Błyskawiczne zgrupowanie rozpoczęte. Frankowski leciał nocą, Lewandowski dotrze późno

Jerzego Brzęczka w kadrze czas nigdy tak nie gonił. Polska już 21 marca zmierzy się w Wiedniu z Austrią. W niedzielę na zgrupowaniu w Warszawie stawiła się nieco ponad połowa kadrowiczów. Frankowski przebył na nie 7500 km, spał w samolocie. Nasi napastnicy przyjadą dopiero w poniedziałek. W Polsce odbędą właściwie tylko jeden poważny trening.
Zobacz wideo

W niedzielę do późnego wieczora w warszawskim hotelu Double Tree by Hilton stawiła się połowa kadrowiczów. Przyjechali ci, co grali swoje spotkania w piątek i sobotę. Pierwsza dojechała ekipa z Sampdorii, kolejnym był ten, który ze wszystkich miał najdłuższą do pokonania trasę. Przemysław Frankowski grał mecz w Chicago Fire w sobotę o 18:00 miejscowego czasu. Po spotkaniu zabrał przygotowaną wcześniej walizkę i udał się na lotnisko w Chicago. Po minięciu kilku stref czasowych, pokonaniu ponad 7500 tysiąca kilometrów, trwającej ponad 9 godzin podróży w biznes klasie i przespanej na wysokości niemal 10 tys metrów nocy w Dreamlinerze, w niedzielę nad ranem był już w Warszawie. Po przestawieniu zegarka 6 godzin do przodu, w hotelu kadry zameldował się po południu. Trafił prosto na stół masażystów. Małym pocieszeniem będzie dla niego, że w drodze powrotnej te 6 godzin zyska. Wybierając grę w MLS, były gracz Jagielloni musiał wziąć pod uwagę, że przyjazdy na reprezentację będą dla niego nie tylko sportowym wyzwaniem.

Młodzi w różnych humorach

W niedzielę już po południu w Warszawie pojawili się też m.in Łukasz Fabiański, Jan Bednarek, Marcin Kamiński, Thiago Cionek, Kamil Grosiski czy Kamil Glik. W sumie do późnych godzin nocnych ma stawić się 17 z 28 powołanych graczy (27 bez Dawida Kownackiego). Wszyscy nasi napastnicy czyli Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek mieli zaplanowane swoje spotkania ligowe na niedzielny wieczór, więc w Warszawie pojawią się do poniedziałkowego południa. Robert Lewandowski ma dotrzeć do hotelu jeszcze przed planowaną na 13:45 konferencją prasową, ale nie będzie brał w niej udziału. Być może Brzęczek zaprosi na nią Kamila Glika. Najpóźniej do stolicy przybędzie natomiast z Chorwacji Damian Kądzior.

Niedzielne popołudnie minęło kadrowiczom m.in na sesji w strojach retro, której owoce będą zaprezentowane z okazji 100 lecia PZPN.

Potem było też oglądanie meczów i wspólna kolacja. Sztab kadry śledził wydarzenia w derbach Krakowa  oraz w meczu Napoli z Udinese (gole Milika i Błaszczykowskiego) i planował też obejrzeć derby Mediolanu. Jerzy Brzęczek porozmawiał chwilę z kilkoma zawodnikami, wprowadził w kadrę tych, którzy mają szansę w niej zadebiutować.

Z uśmiechem, ale i nieco skrzywioną miną do kadrowego hotelu wchodził Robert Gumny, który w piątek przegrał w barwach Lecha mecz z Górnikiem Zabrze (0:3).

- Trudno to zapomnieć, bo ta porażka była dotkliwa. Jestem teraz na kadrze i muszę się skupić na tym co mnie czeka. Nie jestem stałym reprezentantem, przyjechałem tu po pierwsze by zebrać doświadczenie. Powalczę o skład, mam nadzieję, że zwiększę rywalizację w obronie – powiedział zawodnik „Kolejorza”.

- Ja natomiast mam znakomity weekend – uśmiechał się tylko Szymon Żurkowski, który 3 punkty w Poznaniu wywalczył. - Pierwsza reprezentacja to ten najwyższy poziom, wiadomo że mam w głowie kadrę U-21 i to w niej będę grał, ale takie zgrupowanie z seniorami to ważna dla mnie rzecz - dodawał pomocnik Górnika. Specyfika tego zgrupowania jest jednak taka, że obaj młodzi zawodnicy będą mieli mało czasu na pokazanie swoich umiejętności.

Zgrupowanie błyskawiczne

To będzie dla sztabu szkoleniowego i kadrowiczów trudne zgrupowanie. Brzęczek jeszcze nigdy nie miał tylko trzech dni, a właściwie tylko jednego poważnego treningu na przygotowania do ważnego meczu. W dodatku połowę jednego dnia pochłonie przelot do Wiednia. Mecz z Austrią zaplanowano na czwartkowy wieczór, do stolicy tego kraju biało-czerwoni polecą w środę w południe, wieczorem odbędą trening na obiekcie Ernsta Happela, ale wiadomo, że ważnych wariantów rozegrania wtedy nie przećwiczą. Będzie na nie czas jedynie we wtorek na całkowicie zamkniętym dla wszystkich treningu w Warszawie. Zajęcia zaplanowano na obiekcie Polonii. W poniedziałek trening kadry odbędzie się na stadionie ZWAR, nieopodal hotelu kadry. Boisko było ocenione przez sztab w sobotę. Nie zachwyca, ale Brzęczek uznał, że nie ma sensu ciągnąć reprezentantów przez pół Warszawy, by zrobić rozruch na Konwiktorskiej. Przecież kilkunastu kadrowiczów i tak nie będzie wtedy mogło być bardziej obciążonych, kilku pewnie w ogólne w tych zajęciach udziału nie weźmie. A o wszystkim i tak zadecydują ich badania i samopoczucie po ostatnich meczach weekendu.

Jeśli komuś nie przytrafi się kontuzja, Brzęczek nikogo dowoływał już nie będzie. Nie miał też od początku planów, by szukać czwartego napastnika za Kownackiego. W ofensywie problemów przecież nie ma. Bardziej narzekać może na brak czasu do pracy z zawodnikami. Pech chciał, że tylko trzy dni dostał przed prawdopodobnie najtrudniejszym meczem jaki czeka nas w grupie.  

Półtora roku temu podobne problemy miał zresztą Adam Nawałka. Ostatni taki kadrowy scenariusz przypadł na wyjazdowy mecz z Armenią w październiku 2017 roku. Były selekcjoner kadrę w komplecie miał wtedy w poniedziałkowe popołudnie, a już w środę rano biało-czerwoni siedzieli w samolocie i lecieli do Erywania. Skończyło się zmiażdżeniem rywali 6:1. Tak łatwo nie poszło nam nieco wcześniej gdy wymagający mecz trzeba było zagrać właśnie trzy dni po rozpakowaniu walizek w Warszawie. Ze Szkocją w Glasgow zremisowaliśmy 2:2. To było starcie o punkty el. Euro 2016. Teraz czeka nas szybkie wejście w inaugurację el. Euro 2020, oby też zakończone punktami.

Więcej o: