Polska - Czechy. Wątpliwości przybywa, czasu ubywa. Czy nadchodzą chude lata dla reprezentacji Polski?

Wynik na mundialu miał być nieprzyjemnym incydentem. Z każdym kolejnym meczem tej jesieni wątpliwości jednak przybywa. A czasu niestety ubywa, Jerzy Brzęczek ma go już bardzo mało.

Jerzy Brzęczek, Polska - Czechy

- Jestem spokojny. Już wcześniej byłem prawie pewien, a wrześniowe spotkania kadry tylko mnie w tym utwierdziły, że na mundialu w Rosji to nie była prawdziwa twarz tej drużyny - mówił Jerzy Brzęczek na zakończenie wrześniowego zgrupowania. Wtedy - po remisie 1:1 z Włochami w Bolonii - spokojni byliśmy też my, teraz już tego spokoju nie ma. Jest podejrzliwość, czy obecny selekcjoner, który przekonuje, że wiosną kadra będzie grać lepiej (bo widzi w tej drużynie złość, zaangażowanie, determinacje, pozytywne nastawienie), na pewno wie, co mówi.

Jerzy Brzęczek i jego cierpienia

Kontuzje, kłopoty w klubach, spadki formy. Brzęczek od początku pracy nie ma optymalnych warunków pracy. Jesienne mecze kadry potraktował jako poligon doświadczalny. Poświęcił na poszukiwanie nowych piłkarzy, ale także nowego ustawienia. Gmeranie przy taktyce - rezygnacja z typowych skrzydłowych, by zagęścić środek pola - skończyła się fiaskiem. Dlatego Brzęczek już w październiku ogłosił, że wraca do sprawdzonego systemu, a przed czwartkowym spotkaniem z Czechami jeszcze wszystkim o tym przypomniał.

- Jeżeli są zwycięstwa, wszystko jest OK. Jeżeli nie ma - szuka się innych rozwiązań, dyskutuje się np. o taktyce. W tych poprzednich meczach eksperymentowaliśmy. Ale na dziś te eksperymenty się kończą, wracamy do ustawienia z typowymi skrzydłowymi, czyli do tego, co w tej karze funkcjonowało najlepiej - mówił przed meczem z Czechami.

Jerzy Brzęczek i jego objawienia

Eksperymenty Brzęczka nawet można zrozumieć. Wiadomo, że każdy nowy trener kadry chce się odróżnić od poprzedniego. Brzęczek jeszcze przed wysłaniem pierwszych powołań, mówił, że reprezentację czeka nowe otwarcie. I faktycznie, na pierwszym zgrupowaniu zjawiło się czterech absolutnych debiutantów (Adam Dźwigała, Rafał Pietrzak, Arkadiusz Reca, Damian Szymański). We wrześniowych meczach zagrało trzech z nich (wszyscy poza Dźwigałą), szansę dostali też ci, którzy wcześniej u Nawałki bywali, ale występu w kadrze się nie doczekali (Damian Kądzior, Krzysztof Piątek). Czy ktoś tę szansę wykorzystał? W zasadzie jedynym, który próbował się pokazać i jakoś wyróżnić, był Mateusz Klich (szczególnie z Irlandią, kiedy strzelił gola i rozruszał niemrawych kolegów). Ale przecież to ani debiutant, ani nowa twarz w kadrze. Co najwyżej nieco zapomniana, bo niewidziana w niej od czterech lat. Od początku sezonu mocno jednak pracująca na zapleczu Premier League, w Leeds United z Marcelo Bielsą, by te powołania od Brzęczka otrzymywać.

Polska - Czechy. Jerzy Brzęczek wciąż bez wygranej, kadra wraca do smutnych czasów? [W polu K]

Jerzy Brzęczek i jego przypuszczenia

- Jestem pewien, że w najbliższym czasie pojawi się w reprezentacji dwóch, trzech nowych zawodników, którzy stanowić będą o jej sile - mówił Robert Lewandowski pierwszego dnia zgrupowania w Sopocie. Kapitan reprezentacji zaapelował też wtedy do młodych. Opowiadał o presji, by nie pętała ich nóg. Opowiadał o nastawieniu, by nie myśleli, że czegoś nie wypada, że tylko robiąc coś ekstra (z polotem i fantazją) można w tej kadrze zaistnieć. Problem w tym, że nie istnieje w niej ostatnio nikt. Nawet Lewandowski, który sam też nie daje najlepszego przykładu. Na gola czeka od czerwca - mecz z Czechami był jego siódmym występem z rzędu, w którym nie zdobył bramki. I jeśli nie trafi także we wtorkowym meczu z Portugalią, skończy ten rok z ledwie czterema golami w kadrze.

Trzy porażki, dwa remisy. Tak wygląda dorobek kadry, odkąd przejął ją Brzęczek. - Zdajemy sobie sprawę, że najwięcej do poprawy jest w defensywie. Zwłaszcza jeśli swoje dołożą urazy. Nie jest łatwo z dnia na dzień zastąpić kilku obrońców. Ale mieliśmy świadomość, że musi nastąpić przebudowa. I choć boli, że jesienią nie zagraliśmy żadnego meczu na zero z tyłu, to mam nadzieję, że wiosną wrócą kontuzjowani. I będzie inaczej - mówił w czwartek selekcjoner.

Pewne jest jedno: w obecnym kształcie ta drużyna do kolejnego zgrupowania nie przetrwa. A pod koniec marca, kiedy wystartują eliminacje do Euro 2020, Brzęczkowi na słowo już nikt nie uwierzy. Jeśli nie będzie wyników, wymówki się skończą. Pojawi się panika, wszechobecne przekonanie, że nieudany mundial w Rosji nie był nieprzyjemnym incydentem, tylko początkiem chudych lat reprezentacji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA