Marcel Zylla w meczu z Tahiti najlepszy z Polaków. Zapomniał jednak o radzie, jaką dał mu Franck Ribery

Nikt w tym meczu tak często nie próbował zdobyć bramki, jak Marcel Zylla. Przez ponad pół godziny się mylił - uderzał w bramkarza, poprzeczkę i nad bramką. Gdy już się przełamał, poszedł za ciosem i dwie minuty po strzeleniu gola zaliczył asystę. Przeciwko Senegalowi powinien zacząć mecz w pierwszym składzie.

Najwięcej narzekań po meczu z Kolumbią dotyczyło gry do przodu. Polacy nie potrafili przeprowadzić choćby jednej składnej akcji, odstawali technicznie od rywali, bali się podjąć ryzyko, przegrali zdecydowaną większość pojedynków. Ale gdy na boisko wszedł Marcel Zylla gra Polaków uległa poprawie. Piłkarz Bayernu Monachium pokazał, że Kolumbijczyków da się okiwać i mimo że zagrał zaledwie 20 minut, to zrobił w tym czasie więcej niż Mateusz Bogusz, którego zmieniał. Jacek Magiera nie mógł tego nie dostrzec i wystawił go w pierwszym składzie przeciwko Tahiti.

Zobacz wideo

Marcel Zylla kończy mecz z golem i asystą. A mogło być jeszcze lepiej

Po takim meczu trudno jednak wyciągać wnioski, bo Polacy grali z amatorami. Wiadomo było, że muszą w tym meczu strzelić jak najwięcej goli, bo dobry bilans bramkowy może przesądzić o awansie do dalszej fazy turnieju. To się udało. Piłkarze Magiery byli lepsi fizycznie – silniejsi, szybsi, bardziej wytrzymali, dzięki czemu najwięcej okazji stwarzali pod koniec spotkania. Jeszcze przed meczem można było przewidzieć, że tak właśnie będzie wyglądał. Zagadką pozostawało, który z naszych reprezentantów najbardziej błyśnie na tle słabego rywala i wyróżni się przy okazji wśród swoich partnerów.

Od pierwszej minuty najbardziej aktywy był Marcel Zylla. Już w 6. minucie miał pierwszą doskonałą okazję do zdobycia bramki. Tuż sprzed pola bramkowego uderzył z pierwszej piłki, ale trafił prosto w bramkarza, mimo że miał bardzo dużo czasu, bo wszyscy przeciwnicy zostali zgubieni kilkoma podaniami poprzedzającymi strzał. I tak nieskuteczny Zylla był aż do 37. minuty, gdy wykorzystał dośrodkowanie Dominika Steczyka.

Do tego momentu mógł irytować kibiców. To uderzał prosto w bramkarza, to tuż obok bramki, to podał odrobinę za mocno, a gdy znakomicie przygotował sobie pozycję do strzału i wydawało się, że najtrudniejsze ma za sobą, to trafił w poprzeczkę. Często prowadził piłkę zamiast szybciej podać do lepiej ustawionego kolegi. Zylla przyznał zresztą w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”, że w przeszłości Franck Ribery doradzał mu podczas treningów Bayernu zmianę właśnie w tej kwestii. - Mówił, że jestem naprawdę dobry i nie muszę tego cały czas udowadniać – zdradził Marcel. Przeciwko Tahiti chyba o tym zapomniał, bo znów grał tak, jakby za wszelką cenę chciał pokazać, że jest w dobrej formie i rozwiać ewentualne wątpliwości w głowie Magiery.

Na pewno pomógł mu strzelony gol. Od tego momentu grał bardziej zespołowo, spokojniej i już dwie minuty później świetnie podał do Steczyka, a on podprowadził piłkę, minął bramkarza i zdobył bramkę na 3:0.

Podobnie jak w meczu z Kolumbią starał się cały czas grać do przodu. Był dokładniejszy niż reszta Polaków. Przede wszystkim w pierwszej połowie, gdy piłkarze Magiery wielokrotnie tracili piłkę na połowie rywala po niedokładnych podaniach lub przyjęciach na kilka metrów. Poza tym, stworzył kilka dobrych okazji swoim kolegom, jednak większość została zaprzepaszczona. Swoim występem Zylla na pewno zapracował na kolejną szasnę, dzięki czemu będzie można więcej powiedzieć o jego umiejętnościach. Obraz po meczu z Tahiti może nieco przekłamywać rzeczywistość. Senegal go zweryfikuje.

Skorzystają Polacy czy Niemcy?

Wciąż jednak nie wiadomo, czy w przyszłości Zylla będzie grał dla reprezentacji Polski. – Dostaję sygnały z niemieckiej federacji. Chcą żebym grał dla nich – przyznał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Piłkarz gra w młodzieżowych drużynach Bayernu Monachium, wychowywał się w Niemczech od 7 roku życia i jest mocno związany z tym krajem. Na trwających mistrzostwach zdecydował się reprezentować Polskę, bo Niemcy się na nie nie zakwalifikowali. Występ w młodzieżowej reprezentacji danego kraju, nie zamyka drogi do dorosłej kadry innego. - Nie wiem, jak zdecyduję. Na pewno będę się zastanawiał. Dla mnie najważniejsze są mistrzostwa świata i gra w nich dla Polski – mówił Zylla.

Kolejny mecz Polacy zagrają 29 maja o godz. 20.30. Rywalem będzie Senegal, który prowadzi w grupie z kompletem zwycięstw.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.