Zabójcza broń Macedonii na Polskę. Wymyślili bliźniacze kontry

- Jesteśmy niedoceniani w Europie, ale w ostatnich meczach pokazaliśmy, że każdemu jesteśmy w stanie sprawić problemy. Remis w ciemno? My gramy o zwycięstwo - powiedział w rozmowie ze Sport.pl Ilija Nestorowski, napastnik reprezentacji Macedonii Północnej i kapitan Palermo. Gra o trzy punkty nie jest tylko zuchwałą zapowiedzią. Jest planem, który uzasadniają ostatnie wyniki piłkarzy Igora Angelowskiego.

W eliminacjach Euro 2020 Macedończycy pokonali - podobnie jak Polska - Łotwę oraz zremisowali ze Słowenią, a na sześć rozegranych meczów w 2018 roku nie wygrali tylko jednego. W piątek wbrew pozorom nie będą czekali na to, co zrobią piłkarze Jerzego Brzęczka. Rywale biało-czerwonych odważnie zapowiadają walkę o zwycięstwo, co nie dziwi, gdy patrzy się na ich kadrę.

Zatrzymać lewą stronę

11. minuta spotkania Macedonii Północnej z Łotwą. Gospodarze przeprowadzają szybką akcję lewym skrzydłem, gdzie z piłką pędzi Ezgjan Alioski. Zawodnik Leeds United mija zwodem jednego z łotewskich obrońców, wpada w pole karne i pewnym strzałem pokonuje Andrisa Vaninsa. Trzy dni później (24 marca 2019 roku) sytuacja się powtarza. W bliźniaczo podobnej kontrze najważniejszą rolę ponownie odgrywa 27-latek, ale tym razem po zwodzie już nie strzela, a podaje mocno ze skraju pola karnego. Do piłki pierwszy dopada Enis Bardhi, który pewnym strzałem pokonuje Jana Oblaka.

Alioski w marcowych spotkaniach pokazał, że jest jednym z liderów macedońskiej kadry. Zdobyta bramka była jego piątą, a asysta szóstą w drużynie narodowej. Choć to nie liczby stanowią o pozycji wychowanka BSC Young Boys w reprezentacji. Stanowi o niej m.in. jego zaangażowanie, bo w drużynie narodowej, podobnie jak w Leeds, jest tytanem pracy. Po lewej stronie boiska biega po całej jego długości, a niemal w każdym spotkaniu przebiega najwięcej kilometrów. W jednym z pierwszych wywiadów po transferze do Anglii powiedział nawet, że to jeden z jego ulubionych elementów gry. - Raz jesteś w obronie, raz w ataku, lubię dużą intensywność, taki styl i sposób gry - przyznał w rozmowie ze Sky Bet. Intensywność to rzeczywiście coś, co lubi, bo chwilami wydaje się, że mógłby nie schodzić z boiska. Po pierwszym sezonie w Championship powiedział, że podobało mu się m.in. dlatego, że mógł pograć w grudniu, a przecież piłkarzem się jest po to, by grać jak najwięcej i jak najczęściej.

Bez względu na to, kogo na prawej obronie wystawi Jerzy Brzęczek (prawdopodobnie Bartosza Bereszyńskiego), piłkarz ten będzie miał niezwykle trudne zadanie.  Na zapleczu Premier League w ubiegłym sezonie Alioskiego nie byli w stanie zatrzymać m.in. obrońcy Derby, Norwich, Birmingham, Nottingham, Stoke, Boltonu czy West Bromu (tym drużynom strzelał gole). W innych grach też był bardzo groźny, choć końcówkę sezonu opuścił ze względu na kontuzję. Przy jego dyspozycji pojawia się więc mały znak zapytania.

