Reprezentacja Polski. Czy Jerzy Brzęczek ma pomysł na Arkadiusza Milika?

Drugi mecz o stawkę reprezentacji Polski. I drugi mecz, w którym nie pojawia się na boisku choćby na chwilę. Czy Jerzy Brzęczek ma pomysł na Arkadiusza Milika?

- Lewandowski z Piątkiem, Lewandowski z Milikiem, a nawet Milik z Piątkiem. Każdy wariant jest możliwy - odpowiadał Jerzy Brzęczek pytany o to, jak zamierza zestawić atak reprezentacji Polski na czwartkowy mecz z Portugalią. Ostatecznie zdecydował się na ten pierwszy wariant, czyli postawił na Lewandowskiego i Piątka. - Chyba nie wchodziliśmy sobie z Robertem w drogę, ale niedosyt i tak pozostał - ocenił po meczu napastnik Genoi.

Może i pozostał, ale akurat u Piątka duży być nie powinien. A na pewno najmniejszy ze wszystkich napastników, bo choć Polska przegrała z Portugalią, to strzelił w reprezentacji swojego debiutanckiego gola. Kolejnego w tym sezonie - już 14(!), bo nie trafił tylko we wrześniowym sparingu z Irlandią.

Dla porównania: Lewandowski w czwartek nie oddał nawet celnego strzału. Był to jego drugi mecz w kadrze Brzęczka i drugi bez gola. A w zasadzie to już piąty, bo jego licznik bije od kilku miesięcy, od czerwcowego sparingu z Litwą, w którym Lewy zdobył swoje ostatnie dwie bramki dla reprezentacji.

To nie oni stracili najwięcej

Ale to i tak nic, bo co ma powiedzieć Arkadiusz Milik, który na gola w kadrze czeka od ponad roku, od wrześniowego meczu w el. do MŚ z Kazachstanem (3:0)? On dopiero ma problem. Zaczyna teraz od zera, a może nawet mniej niż zera, bo jesienią w reprezentacji nie zagrał jeszcze w żadnym meczu o stawkę. Brzęczek nie wpuścił go na boisko ani w Bolonii, gdzie we wrześniu zremisowaliśmy z Włochami (1:1), ani w czwartek w Chorzowie, gdzie polegliśmy z Portugalią (2:3). Milik dostał jedynie od niego szansę w sparingu z Irlandią (1:1), ale trudno uznać, by ją wykorzystał. Kilka zrywów, trzy strzały i asysta przy golu Mateusza Klicha, to jednak trochę mało, by jego występ odebrać pozytywnie.

W reprezentacji Polski Milik spadł w hierarchii napastników na trzecie miejsce, ale we Włoszech takich problemów nie ma. Tam akurat narzekać nie może, bo w Serie A strzelił trzy gole i w Napoli gra w miarę regularnie. A na pewno więcej niż Dries Mertens, który w zeszłym sezonie, kiedy Polak długo leczył kontuzję, był pierwszym wyborem.

Na razie Milik z kadry i ten z klubu, to dwaj zupełnie różni piłkarze. To jednak zaraz może się zmienić. A być może już się zmienia, bo jego koledzy z kadry, na których jesienią stawia Brzęczek, za bardzo nie spychają go na margines. Do składu sami może nie wciskają, ale swoimi występami prędzej reputację Milika budują niż psują.

Do czterech razy sztuka?

Po katastrofie na mundialu w Rosji wrześniowy remis z Włochami przywrócił trochę ducha w narodzie. Szkoda, że tylko na chwilę. Bo choć jesień dla naszej kadry zaczęła się obiecująco, to niestety z każdym kolejnym meczem wygląda ona coraz gorzej. Występy z Irlandią i Portugalią nie dały żadnej pewności, że porażka na MŚ to był tylko nieprzyjemny incydent, wypadek przy pracy.

Wątpliwości wciąż jest dużo. Przybywa też pytań, a rodzą je nie tylko wyniki i sama gra, ale też decyzje selekcjonera. Brzęczek cały czas eksperymentuje z ustawieniem. W każdym z trzech meczów testował inne: 4-4-1-1 z Włochami, 4-4-2 z Irlandią, 4-3-1-2 z Portugalią. I po trzech meczach wciąż nie wiadomo, które jest najlepsze. I czy w ogóle któreś jest, bo niewykluczone, że w niedzielę kadra znowu zagra inaczej.

Zmiany w składzie będą na pewno. Choćby w bramce, gdzie stanie Wojciech Szczęsny (Brzęczek jeszcze przed startem Ligi Narodów zapowiedział, że będą grali na przemian z Łukaszem Fabiańskim). Z Włochami nie zagra też Mateusz Klich (pauzuje za kartki). Nie wiadomo, czy gotowy będzie również Bartosz Bereszyński, który na początku spotkania z Portugalią zderzył się z Mario Ruim i doznał urazu głowy.

I wygląda, że to nie koniec. Że roszad będzie więcej, bo selekcjoner mocno rozważa, by na lewą obronę wrócił Arkadiusz Reca (za Artura Jędrzejczyka). A do ataku właśnie Milik, na którego Brzęczek podobno wciąż ma pomysł. I to chyba sprawdzony, wszystkim dobrze znany - w czasach Adama Nawałki funkcjonujący bez zarzutu, bo w niedzielę w kadrze miałby stworzyć duet napastników z Lewandowskim.

Jeśli Polska w niedzielę wygra z Włochami, utrzyma się w Dywizji A. Jeśli przegra, spadnie do Dywizji B. Jeśli będzie remis, o pozostaniu w elicie Ligi Narodów zadecydują listopadowe wyniki meczów z Portugalią. Początek spotkania z Włochami o 20.45.

Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny kolejny raz walczą o miejsce w bramce. Siła spokoju kontra moc elektrowni atomowej

Reprezentacja Polski. Piłkarskie know-how robi różnicę. Profesor Błaszczykowski jednak się nie cieszył

Dania U-21 - Polska U-21. Żal niewykorzystanych sytuacji, ale szanse na awans jeszcze są

Więcej o:
Copyright © Agora SA