Glik przeżywa najgorszy sezon od wyjazdu za granicę. Kibice reprezentacji mają powody do obaw

Już za niecały miesiąc początek eliminacji do mistrzostw Europy 2020. Kamil Glik od dłuższego czasu jest bez formy. - To problem dla naszej reprezentacji - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Smokowski, dziennikarz Polsatu Sport.
Zobacz wideo

Jerzy Brzęczek nie może narzekać na skuteczność naszych napastników. Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik strzelają aż miło. Takiego tria zazdrości nam większość reprezentacji na świecie. Martwić możemy się bardziej o obronę, zwłaszcza o jej środek. Co prawda Jan Bednarek osiągnął w Southampton życiową formę, ale drugi nasz podstawowy stoper Kamil Glik zawodzi od dłuższego czasu. W ostatnich latach zawodnik Monaco regularnie występował w jedenastce biało-czerwonych, jeśli tylko był zdrowy. Z powodu kontuzji nie grał z Senegalem podczas mistrzostw świata w Rosji, a z Kolumbią wszedł dopiero w końcówce spotkania. Uraz wyeliminował go także z ostatnich dwóch meczów kadry: z pojedynku Polska - Czechy (0:1) oraz Portugalia - Polska (1:1). Teraz Glik jest w pełni zdrowy, ale notuje najgorszy sezon od momentu wyjazdu za granicę. Już 21 marca zagramy z Austrią w Wiedniu pierwszy mecz eliminacji do Euro 2020. Czy w tym spotkaniu Glik wyjdzie w pierwszym składzie?

„Pomylony Glik”

31-letni obrońca obniżył w ostatnich miesiącach loty i dostosował się do kolegów z drużyny. Monaco jest 16. w tabeli Ligue 1, a jeszcze niedawno było nawet na samym dole. Lista grzechów byłego zawodnika Piasta Gliwice jest w tym sezonie bardzo długa. W ostatni weekend sprokurował karnego w meczu z Lyonem. Glik wyciął w polu karnym Moussę Dembele, a sędzia pokazał mu żółtą kartkę. Na szczęście dla niego bramkarz Monaco Danijel Subasić obronił strzał Memphisa Depaya, a zespół z księstwa wygrał 2:0. Dwa tygodnie temu w spotkaniu z Montpellier (2:2) nasz obrońca także spowodował rzut karny. Uczynił to w doliczonym czasie gry, a Subasić nie zdołał obronić uderzenia Andy’ego Delorta. Po meczu francuskie media bardzo krytycznie pisały o występie Polaka. Wytykały mu mnóstwo błędów w ustawieniu oraz karnego. "Pomylony Glik" - tak złośliwie naszego obrońcę nazwali dziennikarze "France Football". I dalej napisali o jego grze: "Glik nie był filarem obrony. Często grał na granicy błędu, sporo ryzykował i w samej końcówce to się nie opłaciło.” 

 

Spektakularnych pomyłek w lidze francuskiej Polak zaliczył w tym sezonie więcej. Na początku września jego zespół przegrał 2:3 z Marsylią, a Glik nie pokrył Kostasa Mitroglou, który strzelił na 1:0 dla gości. Pod koniec września zawalił gola w starciu z Nimes (1:1). W styczniu Monaco przegrało u siebie z RC Strasbourg 1:5, a Polak przyczynił się do straty dwóch bramek. Pod koniec stycznia jego drużyna przegrała w półfinale Pucharu Ligi Francuskiej z EA Guingamp po serii rzutów karnych. 31-latek zawalił w regulaminowym czasie gola, a w karnych nie wykorzystał „jedenastki”.

Monaco wraca do formy, a Glik nie

- Kamil potrzebuje dobrego przygotowania fizycznego, by być w optymalnej formie. Bez tego, nie jest w stanie grać na swoim optymalnym poziomie. Ten sezon to dla Monaco trudny czas, zwłaszcza dla naszego obrońcy. Kamil ma sobie poczucie odpowiedzialności za wyniki drużyny, nie unika tego. Tymczasem w pewnym momencie miał w zespole dwóch doświadczonych kolegów, a po za tym samą młodzież. Ciążyło mu to. Odkąd trener Leonardo Jardim wrócił na ławkę Monaco, drużyna zaczęła grać lepiej. W ostatnich czterech meczach zdobyła aż 10 punktów. Niestety nasz obrońca wciąż nie odzyskał formy. Dowodem na to jest chociażby ostatni mecz z Lyonem, w którym sprokurował karnego - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Smokowski, dziennikarz Polsatu Sport.

