Jerzy Brzęczek ma trzy opcje. Jak zestawi środek obrony? Zadecyduje nie tylko forma

- Zdarza się, że musimy podejmować trudne decyzje mając świadomość tego, że nie dla wszystkich będą zrozumiałe. Nie mamy tyle czasu, co w klubie. Czasem trzeba ryzykować - mówił Jerzy Brzęczek na konferencji prasowej. Selekcjoner komentował w ten sposób powołanie Arkadiusza Recy. Wspomniane ryzyko trzeba będzie podjąć jednak nie tylko przy wyborze podstawowego lewego obrońcy, ale także w kontekście środka defensywy. Tam o wyborze jednej z trzech opcji zadecyduje nie tylko forma.
Zobacz wideo

Sześć meczów, pięć strzelonych goli i aż osiem straconych - to bilans reprezentacji Polski prowadzonej przez Jerzego Brzęczka. Odkąd biało-czerwonych przejął nowy selekcjoner, w każdym spotkaniu tracili oni przynajmniej jedną bramkę. Cała formacja defensywna (a nie tylko jej lewa strona, jak w poprzednich latach) stała się najbardziej newralgicznym punktem kadry. To coś, co selekcjonerowi może przysparzać największego bólu głowy. Kłopot jest bowiem nie tylko z lewą flanką obrony, lecz także ze środkiem.

Niezmienna lewa strona

Największą niewiadomą w obronie stanowi oczywiście jej lewa strona. Spośród powołanych  może tam zagrać ktoś z czwórki Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora, Arkadiusz Reca i Artur Jędrzejczyk. Ten ostatni dużych szans na grę jednak nie ma, bo w jesiennych meczach Ligi Narodów nie spisał się zbyt dobrze. O ile w meczu z Portugalią (2:3) zagrał na poziomie dopuszczalnym, to w starciu z Włochami (0:1) był głównym winowajcą przy straconej bramce, choć wszedł tylko na końcowe trzy minuty. Później natomiast nie grał ze względu na kontuzję. Dodatkowo jego szanse na grę z Austrią przekreśla Stefan Lainer, 26-letni prawy obrońca z RB Salzburg, który w kadrze bardzo często otrzymuje mnóstwo zadań w ofensywie. Jeżeli sztab selekcjonera uważnie przeanalizuje jego grę, stwierdzi z pewnością, że z tak ruchliwym piłkarzem Jędrzejczyk sobie po prostu nie poradzi.

Jeszcze mniejsze szanse w starciach z Lainerem miałby Reca, bo w tym sezonie zapomniał o rytmie meczowym. Najlepiej obrazuje to fakt, że dotychczas więcej zagrał w kadrze (249 minut) niż w klubie (113). W meczu, w którym głównym celem nie będzie już testowanie, a zdobywanie punktów, Brzęczek raczej nie zdecyduje się ponownie na niego postawić. W tej sytuacji można przypuszczać, że selekcjoner na bokach obrony wystawi Bereszyńskiego (lewa strona) i Kędziorę (prawa).

W środku trzy opcje

Dużo niewiadomych wiąże się także z obsadą środka obrony. Tam prawdopodobnie zobaczymy parę Bednarek-Glik, choć pozycja tego drugiego w kadrze nie jest już tak mocna, jak w ubiegłych latach. Wszystko przez słabą postawę w Monaco w pierwszej części sezonu. W 34 meczach (wszystkie rozgrywki), w których zagrał, jego zespół stracił aż 53 gole. W samej Ligue 1 Glik wystąpił w 25 spotkaniach, natomiast przed powrotem Leonardo Jardima, czyli w swoim najgorszym okresie tego sezonu (w którym trenerem był Thierry Henry), zagrał 19 razy. I tylko w dwóch meczach, wraz z partnerami z defensywy, nie dopuścił do straty bramki. - Ten sezon nie jest łatwy dla mnie i Monaco, wiele się wydarzyło w ostatnich miesiącach, jeżeli chodzi o sprawy klubowe. Najważniejsze jednak, że w końcu wyszliśmy z kryzysu i zaczęliśmy wygrywać, zdobywać punkty. Jestem przekonany, że ten sezon jest przejściowy i Monaco niedługo wróci na swoje właściwe miejsce w lidze francuskiej. Gram w wielkim klubie i jestem z tego dumny. Robię wszystko, co w mojej mocy, aby pomagać drużynie w osiąganiu jak najlepszych wyników - komentuje Glik.

Forma obrońcy Monaco, podobnie jak jego całego zespołu, wciąż stoi jednak pod znakiem zapytania. W przeciwieństwie do dyspozycji Jana Bednarka, który swoją grą w Premier League imponuje. Po ostatnim meczu Southampton z Tottenhamem (2:1) został umieszczony w drużynie kolejki wybranej przez portal Whoscored.com. Z drugiej strony, patrząc tylko na statystyki, obydwaj wspomnieni zawodnicy wyglądają bardzo podobnie. W ostatnich trzech spotkaniach skuteczność akcji Glika wynosiła kolejno 52 proc., 65 proc., 62 proc., podczas gdy u Bednarka nawet mniej, bo 50 proc., 49 proc. i 56 proc. Skuteczność pojedynków obydwu graczy również wygląda podobnie. W meczach z Lille (1:0), Angers (2:2) i Olympique Lyon (2:0) Glik wygrywał kolejno 30 proc. (3/10), 41 proc. (7/17) i 50 proc. (8/16) starć z rywalami, natomiast Bednarek w spotkaniach z Tottenhamem, Manchesterem United (2:3) i Fulham (2:0) odpowiednio 50 proc. (7/14), 29 proc. (4/14) i 43 proc. (10/23).

Odrodzenie Pazdana

W grę wchodzi jednak jeszcze inne ustawienie środka obrony. Parę z Glikiem lub Bednarkiem może bowiem stworzyć wracający do reprezentacji Michał Pazdan. On po transferze do Turcji imponuje, a w Ankaragucu już jest bohaterem. W drużynie Mustafy Kaplana 31-latek rozegrał na razie sześć spotkań, a pierwszy błąd popełnił dopiero w ostatniej kolejce, kiedy jego zespół przegrał z Malatyasporem (1:3). We wcześniejszych pięciu meczach, w których wystąpił, Anakaragucu nie poniosło ani jednej porażki, tracąc w dodatku zaledwie trzy bramki. I w głównej mierze była to zasługa właśnie byłego piłkarza Legii Warszawa, który w pierwszych meczach w Turcji ani razu nie zszedł poniżej 50 proc. udanych akcji w meczu (paradoksalnie najwyższą, bo wynoszącą aż 88 proc., skuteczność miał w ostatnim starciu z Maltayasporem). Jeżeli chodzi o wygrane pojedynki, to w zestawieniu z Bednarkiem i Glikiem wygląda to już jednak nieco gorzej. W ostatnich trzech meczach kolejno wygrywał bowiem 29 proc. (2/7), 56 proc. (9/16), 17 proc. (2/12) starć z rywalami.

Jeśli Brzęczek zdecydowałby się na postawienie na parę Glik - Pazdan, wróciłby do ustawienia, które świetnie spisywało się podczas Euro 2016 i el. MŚ 2018. Ustawienia, którego sam w kadrze nie używał, bo Pazdana wcześniej nie powoływał ze względu na jego sytuację w Legii Warszawa, gdzie grać nie dawał mu Ricardo Sa Pinto. Co prawda selekcjoner na temat ustawienia defensywy się nie wypowiadał, ale możliwość gry z Pazdanem skomentował sam Glik. - Za kadencji Adama Nawałki najczęściej grałem w parze z Michałem Pazdanem i dobrze się nam współpracowało. Teraz więcej szans dostaje Jan Bednarek, który coraz lepiej radzi sobie w klubie i jest w wysokiej formie. Decyzję co do personaliów będzie należała do trenera Brzęczka - dodał.

Wzrost zadecyduje?

Szanse na grę Pazdan może jednak stracić ze względu na wzrost. Mierzy on bowiem 180 cm. Przy 192 cm Marko Arnautovicia, 196 cm Marca Janko oraz 188 cm Karima Onisiwo selekcjoner prawdopodobnie będzie wolał wybrać wariant bezpieczny, a ten zakłada postawienie na Glika (190 cm wzrostu) i Bednarka (189 cm). Nawet biorąc pod uwagę kontuzję Juliana Baumgartlingera, biało-czerwonym trudno będzie odciąć austriackich napastników od górnych podań, które poza wspomnianym pomocnikiem Bayeru Leverkusen posyłać wciąż może David Alaba czy Martin Hinteregger. Zarówno lewy obrońca Bayernu, jak i stoper Eintrachtu Frankfurt dysponują bowiem znakomitym długim podaniem.

Niezależnie od tego, na jakie decyzje personalne zdecyduje się Brzęczek, nie będzie miał już miejsca na pomyłkę. Czas na testy miał bowiem w Lidze Narodów, po której stracił zaufanie kibiców. Teraz stawka jest jednak jeszcze większa, bo margines błędu się już wyczerpał. Mecz Austria - Polska w czwartek o godz. 20:45. Trzy dni później biało-czerwoni na Stadionie Narodowym w Warszawie zmierzą się z Łotwą. Relacje LIVE z obydwu spotkań na Sport.pl.

Więcej o: