Od blisko czterech miesięcy Adam Nawałka pozostaje bez pracy. Były trener reprezentacji Polski po długich wakacjach wyjechał do Zakopanego, gdzie od kilku dni codziennie trenuje i czeka na oferty. Te, które pojawiły się do tej pory, nie zadowalały 60-letniego szkoleniowca.
Odrzucone zaloty Legii
Niedługo po powrocie z mistrzostw świata w Rosji Nawałka mógł rozpocząć pracę w Legii Warszawa, o co usilnie zabiegał prezes klubu Dariusz Mioduski. Rozmowy zakończyły się jednak nieprzyjęciem propozycji z Łazienkowskiej, a Mioduski został zmuszony, aby jeszcze raz sięgnąć po szkoleniowca z zagranicy. Zamiast do pociągu jadącego na Dworzec Centralny były selekcjoner wsiadł do samolotu i przez kilka tygodni jako turysta przemierzał Europę wzdłuż i wszerz. W międzyczasie w mediach zaczęły pojawiać się pogłoski o zainteresowaniu polskim trenerem ukraińskiej Zorii Ługańsk, a nawet tamtejszej federacji. Według naszych informacji do bezpośredniego kontaktu z działaczami Zorii czy FFU nigdy jednak nie doszło.
Armenia? Iran? Nie, dziękuję
Z Nawałką skontaktowali się natomiast przedstawiciele dwóch innych federacji. Jak ustalił Sport.pl chodzi o reprezentacje Armenii i Iranu. Sondowanie, czy Nawałka mógłby przenieść się na Bliski Wschód działo się zaraz po mundialu, gdy wciąż nieznana była przyszłość Carlosa Queiroza, który z irańską kadrą pracuje od 2011 roku (jego kontrakt wygasał 31 lipca 2018 roku). Po turnieju w Iranie zastanawiano się, czy zespołu nie powinien przejąć ktoś inny i jednym z rozważanych kandydatów był Polak. Nawałka nie był jednak zainteresowany wyjazdem do Teheranu, tak samo jak niecałe dwa miesiące później bardzo szybko zakończył rozmowy z Ormianami, którzy również poszukiwali nowego opiekuna kadry. Informacje o próbie zatrudnienia Nawałki potwierdza pracownik tamtejszej federacji: "Faktycznie pan Adam był jednym z kandydatów, których nasz prezydent brał pod uwagę. Ale słyszałem, że negocjacje na dobre się nie zaczęły, bo Nawałka grzecznie podziękował za zainteresowanie".
Priorytetem polskiego trenera wciąż jest wyjazd za granicę. W ostatnich miesiącach odebrał on na przykład kilka telefonów od agentów proponujących mu pracę w klubach cypryjskich. Marzeniem Nawałki jest jednak znalezienie pracodawcy w Serie A, choć wydaje się, że w tej chwili to scenariusz trudny do zrealizowania. W lidze włoskiej występuje dziś co prawda aż czternastu polskich piłkarzy, ale jednocześnie we wszystkich klubach zatrudnienie znalazło zaledwie dwóch zagranicznych trenerów: Hiszpan Julio Velázquez w Udinese i Chorwat Ivan Jurić w Genoi, który jednak w Italii zamieszkał już 2001 roku, gdy został piłkarzem Crotone.
Nawałka ma jeszcze czas
Jak długo na pracę czekali polscy poprzednicy Nawałki? Trener Jerzy Engel po nieudanych mistrzostwach świata w Korei i Japonii dopiero po roku objął funkcję dyrektora sportowego Legii Warszawa. Jeszcze dłużej, bo 681 dni na posadę w Bełchatowie czekał Paweł Janas. Franciszek Smuda po przegranym Euro 2012 zatrudnienie znalazł w drugoligowym Jahn Regensburg (od zakończenia turnieju do przenosin do Niemiec minęło pół roku), a Waldemar Fornalik, który po selekcjonerskiej przygodzie wrócił do Ruchu Chorzów, czekał równy rok. Po Engelu, a przed Janasem, trenerem reprezentacji był także Zbigniew Boniek, ale on po niefortunnej przygodzie z kadrą nie zdecydował się już nigdy na wejście w trenerskie buty.
Nawałce się nie śpieszy, bo ma w tej chwili komfort finansowy. Do mistrzostw Europy we Francji co miesiąc na jego konto wpływało 70 tys. zł, a po udanym dla Polaków turnieju – 120 tys. Do tego należy doliczyć premie które szkoleniowiec otrzymał za awanse: za grę na Euro dostał milion złotych, za zakwalifikowanie się do mundialu – też milion, ale euro. W międzyczasie selekcjoner wziął udział w kilku kampaniach reklamowych, m.in. Berlinek, Warki, Play i FAKRO. Dzięki temu zabezpieczeniu 60-latek nie musi przyjmować pierwszej lepszej oferty. Z jego otoczenia płyną jednak sugestie, że jeżeli pojawi się propozycja, która zaspokoi sportowe, ale i finansowe ambicje trenera, to ten pracę chętnie podejmie już teraz.
***
Robert Lewandowski bohaterem, Robben antybohaterem