Portugalia - Polska i brak Lewandowskiego. "Cieszę się, że Roberta w Portugalii nie będzie"

- Może wygramy 3:0 po hattricku Piątka i asystach Milika, a Zieliński opanuje środek pola? Może Lewandowski działa na nich tak destrukcyjnie, że to on jest problemem tej kadry? - mówi z przekorą Artur Wichniarek, były napastnik reprezentacji Polski, a obecnie telewizyjny ekspert, w rozmowie ze Sport.pl.

- Cieszę się, że Roberta w Portugalii nie będzie. Kibice będą mieli okazję przekonać się, jak spisują się inni. Zobaczymy pewnie, jak poradzi sobie Krzysztof Piątek, w którym wszyscy widzą następcę Lewandowskiego. To będzie sprawdzian naszej ofensywy bez "Lewego" w meczu z mocnym rywalem. Ciekawe jak to wyjdzie? – zastanawia się Artur Wichniarek, pytany o absencję polskiego napastnika w ostatnim naszym meczu w tym roku.

W niedzielę potwierdziły się wcześniejsze doniesienia Sport.pl dotyczące problemów z lewym kolanem gracza Bayernu Monachium. Po meczu z Czechami i konsultacjach lekarskich Jerzy Brzęczek postanowił Lewandowskiego w Guimaraes nie narażać. Polska już wcześniej spadła z grupy A Ligi Narodów, ale starcie na Półwyspie Iberyjskim będzie ważne w kontekście walki o rozstawienie przy losowaniu grup elimincji ME 2020.

"Jak nie strzeli to jest patałachem"

Mecz z mistrzami Europy będzie miał swoją rangę, a reprezentacja dodatkowo potrzebuje przełamania. Takiego meczu, jaki na początku swojej kadencji miał Adam Nawałka, wygrywający na Stadionie Narodowym z Niemcami.

Poprzedni selekcjoner tez początek pracy z kadrą miał słaby. Jerzy Brzęczek jeszcze gorszy - pięć meczów bez wygranej i trzech porażki z rzędu. Do tego dochodzi kolejne liczenie minut Lewandowskiemu. Minut bez trafienia w kadrze, co zdaniem byłego napastnika Herthy Berlin i reprezentacji Robertowi nie pomaga.

- Zawsze mamy takie wrażenie, że jak nasz napastnik przez kilka meczów nie strzeli gola, to jest najgorszym patałachem, jakiego wydała piłka. W przypadku Lewandowskiego rodzą się w takich momentach wątpliwości, czy on tej kadrze jest potrzebny. Jakoś w Bayernie, klubie 800 razy lepszym od Polski, Uli Hoeness i Niko Kovac takich wątpliwości nie mają. Jak ktoś się zastanawia, czy kadra będzie brakiem Roberta osłabiona, to odpowiadam, że będzie. To, że on nie strzela teraz goli - wobec całej pracy jaką wykonuje dla zespołu - nie ma tu wielkiego znaczenia – komentuje Wichniarek.

- Roberta rozlicza się z goli. Teraz może będzie jednak widać jak kolosalną różnicę on robi nawet w destrukcji – zgadza się z tym Tomasz Kłos, były reprezentant Polski.

- Jak dostanie długą piłkę, potrafi ją dobrze przytrzymać, sprowokować rywala, dać czas kolegom się zorganizować, włączyć w akcję ofensywną. W eliminacjach zwykle do tego dokładał też gole. Weźmy jednak pod uwagę z jakimi wtedy graliśmy rywalami, a jakich mamy teraz. Jeśli chodzi o słabszych Czechów, to był mecz, w którym mieliśmy sporo sytuacji, tylko piłka nie chciała wpaść do bramki, nie tylko Lewandowskiemu – dodaje.

"Może Lewandowski działa na nich destrukcyjnie?"

Wichniarek dobrze rozumie bezsilność i zdenerwowanie napastnika, gdy w trafianiu przeszkadza mu również pech. To o nim można mówić przypadku okazji Roberta z 55 minuty ostatniego spotkania. W kontekście tych wydarzeń jego odpoczynek od reprezentacyjnego ciśnienia może być nawet dobry.