Fatalnie występy w Lidze Mistrzów

Kamil Glik był także jednym z najsłabszych piłkarzy Monaco w tym sezonie Ligi Mistrzów. Zespół z księstwa w sześciu meczach grupy A uzbierał tylko jeden punkt i stosunek bramek 2-14. Borussia Dortmund, Atletico Madryt i Club Brugge okazały się zdecydowanie za mocne. Szczególnie słabo Polak wypadł w dwumeczu z belgijską ekipą. Na wyjeździe jego drużyna zremisowała 1:1, a Glik zawinił przy bramce dla gospodarzy. - Spodziewaliśmy się, że Kamil Glik będzie szefem obrony w tym meczu. Jednak były kapitan Torino nie zawsze odpowiednio dowodził defensywą Monaco. Tak było przy bramce na 1:1, kiedy przegrał walkę w powietrzu z Wesleyem. Brakowało mu czujności - tak jego grę opisali dziennikarze "Le Figaro". Jeszcze gorzej reprezentant Polski zagrał w meczu przeciwko Brugge na własnym stadionie. Monaco przegrało wtedy aż 0:4, a dla Glika był to jeden z najgorszych występów w barwach zespołu z księstwa. W 12. minucie nie przechwycił piłki, która trafiła do Hansa Vanakena, a ten strzelił gola na 1:0. W 24. minucie pogubił się przy kryciu przeciwników przed polem karnym, dzięki czemu Wesley z łatwością pokonał Diego Benaglio. Równie źle Glik będzie wspominał wyjazd do Dortmundu, gdzie Borussia wygrała z Monaco 3:0, a nasz stoper znów sprokurował karnego (Paco Alcacer go zmarnował).

 

Straci miejsce w składzie Monaco?

31-latek był przez ostatnie lata pewniakiem zarówno w reprezentacji Polski, jak i w Monaco (wcześniej w Torino). Aktualnie nie jest jednak filarem, a tykającą bombą w obronie zespołu z księstwa. Francuskie media od dawna spekulują, że w końcu straci miejsce w pierwszym składzie Monaco. Tak się dotąd nie stało tylko dlatego, że nowy stoper Naldo, który przybył w styczniu, ostatnie dwa mecze ze Strasbourgiem i Dijon kończył z czerwoną kartką.

Glik przemęczony?

Były gracz Piasta ma opinię niezniszczalnego. Międzynarodowe Centrum Nauk Sportowych opublikowało niedawno ranking zawodników z pięciu najsilniejszych lig europejskich, którzy w ostatnich pięciu latach przebywali na boisku najdłużej. Glik znalazł się na drugim miejscu w tym zestawieniu. Wygląda na to, że zbyt liczne występy zaczęły odbijać się na jego dyspozycji.

Glik zawalił z Portugalią

Mimo słabszej formy, na jesieni 31-letni obrońca grał w kadrze Jerzego Brzęczka. Wystąpił w spotkaniach z Włochami w Bolonii (1:1), Irlandią we Wrocławiu (1:1) oraz Portugalią (2:3) i Włochami (0:1) w Chorzowie. Już wtedy nie był mocnym punktem naszej defensywy, a z Portugalczykami na Stadionie Śląskim strzelił samobójczego gola. - Miał bardzo trudne zadanie - dowodzenie obroną, która często popełniała błędy. Sam również się ich nie ustrzegł, kiedy zagapił się przy podaniu do Silvy, a próbując rozpaczliwie ratować sytuację, posłał piłkę do własnej bramki - pisaliśmy wówczas o jego występie z mistrzami Europy. 

Kto partnerem Bednarka?

W obliczu słabszej formy Glika, pojawia się pytanie, czy trener Brzęczek wystawi go w meczu eliminacyjnym w Wiedniu? Pewniakiem do gry na środku obrony w spotkaniu z Austrią wydaje się być Jan Bednarek. Kto będzie jego partnerem? Jeśli nie Glik, to najprawdopodobniej Marcin Kamiński lub Thiago Cionek. Ten pierwszy w tym sezonie gra w Fortunie Duesseldorf regularnie po 90 minut (19 występów). Zdarzają mu się jednak błędy. Cionek z kolei w zespole SPAL ma na koncie 21 spotkań, w większości po 90 minut. Obaj występowali już za kadencji Brzęczka. Kamiński w meczach z Irlandią  i Czechami. Cionek w starciu z Portugalią w Guimaraes. Wątpliwe, by selekcjoner polskiej kadry zdecydował się w Wiedniu na jakąś inną opcję, np. postawił na Michała Pazdana czy Artura Jędrzejczyka. Żaden z nich nie grał u niego na środku obrony, ten pierwszy w ogóle nie był przez Brzęczka jak dotąd powoływany.

- Kamil musi wypracować to, co ma. Młodszy już nie będzie. Na pewno tak duża liczba minut, jakie rozgrywa od lat, przekłada się na jego formę. Jest to problem dla naszej reprezentacji. Ustawieniem, zaangażowaniem i doświadczeniem może nadrobić pewne braki, ale też nie oczekujmy niemożliwego. Nigdy nie był na tyle zwrotny, by ścigać się z niskimi, szybkimi napastnikami. Mimo słabszej dyspozycji, nie sądzę, by selekcjoner Brzęczek nie wystawił go w meczu z Austrią. Zwłaszcza, że niedawno jeszcze pozwalał grać Jakubowi Błaszczykowskiemu, mimo że ten nie występował w Wolfsburgu - przekonuje Smokowski.

Wygląda na to, że największym problemem selekcjonera Jerzego Brzęczka jest obecnie forma Glika, a nie to, jak pomieścić w składzie Lewandowskiego, Piątka i Milika.

Środek obrony reprezentacji Polski za kadencji Brzęczka:

  • Włochy - Polska: Bednarek - Glik
  • Polska - Irlandia: Glik (od 60. minuty Bednarek) - Kamiński
  • Polska - Portugalia: Bednarek - Glik
  • Polska - Włochy: Bednarek - Glik
  • Polska - Czechy: Bednarek - Kamiński
  • Portugalia - Polska: Bednarek - Cionek
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.