Walka o środek pola

Trudne zadanie czeka nie tylko Bereszyńskiego, ale także naszych środkowych pomocników: Grzegorza Krychowiaka i Mateusza Klicha (oni prawdopodobnie rozpoczną mecz w Skopje w pierwszym składzie). Walkę o panowanie w środku boiska będą musieli bowiem wygrać z najdroższymi i najbardziej utalentowanymi macedońskimi piłkarzami: Enisem Bardhim z Levante i Eljifem Elmasem z Fenerbahce. Pierwszy to nie tylko lider kadry, ale także jeden z najważniejszych graczy zespołu z LaLiga. Drugi pomimo młodego wieku (19 lat) ma już na koncie 10 występów w pierwszej reprezentacji a w lidze tureckiej uchodzi za jeden z największych talentów. Dla Fenerbahce w ostatnich rozgrywkach Super Lig zaliczył 29 występów, w których strzelił cztery gole. Do tego dołożył dwa mecze w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i siedem spotkań w Lidze Europy. Latem młody zawodnik być może trafi do Interu Mediolan.

Bardhi, poza dobrą grą w środku pomocy, jest również śmiertelnie niebezpieczny pod bramką rywala, gdy może przymierzyć ze stojącej piłki. Niemal połowę bramek dla Levante (5/12) 23-latek zdobył z rzutów wolnych.

 

Do Bardhiego i Elmasa dołączyć można także Arijana Ademiego. Wyceniany na 6 mln euro pomocnik ma za sobą co prawda bardzo przeciętny sezon, bo w Dinamie Zagrzeb często siedział na ławce, a w kadrze grał rzadko, bo stracił miejsce w pierwszej drużynie po zawieszeniu za stosowanie dopingu (sprawa dotyczyła meczu Dinama z Arsenalem (2:1) w 2015 roku, Ademi początkowo został zawieszony na cztery lata, ale ostatecznie karę nieco skrócono), ale wciąż jest wartościowym zmiennikiem.

Pandev i spółka

Najlepszy zawodnik? Goran Pandev. Lider drużyny? Gorand Pandev. Najbardziej doświadczony gracz? Gorand Pandev. Piłkarz roku Macedonii? Goran Pandev. Doświadczony napastnik to największa gwiazda zespołu Igora Angelowskiego, co wszyscy - od dziennikarzy, przez trenerów, po piłkarzy - podkreślają na każdym kroku.

35-latek to kapitan i legenda Macedończyków. Nawet większa niż słynny Darko Pancev, który przed laty mógł trafić do Manchesteru United, Realu Madryt czy Barcelony, ostatecznie podpisując kontrakt z Interem Mediolan. Interem, w którym kompletnie sobie nie poradził, w przeciwieństwie do Pandeva, bo ten dla mediolańczyków rozegrał 69 spotkań, w których strzelił osiem goli i zaliczył 15 asyst. Zdecydowanie lepiej zaprezentował się jednak w Lazio i Napoli. W barwach rzymskiego zespołu rozegrał 192 mecze, w których strzelił aż 64 gole, natomiast w neapolitańskiej drużynie zdobył 22 bramki w 124 spotkaniach.  Teraz Pandev buduje swoją legendę w Genoi, gdzie jeszcze niedawno tworzył duet napastników z Krzysztofem Piątkiem. W 100 meczach w genueńskim klubie doświadczony gracz wpisywał się na listę strzelców szesnastokrotnie.

Nie tylko Pandev będzie jednak zagrożeniem, bo uważać - nawet według Piotra Zielińskiego, który ostrzega przed Macedończykami grającymi we Włoszech - trzeba także na Iliję Nestorowskiego. Kapitan Palermo w ubiegłym sezonie strzelił 14 goli w 26 meczach na zapleczu Serie A. W kadrze ma natomiast 21 występów i cztery bramki, a swój dorobek powiększa w dość szybkim tempie, bo trzy z czterech goli strzelił w końcówce ubiegłego roku.

Wbrew pozorom Macedończycy nie będą więc łatwym rywalem, a Polska do Skopje nie poleciała po łatwe trzy punkty. Rywali biało-czerwonych, choć skazywanych przez niektórych na porażkę, nie interesuje nawet remis, bo - jak mówi nam Nestorowski - zawsze grają o zwycięstwo.

- Celujemy w awans na mistrzostwa Europy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że Polska, to obok Austrii najlepsza drużyna w grupie, faworyt, ale zrobimy wszystko, by zająć przynajmniej drugie miejsce. Jesteśmy w stanie to zrobić - słyszymy z obozu najbliższych rywali Polaków.

Mecz drużyny Jerzego Brzęczka w piątek 7 czerwca o godz. 20:45. Relacja na żywo w Sport.pl.

Więcej o: