Tragiczne losy strzelca pierwszego gola w historii reprezentacji Polski. PZPN upamiętni go przed meczem z Izraelem

Józef Klotz pierwszy strzelec gola w historii reprezentacji Polski zostanie uhonorowany przez PZPN przed meczem z Izraelem.

Nieprzypadkowo przed spotkaniem właśnie z tym rywalem. Józef Klotz był pochodzącym z Krakowa Żydem, synem szewca z ul. Brackiej, środkowym obrońcą Jutrzenki Kraków, później Makkabi Warszawa, etatowym wykonawcą rzutów karnych w swoich klubach. I choć w maju 1922 roku jednym strzałem z "wapna" na zawsze zapisał się w historii polskiego futbolu, to o jego życiu wiemy niewiele.

Zobacz wideo

Wykorzystana szansa

Na Stadionie Olimpijskim w Sztokholmie mijała 27. minuta meczu. „Leon Sperling skończył bieg centrą. Einar Hemming nie atakowany przez nikogo niepotrzebnie dał piłce klapsa ręką: karny” – opisywano w „Przeglądzie Sportowym”. Polska grała wtedy trzeci mecz w historii, dwa poprzednie przegrała z Węgrami, była krytykowana zdecydowanie bardziej niż dzisiaj kadra Jerzego Brzęczka. W meczu ze Szwecją była skazana na pożarcie, tym bardziej grając na wyjeździe „na pięknym, wybudowanym tylko 10 lat wcześniej stadionie, ale niezwykle trudnym dla rywali” – jak opisywał „Tygodnik Sportowy”. Polegli tam Holendrzy, Duńczycy i Norwegowie. Szwecja obok Anglii i Finlandii była wtedy najlepszą reprezentacją na świecie. Ale Polakom, jak z nieba spadł ten rzut karny. W Jutrzence Kraków regularnie wykonywał je Klotz. Zazwyczaj skutecznie, więc to on podszedł do piłki również w meczu reprezentacji Polski, mimo że na boisku byli Józef Kałuża i Wacław Kuchar. „Klotz z całym spokojem, bez rozpędu pakuje piłkę w lewy róg pod poprzeczkę. Bramkarz ani drgnął” – pisał dzień później „Przegląd Sportowy”.

Tak padła pierwsza w historii bramka dla Polski. Wtedy też reprezentacja wygrała pierwsze spotkanie, bo kwadrans przed końcem meczu znów wyszła na prowadzenie. Drugą bramkę zdobył Józef Garbień i prowadzenie 2:1 udało się utrzymać do końca meczu. Bohaterem został Klotz, który mimo strzelenia pierwszego gola, chwalony był głównie za działania w defensywie. Z relacji obecnych na stadionie polskich i szwedzkich dziennikarzy wynika, że znakomicie wykorzystywał swoje warunki fizyczne (185 cm i 75 kg) i wygrywał większość pojedynków w powietrzu, skutecznie odbierał piłkę rywalom. Potrafił ich dogonić mimo kilkumetrowej straty.

Jego postawa była sporym zaskoczeniem, bo największe wątpliwości przed meczem ze Szwecją dotyczyły właśnie linii obrony, której Klotz był centralnym punktem. I która zawiodła kilkanaście dni wcześniej w meczu z Węgrami, tracąc trzy bramki, w tym jedną samobójczą. Lwowski „Sport” pisał po tamtym meczu: „Klotz źle się ustawiał i grał za miękko. Był zestresowany i nie znał się z Gintlem”, czyli drugim środkowym obrońcą. Co zaskakujące, po słabym meczu otrzymał jeszcze jedną szasnę, a gdy w pełni ją wykorzystał i okrasił zdobytą bramką, to kolejnej nigdy nie dostał. Jego reprezentacyjna kariera skończyła się po drugim meczu.

Józef Klotz zginął w warszawskim getcie

Klotz prawdopodobnie – bo źródła są tutaj nieco rozbieżne – dołączył do Jutrzenki Kraków mając 10 lat. To ojciec miał zapisać go do drużyny, w której trenowali wyłącznie Żydzi. Już w wieku szesnastu lat był w seniorskiej drużynie, a następnie w 1925 roku przeniósł się do Warszawy, by grać dla Makkabi i został tam do końca życia. Wybuchła wojna. Rok później, po wybudowaniu getta, trafił do niego Józef Klotz. Wydawało się, że przepadł tam bez śladu, jak tysiące innych. Dopiero w książce „Za lotem piłki” Jan Otałęga wyjaśnił, że zginął po kilkunastu miesiącach, rozstrzelany podczas masowej egzekucji ludzi zatrzymanych w łapance.

Po wielu latach zostanie upamiętniony przez Polski Związek Piłki Nożnej. Honorowym gościem na meczu Polska – Izrael będzie Yoav Dekel, bratanek Klotza. Odbierze koszulkę reprezentacji Polski z podpisami zawodników oraz otworzy specjalną wystawę poświęconą strzelcowi pierwszego gola w historii kadry i innym żydowskim piłkarzom przez lata grających w biało-czerwonych barwach.

Więcej o: