Portugalia - Polska. Wyjaśniamy zagadkę powtórzonego rzutu karnego Arkadiusza Milika

Arkadiusz Milik musiał powtarzać rzut karny w meczu Portugalia - Polska (1:1). Stało się tak ze względu na zachowanie Piotra Zielińskiego. I tak naprawdę powtórzony rzut karny powinien zostać powtórzony jeszcze raz. Dlaczego? Bo paradoksalnie wcale nie trzeba wbiec w pole karne, by sędzia nakazał powtórkę "jedenastki".

- To nie nasi wbiegli w pole karne, więc sędzia powinien to puścić - mówił Tomasz Hajto podczas transmisji w Polsacie Sport. - Ewidentnie najpierw wbiegali Portugalczycy, potem dopiero Kędziora i reszta - wtórował mu Mateusz Borek. - W momencie uderzenia nikt nie wbiegł w pole karne. Dziwię się rosyjskiemu arbitrowi - powiedział komentujący spotkanie w TVP Dariusz Szpakowski. Nikt nie miał jednak racji, choć sprawy nie ułatwił realizator spotkania, który pokazał jedynie niektórych piłkarzy. Jednak to, co zostało pokazane w telewizji, wystarcza do tego, by rozwiązać tę zagadkę. By to zrobić, trzeba na chwilę cofnąć się do podstaw.

Całe zamieszanie wzięło się stąd, że piłkarz paradoksalnie nie musi wbiec w pole karne, by sędzia nakazał powtórzyć rzut karny - to jedynie pewnego rodzaju skrót myślowy. Zazwyczaj się on sprawdza, ale nie w tym wypadku. Każdy piłkarz musi znajdować się w odległości co najmniej 9 metrów i 15 centymetrów od punktu wykonywania rzutów karnych, aż do momentu oddania uderzenia przez wykonawcę. Tę odległość od jedenastego metra wyznacza linia pola karnego oraz - o czym często się zapomina -  nazywane po angielsku "penalty arc" lub "the D" od kształtu przypominającego literę D (nie znalazłem dobrego określenia w języku polskim). Ten wycinek boiska został zaznaczony na poniższym boisku w czerwonych kółkach, by nie było żadnych wątpliwości.

boisko piłkarskieboisko piłkarskie boisko piłkarskie

Gdyby nie "D", to piłkarze znajdujący się tuż poza linią pola karnego znajdowaliby się w mniejszej odległości niż wymagane 9,15 m i mieliby niesprawiedliwą przewagę nad innymi zawodnikami. W ten sposób wyrównywane są szanse. Jeśli zawodnik przekroczy tę granicę przed wykonaniem rzutu karnego, to narusza przepisy gry.

Kiedy można powtórzyć rzut karny?

Rzut karny można powtórzyć w kilku przypadkach i zależy od tego, czy został wykorzystany, czy nie. Istnieje kilka wariacji, ale omówmy dwie najważniejsze i najczęściej występujące. Jeśli nie został wykorzystany, to powinien zostać powtórzony, jeśli piłkarze drużyny broniącej lub obu drużyn wbiegli za wcześnie w zakazaną strefę. Gdyby zrobiła to tylko drużyna atakująca, to sędzia nie musiałby reagować.

W tej sytuacji Arkadiusz Milik wykorzystał jednak rzut karny. Kiedy można powtórzyć skuteczną jedenastkę? Gdy koledzy Milika zbyt wcześnie wbiegli w niedozwoloną strefę lub gdy zrobili to piłkarze obu drużyn. Gdyby zrobili to tylko Portugalczycy, to sędzia nie miałby prawa zdecydować o powtórzeniu jedenastki.

Arkadiusz Milik strzelił gola, Piotr Zieliński naruszył przepisy

Spójrzmy teraz na zdjęcie z rzutu karnego Milika. Klatka uchwycona na kilka chwil przed jego uderzeniem pokazuje, że linię pola karnego przekroczyło aż trzech Portugalczyków - co samo w sobie nie pozwalałoby na powtórzenie skutecznego karnego - ale problem w tym, że choć Piotr Zieliński nie wbiegł w pole karne, to naruszył "D", czyli zakazaną w tym wypadku strefę. Sędzia Siergiej Karasiew mógł więc w zgodzie z przepisami nakazać ponowne wykonanie jedenastki.

Milik strzela karnegoMilik strzela karnego screen

Karasiew i jego asystenci okazali się bardzo czujni. Co ciekawe, gdyby w tej sytuacji żaden z piłkarzy nie naruszył niedozwolonej strefy, a Beto obroniłby strzał Milka, to rzut karny również powinien zostać powtórzony. Na tej klatce wyraźnie widać, że bramkarz reprezentacji Portugalii nie pozostał na linii bramkowej - choć według przepisów gry ma taki obowiązek aż do momentu uderzenia piłki przez rywala.

Drugi karny Milika też powinien zostać powtórzony. Znowu przez Zielińskiego

Największe kontrowersje w tej sprawie może budzić fakt, że te przepisy obowiązujące przy rzutach karnych zazwyczaj są martwe i sędziowie z nieznanych powodów nie zwracają na nie uwagi. Pokazał to... powtórzony rzut karny Milika. Sytuacja jest niemal identyczna z pierwszą, różni je praktycznie tylko reklama na bandach. Przewinienia dokonują tutaj: bramkarz Beto, dwaj portugalscy zawodnicy wbiegający w pole karne oraz... znowu Piotr Zieliński, który zdążył wbiec w niedozwoloną strefę.

Powtórzony rzut karny MilikaPowtórzony rzut karny Milika screen

Największe kontrowersje w sprawie naruszeń przy rzutach karnych może wywoływać niespójność i niekonsekwencja w decyzjach. Mecz Portugalia - Polska pokazał to najlepiej. Dwie niemal identyczne sytuacje dzieliły dokładnie 63 sekundy. W tym czasie sędzia podjął dwie różne decyzje, które mogły wypaczyć wynik spotkania, a co za tym idzie skazać Polskę na porażkę i miejsce w drugim koszyku eliminacji Euro 2020.

Karny Błaszczykowskiego na Euro 2016 dobrym przykładem

Podobne sytuacje - jeśli chodzi o zachowanie bramkarzy - miały miejsce w trakcie Euro 2016, gdy Polska odpadła w ćwierćfinale po porażce z Portugalią właśnie (3:5). Przy każdym z rzutów karnych Łukasz Fabiański nieznacznie opuszczał linię bramkową, za to Rui Patricio robił to znacznie wyraźniej. Najdalej wyszedł przy jedynym nieudanym strzale w tej serii - Jakuba Błaszczykowskiego. Wystarczy spojrzeć na tę klatkę. Patricio wyszedł znacznie przed linię, w dodatku zdołał się zatrzymać, rzucić i obronić strzał, ale żaden z sędziów nie zwrócił na to uwagi - choć jeden z nich jest odpowiedzialny wyłącznie za kontrolowanie pozycji bramkarza. A arbitrzy w serii jedenastek nie muszą kontrolować zawodników wbiegających w niedozwoloną strefę. To nie tak, że sędziowie skrzywdzili wtedy Polskę - po prostu nie wyegzekwowali przepisów i prawdopodobnie byłoby tak samo, gdyby to Fabiański w ten sposób zatrzymał rywala. A gdy arbitrzy wyjątkowo postąpią w pełni zgodnie z przepisami, to rodzą się kontrowersje i niepotrzebne teorie spiskowe.

Niewykorzystany karny BłaszczykowskiegoNiewykorzystany karny Błaszczykowskiego screen

IFAB - organizacja zajmująca się ustalaniem przepisów gry w piłkę nożną - zauważyła ten problem przynajmniej częściowo. Według "Kickera" rzuty karne już niedługo mogą być strzelane bez żadnych dobitek. To oznacza, że jeśli bramkarz obroni strzał - chociażby odbije w bok, nie łapiąc piłki - to wznowi grę od autu bramkowego. Likwiduje to problem z naruszaniem niedozwolonej strefy. Jest to krok w dobrym kierunku, ale nie rozwiązuje jednak kwestii bramkarzy łamiących przepisów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.