Reprezentacja. Polska - Czechy. Mateusz Klich: Tak dobry jeszcze nie byłem. Marcelo Bielsa wyciska ze mnie maksa [ROZMOWA]

- Gdybym powiedział, że mam spore rezerwy, zabrzmiałoby, jak bym mógł zagrać jeszcze w Manchesterze City. Jestem z siebie zadowolony, trener Marcelo Bielsa otworzył mi oczy na parę rzeczy, póki co wyciska ze mnie maksa - mówi Mateusz Klich, pomocnik Leeds United, który od poniedziałku przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Polski.

Bartłomiej Kubiak: We wrześniu mówiłeś, że jeśli odpalicie z Piotrem Zielińskim, to udowodnicie, że reprezentacja potrafi grać piłką. Jak to wyszło?

Mateusz Klich: Jesienią nie wygraliśmy meczu, więc nie mogę powiedzieć, że wyszło. Nie ma się co czarować, wiele jest do poprawy. Mam nadzieję, że z meczu na mecz wszystko będzie wyglądało coraz lepiej, że będziemy się coraz lepiej rozumieli.

Od zawsze trwa dyskusja, czy reprezentacja jest skazana na kontry, czy może też prowadzić grę.

- Każdy jest zdolny, wszystko zależy od organizacji i jakości wykonania.

Thiago Cionek: Na mundialu wszystko się rozsypało. Wiem, że zostanę zapamiętany jako ten od samobója w meczu z Senegalem

A może my jednak jesteśmy mniej zdolni?

- Utarło się, że potrafimy grać tylko z kontry. Wiem, jak to jest, gdy przyczepi się do ciebie jakaś łatka. W Polsce uchodzę za piłkarza, który nie pracuje w defensywie, tymczasem radzę sobie w II lidze angielskiej. Łatkę trudno oderwać, ale będziemy się starać udowodnić, że potrafimy grać w piłkę.

Pytanie brzmi, czy Polska pokaże maksimum możliwości, grając z kontry, czy prowadząc grę.

- Mnie bardziej odpowiada rozgrywanie akcji. Najważniejsze jest jednak, by reprezentacja wygrywała. Liczy się wynik. Jeśli zwyciężymy, a ja 90 minut nie dotknę piłki, będę zadowolony. Mam za sobą mnóstwo meczów, w których graliśmy świetnie, ale nie zdobyliśmy punktu.

Remis z Włochami w Bolonii został odebrany optymistycznie. Jesteś zaskoczony tym, że kolejne mecze były już gorsze?

- Nie. Wielu ludzi dramatyzuje. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko nie wygląda tak, jak wszyscy by chcieli, ale pamiętajmy, że w Lidze Narodów nie mierzyliśmy się ze słabeuszami. Włochy i Portugalia są lepsze od nas. Nie jest łatwo rywalizować z Włochami, o Portugalii, która ma piłkarzy kilka klas lepszych, nie wspominając. Gdybyśmy z takimi rywalami wygrywali, kibice uznaliby nas za faworytów Euro 2020.

Robert Lewandowski mówił, że Dywizja A Ligi Narodów to - w tej chwili - za wysokie progi dla reprezentacji.

- Ma rację. Portugalczycy grają w Manchesterze City, ja jestem piłkarzem drugoligowego Leeds.

Portugalia kluczowa. Lewandowski krok od najgorszej serii w meczach o punkty

Skąd w takim razie czerpać nadzieję przed wyjazdem do Portugalii?

- W futbolu nie zawsze lepsza drużyna wygra. Znajdziemy mnóstwo przypadków, gdy słabsi posiadali piłkę 20 proc. czasu i wygrywali. W piłce wszystko jest możliwe, nawet gdy grasz słabo, będziesz miał jedną, dwie szanse do strzelenia gola. Najważniejsze, by nic nie stracić. Jeśli zagramy agresywniej niż u siebie i będziemy bardziej skoncentrowani, możemy przywieźć punkty z Guimaraes.

Jesteś zaskoczony, że wróciłeś do reprezentacji po czterech latach?

- Nie. Zasłużyłem na szansę.

Trener Brzęczek powiedział ci, jaki ma na ciebie pomysł?

- Jestem środkowym pomocnikiem, mam w reprezentacji podobne obowiązki, jak w klubie. Mam nadzieję, że przeniosę formę z Leeds do kadry, gdzie z trzech jesiennych spotkań zadowolony nie jestem. Najbardziej brakuje nam zgrania. Ale im dłużej będziemy razem grać, tym lepiej. Pomoże. O grę w defensywie selekcjoner nie ma jednak do mnie zastrzeżeń.

Portugalia była najlepszym rywalem reprezentacji od lat?

- Nie wiem, długo mnie w kadrze nie było. Na pewno nie była silniejsza od Niemców, których Polska pokonała w eliminacjach Euro 2016. W tym sezonie trener Marcelo Bielsa wiele razy nam powiedział, że w piłce nie zawsze lepszy wygrywa.

Robert Lewandowski: Jestem zły, że przestałem strzelać, że reprezentacja przestała wygrywać

Bielsa przypomina jakiegokolwiek innego trenera, jakiego spotkałeś?

- Nie. Jest jedyny w swoim rodzaju. Zasługuje na przydomek „szalony” - czasami się tak zachowuje, czasami potrafi niespodziewanie krzyknąć. Jednocześnie wszystko, co robi, jest przemyślane i zaplanowane, nie ma w tym żadnego przypadku. Nie znam trenera, który żyłby futbolem tak jak Bielsa - ogląda piłkę 24 godziny na dobę, bez przerwy analizuje. Wraz ze sztabem obejrzał wszystkie mecze II ligi angielskiej z poprzedniego sezonu. Sam zobaczył wszystkie spotkania Leeds.

A kiedy wracam ze zgrupowania, trener ma już analizę mojego występu w reprezentacji. Pokazuje, co zrobiłem dobrze, co źle. Zwracał np. uwagę na to, że dobrze pobiegłem, czy wyszedłem na pozycję. Jeśli chcesz podać i stracisz piłkę, nie ma pretensji. Zachęca nas do ryzyka, uważa, że bez niego nie da się grać na wysokim poziomie. Według niego najlepsze drużyny to te, które dużo ryzykują i robią mało błędów.

Brzęczek w reprezentacji pozwala na ryzyko?

- Im więcej ryzyka i mniej błędów, tym lepszy zawodnik. Wszystkim taka gra się podoba, wszyscy zamiast piłkarza podającego do tyłu i boku, wolą oglądać Leo Messiego, który drybluje, mija z piłką przy nodze kilku rywali. Ale po pierwsze, trzeba to umieć, a po drugie - właśnie zaryzykować.

Na zgrupowaniu w Sopocie Jerzy Brzęczek będzie zajmował się głównie rozwiązywaniem problemów

Powiedział ci Bielsa coś, czego nie usłyszałeś od żadnego innego trenera?

- Powiedział mi, że biorąc pod uwagę to, co umiem, powinienem grać w lepszych klubach. Kiedy usłyszałem to na początku sezonu, dostałem olbrzymiego kopa. Ale przyczyny, dlaczego tak się stało, nie podał.

To najlepszy moment w twojej karierze?

- Tak.

Biorąc pod uwagę życiorys Bielsy, jego praca w Leeds ma bardzo krótki termin przydatności. W żadnym klubie nie przetrwał dłużej niż dwa lata.

- Dużo ludzi mówi, że Bielsa wyciska z drużyny maksa, ale nie zostaje dłużej. Sam jestem ciekaw. Na razie jest ciężko, intensywnie, zobaczymy, jaki będzie koniec. Wygląda jednak, że władze klubu zdecydowały się na długofalowy projekt. Trener dostał dużą władzę, akademia też działa według jego wytycznych.

Ty masz jeszcze rezerwy, czy Bielsa wyciska z ciebie maksa?

- Gdybym powiedział, że mam spore rezerwy, zabrzmiałoby, jak bym mógł zagrać jeszcze w Manchesterze City. Jestem z siebie zadowolony, trener otworzył mi oczy na parę rzeczy, póki co wyciska ze mnie maksa. Mam nadzieję, że wytrzymam trud ligi do końca.

Bielsa otworzył mi oczy na poruszanie się. W poprzednich klubach często się cofałem, brakowało mi cierpliwości. Trener wytłumaczył mi, że powinienem stać z przodu, czekać na to, co zrobią piłkarze defensywni. Powiedział mi też, żebym wszystko, co robiłem wcześniej, robić na wyższej intensywności, po boisku poruszać się sprintem.

Bielsa zbudował twoją pewność siebie?

- Z tym nie miałem problemu. Ale kiedy grałem w Niemczech, zdarzało się, że wychodząc na boisko, wiedziałem, że jeśli popełnię błąd, w kolejnym meczu wyląduję na trybunach. Jeśli w Leeds popełnię błąd, starając się zrobić coś dobrego, nic się nie dzieje. W kadrze będę się starał grać tak samo, jak w klubie.

Wyobrażasz sobie, że Bielsa zostaje selekcjonerem reprezentacji Polski?

- Na pewno było ciekawie dla nas, i dla was. Ale nie wiem, od czego by zaczął, bo nie wiem, jak pracuje w reprezentacjach. W Leeds spędza w klubie po 15 godzin dziennie, siedzi do późna wraz z asystentami. Pracują oni tak intensywnie, jak my trenujemy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.