak słodko-gorzki, tak i coraz lepsze wyniki zespołu Brzęczka mogą budzić w nim mieszane uczucia. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.