Jerzy Brzęczek po meczu z Łotwą: Mieliśmy podejrzenia świńskiej grypy

- W pierwszych 20 minutach graliśmy zbyt wolno, za często traciliśmy piłkę. Druga połowa była już znacznie lepsza, ale mieliśmy duże problemy. Bo przed meczem były obawy, że naszych graczy dopadła świńska grypa - powiedział Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski, która w niedzielę wygrała z Łotwą (2:0).
Zobacz wideo

- Przed spotkaniem z Łotwą mieliśmy świadomość, że nie będzie to łatwy mecz i potwierdziło się to już w pierwszych 20 minutach. Graliśmy wolno, dawaliśmy szansę na kontrataki. Na szczęście w drugiej połowie wyglądało to już lepiej, choć Łotysze mieli świetną okazję przy 0:0, ale pomogła nam interwencja Kamila Glika - przypomniał po meczu Jerzy Brzęczek.

Po czym wrócił do problemów, które dopadły kadrę przed meczem: - Wielu piłkarzy rozłożyła choroba, jakiś wirus. Do grupy zainfekowanych w nocy przed meczem dołączył Karol Linetty. Myślę, że doliczylibyśmy się 10 chorych. Ściągnęliśmy nawet lekarza, by rozwiał obawy, że to coś poważnego. Zachowaliśmy ostrożność, bo dotarła do nas informacja, że jeden z graczy Napoli, kolegów Arka Milika, ma świńską grypę. Badanie na szczęście to wykluczyło - dodał selekcjoner.

A na koniec konferencji wyraźnie podkreślił: - Sześć punktów, trzy zdobyte bramki. To jest najważniejsze. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko wygląda jeszcze tak, jakbyśmy chcieli. Ale chciałbym, żeby kibice teraz przede wszystkim popatrzyli na wynik.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.