- Są takie momenty w życiu napastnika, że obojętnie co robi, robi to źle. Najlepiej jakby zasnął i obudził się, jak to wszystko minie. Myślę, że taka sytuacja, jaką miał Robert w meczu z Czechami, do dziś mu się śni. To kolano może mniej by go bolało, jakby było 1:1. Przypomnę jednak, że były już momenty, gdy Lewandowskiemu liczono w kadrze minuty bez gola. Wtedy jednak zawsze znalazł się jakiś zawodnik, który od tego strzelania nieco go odciążył. Teraz w kadrze wracamy do czasów, kiedy Robert jest z przodu nieco osamotniony. To nie jest napastnik, który czeka na ostatnią piłkę i kończy akcję. To zawodnik, który swoją pracą na boisku może stwarzać sytuację innym. Tak jak w meczu z Czechami, gdy stojąc tyłem do bramki, zagrał do Klicha i zrobiła się z tego dobra sytuacja – ocenia  ekspert Polsatu Sport i dodaje z lekką przekorą.

- A może wygramy 3:0, po hattricku Piątka, gdzie asystować będzie mu Arek Milik, a Piotr Zieliński opanuje środek pola? Może Lewandowski działa na nich tak destrukcyjnie, że to on jest problemem tej kadry, bo takie wrażenie odnoszę czytając i słuchając innych po mistrzostwach świata – mówi Wichniarek.

Piątek i wolny elektron

Obaj reprezentanci są zgodni, że szansę gry w meczu z Portugalią dostanie Krzysztof Piątek, który może w zagrać z przodu z Milikiem.

- Alternatywą Lewandowskiego jest Piątek. Człowiek z wejściem smoka w Serie A. Ostatnio tyle goli nie strzela, ale pokazał już, że w piłkę grać potrafi. Jak zmieni klub na silniejszy i dalej będzie tak skuteczny, to będziemy mieć nowego Lewandowskiego na lata. Na Milika postawiłbym jako na cofniętego napastnika, taki wolny elektron, który swoje zadania wykonywałby lepiej niż Zieliński. Lubię Piotra, ale niestety, on ma przebłyski, a czekać na dobry co trzeci mecz jest trudno. Nawet Carlo Ancelotti nie zawsze jest w tej kwestii cierpliwy – mówi Wichniarek.

- Jeśli Piątek byłby w tym meczu jedynym nominalnym napastnikiem, może być mu trudno – zaznacza jednak Kłos. - Osamotniony Piątek bez odpowiedniego wsparcia może niewiele zdziałać przeciw portugalskim obrońcom. Dochodzi do tego też aspekt psychologiczny. Jak wiesz, że koło ciebie jest Lewandowski, to inaczej się czujesz, bo masz znakomitego partnera, z którym możesz zagrać kombinacyjnie, liczyć na podanie, czekać aż zrobi ci miejsce. Jak grasz sam, to czekasz na wrzutki skrzydłowych, czy dogrania ze środka – twierdzi Kłos.

Rola powołanego na kadrę Adama Buksy raczej nie powinna być w Portugalii wielka. Nawet przy założeniu, że może grać on nie tylko na pozycji numer dziewięć, ale też z boku.

- Reprezentacja to nie jest sparing, czy mecz Pogoni lub Zagłębia, żeby z Buksy, który pierwszy raz jest na kadrze robić skrzydłowego – ucina temat Wichniarek.

Osłabiona ekipa

Były obrońca naszej reprezentacji chociaż ciekawy meczu zmienników, zmartwiony jest liczbą naszych słabych punktów, z którymi będziemy lecieć na ostatni tegoroczny mecz Ligi Narodów.

- Nasze spotkania pokazują, że jeżeli nie mamy podstawowych zawodników, którzy zwykle stanowili o sile tego zespołu, to kiepsko to wygląda. Przy braku Macieja Rybusa, w formie, jaką miał z poprzednich eliminacji MŚ, poszukiwania kogoś na lewą obroną nie dają rezultatu. Bez Glika, środek obrony gra słabo. Nie ma błysku i regularnie grającego Kuby Błaszczykowskiego. A teraz nie będzie też Roberta. Żeby mieć silną drużynę, trzeba 16 dobrych zawodników, a nie sztukowany skład. Tylko czasami przy tych kłopotach znajdzie się też coś miłego. Z Mateusza Klicha byłem ostatnio zadowolony – szuka pozytywów Kłos.

Spotkanie z Portugalią zaplanowano na wtorek na godzinę 20:45. Nasz rywal jest już pewny awansu do Final Four Ligi Narodów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.