Bartłomiej Kubiak: Po zwycięstwie 2:1 z Legią łatwiej przyjechać na debiutanckie zgrupowanie kadry?
Adam Buksa: Skoro zasłużenie wygrywasz z mistrzem Polski, to pewność siebie rośnie. Humor też jest lepszy. Można sobie pożartować, choćby z Artura Jędrzejczyka [obrońca Legii powołany przez Jerzego Brzęczka na listopadowe mecze z Czechami i Portugalią], z którym w piątek toczyłem wiele pojedynków.
Kapitan reprezentacji Robert Lewandowski na poniedziałkowej konferencji prasowej powiedział, że liczy na to, iż młodzi zawodnicy - tacy jak ty - nie staną z boku, tylko będą przebojowi, wniosą do tej drużyny fantazję.
- W pełni się z Robertem zgadzam, też na to liczę. To znaczy, nie zamierzam na zgrupowaniu nikogo przepraszać za to, że tutaj jestem. Wiem, że stać mnie, by w tej reprezentacji zagościć na dłużej. W przyszłości stanowić o jej sile.
Co będzie kluczowe, by ci się udało?
- Wiele rzeczy.
Mamy czas, możesz mówić...
- Regularna gra, ale przede wszystkim praca - nad techniką, taktyką, psychiką. Słowem: rozwój, pod każdym względem. Jestem jeszcze młodym zawodnikiem, najmłodszym na tym zgrupowaniu, więc muszę pracować nad wszystkim. W tej chwili jeszcze trudno ocenić, która z tych sfer może mi w przyszłości zapewnić sukces.
Zaskoczyło cię to powołanie?
- Tak. Oczywiście było moim celem, ale nie spodziewałem się, że efekty mojej ciężkiej pracy zostaną tak szybko docenione. Że selekcjoner zadzwoni już teraz.
Miałeś zapisany numer Jerzego Brzęczka w telefonie?
- Miałem, wyświetlił mi się. Selekcjoner nie zmienił numeru przynajmniej od kilku lat.
Łatwiej jest wejść do drużyny, której selekcjonerem jest Brzęczek, czyli człowiek poznany przez ciebie kilka lat temu w Lechii Gdańsk?
- Pewnie, że łatwiej. Trener Brzęczek jako pierwszy dał mi poważną szansę na zaistnienie w ekstraklasie. Rozwinąłem się przy nim jako piłkarz, zbudowałem swoją pewność siebie.
Nie stresuje cię pobyt na zgrupowaniu, choćby spotkania z dziennikarzami, ich natłok?
- No, jest was zdecydowanie więcej niż na młodzieżówce. Ale nie, zupełnie mnie to nie stresuje. Nowe doświadczenie, a zarazem wspaniałe przeżycie, z którego czerpać chce jak najwięcej - tak do tego podchodzę.
Rozmawiałeś już z Lewandowskim?
- Za nami dopiero jeden dzień, organizacyjny. Nie było okazji, ale z pewnością taka niebawem się nadarzy. Z wielką chęcią usłyszę, co ma mi do powiedzenia Robert, ale też inni bardziej doświadczeni kadrowicze. Z drugiej strony też jestem świadomy swoich umiejętności. Mogę tej kadrze wiele zaoferować.
W ataku czy na skrzydle?
- Środek ataku to moje nominalne miejsce na boisku, ale grając na skrzydle, też mogę zbiegać do środka i np. oddawać strzały z dystansu, co uważam za swój duży atut.
Thiago Cionek: Na mundialu wszystko się rozsypało.
Brzęczek na konferencji sugerował, że może nie zmieścić cię w ataku, że raczej sprawdzany będziesz na innej pozycji.
- Tak, wiem o tym. Rozmawiałem z selekcjonerem. Kiedy pracowałem z nim w Lechii, wystawiał mnie na obu skrzydłach. Czułem się wtedy dobrze, dlatego nie ma teraz dla mnie żadnego problemu, bym znowu tam zagrał.
Wzorujesz się na którymś napastniku?
- Jest ich wielu, ale nie będę oryginalny, jeśli powiem, że jednym z nich jest Robert Lewandowski. To bardzo dobry przykład dla młodych chłopaków z Polski, jak można się wybić i poprowadzić swoją karierę.
Myślisz, że masz predyspozycje, by w przyszłości go przypominać?
- Poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko, ale będę robił wszystko, by zajść jak najdalej. Jak najdłużej podążać tą samą ścieżką co Robert.
Portugalia kluczowa. Lewandowski krok od najgorszej serii w meczach o punkty