Jerzy Brzęczek w niedzielę uczestniczył w losowaniu fazy grupowej mistrzostw świata U20, które w tym roku odbędą się w Polsce. Po jego zakończeniu za wycieraczką swojego samochodu znalazł wiadomość, którą przekazali mu kibice. - Panie, graj pan trzema napadziorami. Dzięki, Polacy rodacy - brzmiał napis na kartce, jaką otrzymał selekcjoner. Pod nim widnieje natomiast skład, jaki zdaniem kibiców trener reprezentacji Polski powinien wystawić na najbliższe mecze kadry.
W ataku sugerowanego składu widzimy trzech napastników: Roberta Lewandowskiego, Krzysztofa Piątka i Arkadiusza Milika. Wystawienie wspomnianych graczy ofensywnych może sprawić Brzęczkowi największy "problem", bo takiego bogactwa w ataku polska kadra dawno nie miała.
- Mamy trójkę wspaniałych napastników. To plus, nie boli mnie przez to głowa. Decyzje odnośnie ustawienia podejmiemy jednak dopiero na zgrupowaniu. Oni wszyscy są bardzo świadomi, zdają sobie sprawę, że zdarzą się mecze, w których nie wszyscy wyjdą na boisko. Wyobrażam sobie, że gramy trójką napastników, bo wyobrazić można sobie wszystko. Ale kluczem jest rozsądek. Musimy wybrać to, co jest najlepsze dla reprezentacji. Starsi pamiętają mecz z Cyprem w Gdańsku, w którym wystawiliśmy czterech czy pięciu napastników, a skończyło się bezbramkowym remisem. Nie chodzi o to, by wystawić najskuteczniejszych zawodników, a takich, dzięki którym drużyna zagra najlepiej. Spotkałem się z Krzysztofem Piątkiem i Robertem Lewandowskim. Widać, że Piątek twardo stąpa po ziemi, jest silny psychicznie - przyznał selekcjoner.