Brzęczek zaskoczył piłkarzy przedłużonym zgrupowaniem. Mateusz Borek: Ślub ważniejszy niż dwa treningi

Reprezentację Polski czekają dwa ważne mecze eliminacji Euro 2020. Niestety, przedłużone zgrupowanie naszej kadry zaskoczyło naszych piłkarzy, którzy na weekend mieli zaplanowane prywatne wydarzenia. Zwykle kadra zjeżdżała się w poniedziałki, teraz Brzęczek rozpoczął zgrupowanie cztery dni wcześniej, by lepiej przygotować się do meczów. - Uważam, że zabrakło odwagi i komunikacji ze światem zewnętrznym, czyli z dziennikarzami i kibicami. A może po prostu uznano, że nikt się nie musi tłumaczyć. Wszystko zaczęło jednak wyglądać trochę nienaturalnie, zgrupowanie zaczęło się nieco rozchodzić, a do takiej sytuacji nie przywykliśmy - mówi Sport.pl Mateusz Borek.
Zobacz wideo

Piotr Majchrzak: Co mamy sądzić o zgrupowaniu reprezentacji Polski przed dwoma ważnymi meczami, gdy zawodnicy wyjeżdżają np. brać ślub jak Krzysztof Piątek czy Maciej Rybus. Trener powołuje też trzech piłkarzy z u-21, a po kontuzji Kownackiego jest natychmiastowa decyzja o odwołaniu zawodników. Dodatkowo piłkarze często pojawiają się w mediach albo biorą udział w innych eventach.

Mateusz Borek: - Na bazie tego, co widziałem przez ostatnie miesiące nie mam prawa podejrzewać kadrowiczów o brak profesjonalizmu, czy sztabu o brak wiedzy na temat działań poszczególnych piłkarzy. Nie było wcześniej takich przesłanek. Nie przypuszczam, by ktoś celowo zataił swoje plany przed sztabem reprezentacji. Mam tu na myśli głównie wspomniane śluby. Uważam, że zabrakło może odwagi i komunikacji ze światem zewnętrznym, czyli z dziennikarzami i kibicami. A może po prostu uznano, że nikt się nie musi tłumaczyć. Wszystko zaczęło jednak wyglądać trochę nienaturalnie, zgrupowanie zaczęło nieco rozchodzić, a do takiej sytuacji nie przywykliśmy. Nie chcę nikogo krytykować, bo uważam, że zawarcie małżeństwa to jeden z ważniejszych dni w życiu i to ważniejsze niż dwa treningi. Taki piłkarz przyjedzie w niedzielę lub poniedziałek uśmiechnięty i da zespołowi więcej, niż jakby siedział zamknięty w hotelu.

W pewnym momencie kilku piłkarzy miało prywatne sprawy do załatwienia, a kibice dostawali tylko komunikaty, kto nie trenował.

- Wiadomo, że w drużynie musi być sprawiedliwość i równe traktowanie. Jak komuś pozwalasz na realizację swoich planów, to nie możesz mieć pretensji, że inni też chcą gdzieś wyjść, że odwiedzają media czy rodzinę lub przyjdą do swojego byłego klubu na spotkanie z dziećmi. To normalne. Krzysztof Piątek pojechał na swój ślub. Maciej Rybus też chciał zrobić drugą odsłonę swojego. Najpierw w Rosji, teraz w Polsce. Wiadomo, że takie wydarzenia planuje się dużo wcześniej. Jestem przekonany, że śluby były zaplanowane wcześniej niż pojawił się terminarz eliminacji. Na dobrą restaurację czy salę balową czeka się czasem dwa lata.

Na przykład Robert Lewandowski odwiedził swój były klub w Warszawie.

- Roberta bym z tej dyskusji wyłączył, bo on jeszcze tydzień temu grał o trofeum. Też nie jest maszyną, potrzebuje resetu psychicznego i fizycznego. Robert wiele razy dostawał wolne od różnych trenerów i nigdy nie zawodził. Zasłużył sobie na szczególne traktowanie. Samo zgrupowanie się jednak nieco rozeszło.

Do tego kibiców zaskoczyła i może zaniepokoiła decyzja najpierw o powołaniu piłkarzy z u-21, którzy poza Kownackim szans na grę praktycznie nie mieli. A gdy Kownacki doznał kontuzji nagle zapadła decyzja, że u-21 wyjeżdża.

- Jak przeanalizujemy sobie możliwości grania tych piłkarzy, to wychodzi nam, że Kownacki albo mógłby grać w miejsce Frankowskiego, albo miałby szansę wejść gdyby nam nie szło. Pamiętajmy, że to jest zawodnik, który wyszedł w pierwszym składzie na mistrzostwach świata. Nie ma teraz Błaszczykowskiego, więc szansa występu była większa. Na bokach obrony jest dość bogato, Kędziora i Bereszyński z prawej. Z lewej strony był Rybus, Reca. Brzęczek miał po dwóch seniorów na stronę, a szansę Gumnego na granie były bliskie zeru. Wypadł z kadry Reca, to też logicznym byłoby myślenie, że Gumny akurat powinien zostać. Stało się jednak inaczej. Prawdopodobnie trener uznał, że wystarczy mu Rybus, a w razie czego na lewej obronie może zagrać Bereszyński. Finalnie wygląda to tak, że trzech muszkieterów opuściło pierwszą reprezentację, a  Kownacki wyłączył się z trenowania co najmniej na tydzień. Z tego co się orientuje chciał uderzyć z powietrza wewnętrznym podbiciem, ale nie trafił w piłkę, przez co sobie naciągnął mięsień.

Kontuzja Kownackiego przesądziła o tym, że Brzęczek mógł się bać dalszego ryzykowania zdrowia zawodników Czesława Michniewicza?

- Nie wiem, jaka była umowa. W grudniu Brzęczek, Michniewicz i Magiera ustalili, że pierwsza reprezentacja ma priorytet. Każdy trener pierwszej drużyny woli mieć 28, a nie 20, piłkarzy do dyspozycji. Wynik drużyny Michniewicza oparty jest na takich zawodnikach, jak: Grabara, Wieteska, Bochniewicz, Bielik, Żurkowski, Szymański czy kapitan Kownacki. Wypadł już Kapustka, który był bardzo ważną postacią. Od naszych rywali jesteśmy słabsi jednostkowo, dlatego musimy postawić na kolektyw, by o czymś marzyć na tym turnieju. Automatyzmy w grze wypracujesz treningami i grami kontrolnymi. Niestety, sami sobie zabraliśmy tych zawodników z kilku treningów. A teraz będzie trwała walka Kownackiego z czasem i urazem.

Może nie trzeba było ich powoływać?

- Może Jerzy Brzęczek potrzebował piłkarzy do treningów, bo dopiero w poniedziałek dołączył Przemek Frankowski, który gra w Chicago Fire, a tam sezon przecież trwa. Trener nie wiedział, czy dotrze i będzie zdrowy. Myślę jednak, że poza Kownackim młodzi wielkich szans na grę nie mieli, a Michniewicz musi teraz szybko intensyfikować ich obecność na zgrupowaniu w Grodzisku, bo za chwilę wszyscy będą go rozliczać z wyniku. Nie ma co się łudzić, że 16 czerwca ktoś włączy mecz z Belgią i będzie myślał o tym, że Michniewicz nie miał wszystkich zawodników od początku zgrupowania. Nikt nie będzie pamiętać o tym, jeśli Kownacki zagra słabiej, bo miał kontuzję  i nie trenował kilka dni. To spekulacje. Może ja nie wszystko rozumiem, a może za mało wiem, bo nikt z kadry tego nie wytłumaczył.

Często się porównujemy do nacji bogatych piłkarsko. Ostatnio siedziałem na meczu Polska - Kolumbia w Łodzi z Romanem Kołtoniem i Stefanem Kuntzem, szkoleniowcem niemieckiej kadry u-21. Proszę sobie wyobrazić, że kilku a nawet kilkunastu piłkarzy nie zagra na turnieju we Włoszech i San Marino, bo są to zawodnicy pierwszej reprezentacji i nikt nie patrzy na rocznik.  Popatrzmy teraz na Polskę i ktoś powie, że wyszliśmy z grupy i odpadliśmy dopiero w 1/8 finału z Włochami, a Portugalia nie wyszła z grupy. Ja jestem w stanie się założyć, że 5-6 piłkarzy z tej drużyny na czele z Gedsonem, Jotą i Dalotem spokojnie zaistnieje w piłce międzynarodowej i będzie zarabiać wielkie pieniądze. Zresztą już istnieją. W przypadku piłkarzy reprezentacji Polski poza bramkarzem Majeckim (a wiadomo, że szkolenie bramkarzy inna dyscyplina) nie postawiłbym na to pieniędzy.

Może Walukiewicz.

- Może, ale nie ryzykowałbym tego stwierdzenia. Jestem fanem talentu tego chłopaka, cieszę się, że wyjeżdża w młodym wieku, natomiast niepokoi mnie sytuacja, że Cagliari bierze teraz 19-letniego utalentowanego Włocha (Alessandro Bastoni – przyp red.). Walukiewicz musi najpierw tam się przebić i błyskawicznie poprawić elementy, które tam szwankują. Chodzi mi np. o dokładne wprowadzanie piłki. Bo jak kilka razy narazi zespół na kontrę, to szybko wyleczą go z grania. Tylko od niego zależy, czy będzie robić postęp. Ma doświadczenie w piłce seniorskiej i jest teraz panem własnego losu.    

Niepokoić można się za to sytuacja Kamila Grosickiego, któremu zaraz stuknie miesiąc bez gry w oficjalnych meczach.

- Z Kamilem jestem w kontakcie i powiedziałbym, że jako przedstawiciel młodego pokolenia jest takim “oldschoolowcem”. Kamil zaraz po sezonie pojechał do Dubaju. Jego żona jest zakręcona na punkcie fitnessu i codziennie trenowali. Potem pojechali na kolejne wakacje i tam Kamil też codziennie ćwiczył. Trzymał dietę, uważał, co je i co pije. Ma świadomość, że przed nim ważne mecze reprezentacji, a dodatkowo Kamil nie wie, co będzie dalej z jego przyszłością klubową. Zagrał świetny sezon i miał fantastyczne liczby. Na razie fakty są jednak takie, że nowego klubu nie ma.

I rytmu meczowego też ostatnio nie ma.

- Na życzenie Grosickiego i Brzęczka nikt sezonu nie wydłuży. Trzeba szukać substytutów. Kamil zrobił, co mógł. Biegał, trenował w siłowni i grał w piłkę ze swoimi kolegami. A poziom gierek w Szczecinie uwierzcie mi - jest wysoki. Kumple z kadry w futsalu i beach soccera, byli piłkarze Pogoni, Bartek Ława, Maciej Stolarczyk i inni.

A czy biorąc pod uwagę takie „rozmemłane” czerwcowe zgrupowanie w trakcie urlopów wielu piłkarzy, możemy się obawiać np. Macedonii Północnej, która ostatni mecz u siebie przegrała 11 czerwca 2017 roku z Hiszpanią (1:2)?

- Pamiętajmy, jakich Macedonia miała ostatnio rywali. W Lidze Narodów grała w czwartej dywizji. Jeśli my dzisiaj, mając jednego z najlepszych bramkarzy w Anglii - Łukasza Fabiańskiego, Jana Bednarka, który niesamowicie się rozwinął, doświadczonego Glika, mając zdobywców Pucharu Rosji Rybusa i Krychowiaka, Zielińskiego, Grosickiego mającego niesamowite liczby, czy trójkę napastników, którzy strzelili 90 bramek w poważnych ligach, mamy się obawiać Macedonii lub Izraela, to zacząłbym się martwić.

Nie można ich jednak lekceważyć. Element jedności i zgrania to jest ich siła. Wielu z tych chłopaków przechodziło przez kolejne reprezentacje młodzieżowe. W drużynie Macedonii Północnej jest kilku zawodników, którzy grali na u-21 w Polsce. Rozwijają się harmonijnie i to zgranie jest na wysokim poziomie. Izrael przy swoim klimacie jest groźny, na wyjeździe pewnie nieco mniej. Chyba należy się cieszyć, że podobne wydarzenie, jak Piątek i Rybus ma teraz Munis Dabbur. Jestem fanem tego piłkarza odkąd do zobaczyłem pierwszy raz. Ma niesamowitą technikę użytkową. Umie strzelać, kiwnąć i dograć. Zresztą teraz Sevilla zapłaciła 15 milionów euro i wykupiła go z Salzburga. Możemy się cieszyć, że on też ma wesela, które trwa okrągły tydzień.

Więcej o: