Reprezentant Polski wiele zawdzięcza Nenadowi Bjelicy, ale nie chce, żeby Chorwat mówił do niego po polsku

- Jak pojechałem za granicę i zobaczyłem, że w dobrym klubie mogę być ważną postacią, to wiem, że podobnie może być w kadrze - mówi Damian Kądzior, jeden z bardziej cenionych piłkarzy Dinama Zagrzeb, w wywiadzie dla Sport.pl. Pomocnik chwali talent Chorwatów, z uznaniem wypowiada się o graczach z Bałkanów, w tym macedońskim kapitanie swoje drużyny, z którym jako rywal spotka się podczas meczu Macedonia - Polska.

Kacper Sosnowski: Jesteś z jednym z dwóch reprezentantów Polski, który na co dzień ma styczność z Macedończykiem. Arijan Ademi jest kapitanem Dinama. To on wprowadzał cię do zespołu?

Damian Kądzior: Arijan jest jednym z tych nielicznych piłkarzy Dinama, którzy nie mówią po angielsku. Siłą rzeczy jak przyjechałem do Zagrzebia to nasz kontakt nie był najlepszy, bo ja nie mówiłem jeszcze po chorwacku. Z miesiąca na miesiąc z chorwackim szło mi jednak lepiej, więc łapałem też kontakt z Arjanem. Jako kapitan drużyny starał się mi we wszystkim pomagać, między innymi w sprawach organizacyjnych i w funkcjonowaniu w drużynie. Teraz z porozumiewaniem się nie mamy już kłopotów. Była zresztą sposobność po chorwacku wymienić kilka uwag o czekającym na spotkaniu. Zresztą Arjan niedawno zaczął uczyć się angielskiego. Z tego co wiem ma jakieś plany. Już bardzo długo gra w Zagrzebiu i chciałby spróbować swoich sił poza Chorwacją.

Zobacz wideo

Co mówił o meczu z Polską?

- Że Macedończycy traktują ten mecz jako możliwość zmierzenia i zaprezentowania swych umiejętności z najsilniejszym rywalem w grupie. Oni znają naszych zawodników, którzy grają w mocnych, europejskich klubach, więc to dla nich będzie prestiżowy mecz. Nie ma co się jednak zbytnio na nich oglądać. Jeżeli zrobimy swoje, jestem pewny, że do Warszawy wrócimy z trzema punktami.

Będziesz przestrzegał, by na Arijana uważać?

- Arjan jest zawodnikiem, który z naszej całej kadry gra w Dinamie najdłużej. Jest prawą ręką trenera Bjelicy. Czuć to w szatni i czuć na boisku. Bardzo dobrze wywiązuje się z zadań kapitana. Jeśli chodzi o jego ustawienie, to w Dinamie często jest wystawiany na pozycji numer “6” lub “8”. Nie jest typową szóstką, bo bardzo dobrze i często gra do przodu. Umie regulować tempo gry. W lidze ma gola, ma kluczowe podania. To naprawdę fajny zawodnik. Jak pierwszy raz przyjechałem do Dinama od razu rzucił mi się w oczy na treningach. W tym sezonie grał sporo, pewnie mógłby więcej. Przytrafiły mu się jednak problemy zdrowotne.

Pomagałeś naszym analitykom trochę rozpracować Macedończyków, a przynajmniej Arijana?

- Mamy tak świetny sztab że oni ze wszystkim naprawdę radzą sobie bardzo dobrze Jakby ktoś zapytał mnie o Arijana to oczywiście swoje zdanie powiem, ale pamiętajmy, że to tylko jeden gracz, a tam jest dwudziestu kilku zawodników. Nie wiem czy on na pewno z Polską zagra i jak tam jego zdrowie. Ostatnio jak była przerwa na reprezentację to z gry był wyłączony. Końcówkę ligi jednak grał. Jak nie w pierwszym składzie Macedonii, to z ławki rezerwowych pewnie na boisko wyjdzie. Trochę już tych występów w barwach reprezentacji ma. Jest doświadczony.

Co o Macedonii mówiono wam na odprawach? Brzęczek na każdym kroku stara się uświadamiać, że do tego rywala trzeba podejść z respektem.

- Ja już wcześniej śledziłem ich mecze i wyniki. Zresztą przed spotkaniem z Łotwą wszyscy na odprawie mieliśmy analizę jak zagrali z nimi Macedończycy. Przypomnę że wygrali 3:1. Pewnie będą grać piątką z tyłu. W takim ustawieniu przeważnie nastawiasz się na kontrataki. Wydaje mi się, że to spotkanie będzie wyglądało tak, że to my w przeważających jego fazach będziemy musieli burzyć mur Macedończyków, a oni będą upatrywać swoich szans w szybkich kontratakach. Wiemy, że mają fajnych zawodników. Na prawej obronie gra Stefan Ristovski ze Sportingu Lisbona, w ofensywie mają oczywiście Gorana Pandewa, który wygrał kiedyś Ligę Mistrzów i drugiego mocnego napastnika (Ilija Nestorovski z US Palermo - przyp. red) jest też ciekawy pomocnik z Leeds United od Mateusza Klicha (Ezgjan Alioski - przyp. red). To na pewno zespół groźny, ale my musimy patrzeć na siebie. Jak mówi trener Brzęczek - mamy mega potencjał, ale trzeba z niego skorzystać.

W Dinamie masz niezłą mieszankę piłkarzy z zagranicy, choć większość pochodzi z Bałkanów. Jest wspomniany już Macedończyk ale też Serb, czy Albańczyk.

- Jeśli chodzi o zawodników z zagranicy to dzieli się ich na tych co mówią po chorwacku i tych co nie mówią w tym języku. Tych niechorwackojęzycznych jest w zasadzie kilku. Ci co przyjeżdżają z Bałkanów już chorwacki znają, albo się go szybko uczą, bo jest on podobny do ichniejszego języka, czyli np. macedońskiego. Jeśli chodzi o graczy z Bałkanów, to kulturowo ludzie temperamentni, sportowo - bardzo dobrze wyszkoleni technicznie. Ta bałkańska szkoła futbolu jest zresztą popularna na świecie. Wielu Chorwatów, ale też Serbów gra w najlepszych klubach Europy. Chorwaci mają w nogach to coś. Mówi się o nich, że to ludzie bardzo utalentowani. Jest to zasadne. Jak weźmiemy pod uwagę że to tylko czteromilionowy kraj, który sukcesy odnosi w wielu dyscyplinach, nie tylko w futbolu, to teza wydaje się trafna. Zresztą przypomnijmy sobie kto w minionym roku zdobył Złotą Piłkę. Luca Modrić pochodzi przecież z małej, chorwackiej miejscowości.

Ty przez to, że grasz w lidze wicemistrzów świata, w ekipie która co roku prezentuje się w Europie, a ostatnio otarła się o ćwierćfinał Ligi Europy, też czujesz się pewniej?

- Zdecydowanie. Jak przyjeżdżałem na kadrę z Górnika Zabrze to były moje pierwsze zgrupowania. Nie miałem wtedy nawet jeszcze oficjalnego meczu w reprezentacji. Jak pojechałem za granicę i zobaczyłem, że w dobrym klubie mogę być ważną postacią, to wiem, że podobnie może być na kadrze. Pokazuje tu to, z czego słynę w klubie. Nie mam czego się obawiać. Skoro dobrze radzę sobie tam to i poradzę sobie tutaj.

Co wisi u Damiana Kądziora na lodówce? Mówię o twoich planach na 2019 rok.

- Niektóre cele mają to do siebie, że można je odwlekać w czasie. Z moich dotychczasowych, które zamieściłem na lodówce nie wszystkie udało mi się osiągnąć. Cały czas nie zagrałem w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Większość z pozostałych punktów spełniłem. To były przede wszystkim plany dotyczące klubu. Teraz mamy sezonową przerwę, więc skupiam się na reprezentacji, a jak wrócę do Zagrzebia to po pierwszych treningach znów usiądę i kilka celów na nowy sezon napiszę. Wpływ na ich realizację mają oczywiście różne rzeczy. W zeszłym sezonie miałem wpisane, by grać w Lidze Europy, ale przytrafiła mi się kontuzja i kilka meczów mnie ominęło. Niektóre rzeczy możemy planować, a życie i tak pisze swój scenariusz. Cele jednak dobrze mieć.

Jest szansa powetować sobie absencje w tym sezonie. Dinamo znów wygrało ligę z dużą przewagą i będzie grało w el. Ligi Mistrzów.

- Tu co rok jest szansa na Ligę Mistrzów, więc mam nadzieję że po takim przetarciu się w Lidze Europy, w której nabraliśmy pewności siebie i luzu i zobaczyliśmy że w Europie możemy pokonywać duże marki, teraz dopisze nam szczęście i do tej Champions League się dostaniemy. Pewnie w drodze do niej trzeba będzie jednak pokonać jakiegoś krajowego mistrza.

Z przedłużenia kontraktu Nenada Bjelicy musiałeś być zadowolony.

- Tak, bo to trener, który ściągnął mnie do Dinama i któremu sporo zawdzięczam. To on mi zaufał, dał szansę, pomagał. To też trener, który wie jak odnieść sukces. Mam nadzieję, że przygotowania do sezonu pójdą nam dobrze i już w lipcu i sierpniu będziemy mocni. Na razie jednak ważną rzeczą będzie odpoczynek. Ja przez ostatnie dwa lata za wiele tego wolnego nie miałem. Teraz muszę oczyścić głowę i trochę zluzować, by do następnego sezonu przystąpić ze zdwojoną siłą i walką o skład.

Jesteś jednym z tych zawodników Dinama, który w tym sezonie brał udział w największej liczbie spotkań.

- Tak choć z drugiej strony nie przełożyło się to na największą liczbę minut. Nie było ich tak dużo jak na przykład w tamtym roku w Górniku Zabrze. Natomiast z drugiej strony do każdego meczu musisz się przygotować i psychicznie i fizycznie, nieważne czy zagrasz w nim 20 czy 70 minut. Razem z europejskimi pucharami my tych meczów w sezonie mieliśmy ponad pięćdziesiąt. Ja przechodząc do Dinama miałem lekką kontuzję. W okresie przygotowawczym niefortunnie skręciłem staw skokowy. Musiałem gonić i nadrabiać do kolegów. Właściwie dwa okresy miałem takie poszarpane. Niby się przygotowywałem coś robiłem, ale się nie przygotowywałem, bo sporo treningów mi uciekało. Tu miesiąc, tu 3 tygodnie. Nie był to normalny okres przygotowawczy. Mam nadzieję, że teraz zdrowie dopisze i następny sezon będzie przynajmniej tak dobry jak ten. No i że więcej będę mógł dać reprezentacji.

Wracając do trenera Nenada Bjelicy. Naprawdę porozumiewacie się po polsku?

- Na początku rzeczywiście tak było, trener dużo mówił do mnie po polsku. Teraz są to sporadyczne rozmowy. Zresztą nawet tak wolę. Podobnie z Mario Situmem. Sam go już proszę: Skoro jesteśmy u ciebie, to nie mów do mnie po polsku. Wtedy mi łatwiej będzie uczyć się chorwackiego języka. Jak byliśmy 2 tygodnie na zgrupowaniu w Turcji w jednym pokoju to ustaliliśmy, że mówimy do siebie albo po chorwacku albo po angielsku, a polskiego nie używamy. Przez te dwa tygodnie nauczyłem się tyle słówek, co wcześniej przez dwa miesiące. Mi zależy, by szybko nauczyć się ich języka. Nie tylko po to by komunikować się w szatni i przez szacunek do trenera i kolegów, ale to też jest ważne dla mnie jako człowieka. Chcę się rozwijać i znać różne języki Jak kiedyś skończę grać w piłkę to na pewno mi się to przyda.

Znam sporo piłkarzy, którzy po kilku latach za granicą znali tylko kilka podstawowych wyrazów.

- Jak do Polski przyjeżdżają zawodnicy z zagranicy to też jest z tym różnie. Byłoby mi miło gdyby jakiś obcokrajowiec w moim polskim klubie mówił do mnie po polsku. Odczytał bym to jako gest jego zaangażowania, że chce poznać kolegów, kraj i kulturę. Dlatego ja zdecydowałem, że chcę mówić po chorwacku. Po tych 10 miesiącach jestem zadowolony. Rozumiem wszystko. Mam problemy z mówieniem pełnych zdań, ale słówek znam sporo. Uczymy się ich z żoną nawet z radia i piosenek. To pomaga.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.