Reprezentacja. Rewolucja Brzęczka trwała tylko miesiąc. Przed meczami z Portugalią i Włochami selekcjoner stawia na stabilizację i... ryzykuje

Rewolucja Jerzego Brzęczka trwała tylko przez miesiąc. Jeżeli ktoś spodziewał się kolejnych nowych twarzy, w poniedziałek mógł poczuć zawód. Selekcjoner sięgnął co prawda po nieco zapomnianego Pawła Olkowskiego, ale poza tym postawił na stabilizację.

Ogłoszone w poniedziałek powołania na mecze Ligi Narodów z Portugalią i Włochami nie przyniosły takich niespodzianek, jak pierwsze powołania. Jerzy Brzęczek wysłał jasny sygnał: krótka rewolucja już była, obecnie czas na stabilizację.

Bramkarski status quo

Nowych twarzy nie ma w wąskiej grupie bramkarzy. Do Katowic Jerzy Brzęczek zaprosił identyczny skład co przed miesiącem. W tej chwili jedyną alternatywą dla trójki: Wojciech Szczęsny, Łukasz Fabiański, Łukasz Skorupski jest Bartosz Białkowski, ale gwiazdę Ipswich Town i czołowego golkipera Championship, którego trener Adam Nawałka zabrał na mistrzostwa świata, Brzęczek na razie nie zamierza testować piłkarza Ipswich Town. Selekcjoner zdążył już ogłosić, że do końca roku w bramce poza Szczęsnym i Fabiańskim szansę otrzyma tylko Skorupski. W spotkaniu z Portugalią w Chorzowie zagra więc Fabiański, a w meczu z Italią – Szczęsny. Bramkarz Bolonii wystąpi natomiast w listopadowym sparingu z reprezentacją Czech. Polacy występujący w Ekstraklasie (m.in. Tomasz Loska z Górnika Zabrze i Dominik Hładun z Zagłębia Lubin) na ewentualne powołanie będą musieli poczekać aż do zimy, gdy sztab kadry planuje zorganizować zagraniczne zgrupowanie dla zawodników grających w lidze polskiej.

Wilczek strzela jak Piątek, ale to wciąż za mało

Równie stabilny, co sytuacja bramkarzy, jest status napastników. Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik i najlepszy strzelec Serie A Krzysztof Piątek byli pewniakami do powołań. Jednak ani Lewandowski, ani Milik nie mogą w tej chwili równać się z najskuteczniejszym obecnie naszym snajperem, czyli Kamilem Wilczkiem. 30-latek w barwach Brondby zdobył w tym sezonie aż 12 bramek – tyle samo co Piątek we Włoszech. Nie wystarczyło to jednak, aby zdobyć uznanie Brzęczka, który w przeciwieństwie do poprzednika znów powołuje tylko trzech napastników. Wszystko przez system gry, który preferuje: w jego wariacji ustawienia 4-4-2 na murawie przebywa tylko jeden snajper. Tym „drugim” ma być Piotr Zieliński. W tej chwili mało prawdopodobne jest, aby w tym roku szansę dostał ktoś z grupy napastników pojawiających się na zgrupowaniach w czasach Nawałki (Teodorczyk, Kownacki, Stępiński). Przy obecnej formie Piątka i tak żaden z nich nie miałby szansę na grę. A i piłkarz Genui nie jest pewny czy Brzęczek znajdzie sposób, aby zmieścić na boisku i jego, i Lewandowskiego.

Brzęczek wciąż ufa debiutantom

Brzęczek – w przeciwieństwie do Nawałki – po swoim premierowym obozie nie uznał, że większość z debiutantów zmarnowała daną im szansę. Na śląskim zgrupowaniu pojawią się więc Rafał Pietrzak, Arkadiusz Reca i Damian Szymański, a także wracający na dobre do reprezentacyjnego życia Mateusz Klich. Z grupy, która zremisowała z Włochami i Irlandią, brakuje co prawda Tarasa Romanczuka, ale jego z kadry nie wyłączyła forma sportowa, a kontuzja kręgosłupa z którą pomocnik Jagiellonii Białystok zmaga się od kilku tygodni. Uraz zaprzepaścił szanse na powołanie Macieja Rybusa, który przed poprzednim zgrupowaniem zgłosił ból pachwiny, której nie udało się doleczyć do dziś. Obrońca Lokomotiwu już trenuje, ale podczas dynamicznych ćwiczeń odczuwa ból i Brzęczek zdecydował się dać mu czas na powrót do pełnego zdrowia. Na liście powołanych brakuje Adama Dźwigały, ale on w kadrze nie zdążył zadebiutować. Decyzje Brzęczka jednak potwierdzają, że stawia na stabilizację. Przez pierwsze miesiące Adam Nawałka szukał bardzo intensywnie. Po słabych meczach ze Słowacją i Irlandią z drużyny wylecieli: Marcin Kowalczyk, Piotr Ćwielong, Rafał Kosznik, Tomasz Hołota, Mateusz Zachara, Tomasz Brzyski i Adam Marciniak. Brzęczek nie jest tak radykalny. Nie ma zresztą powodów do nerwowych ruchów, bo na przykład Reca zebrał po debiucie wyjątkowo dobre recenzje. Dyskwalifikujących błędów nie popełnili też Szymański czy Pietrzak, którzy znów dostaną okazję do udowodnienia swojej przydatności dla kadry.

Stare-nowe twarze

W reprezentacji nie zabraknie jednak starych-nowych twarzy. Do drużyny wraca pominięty we wrześniu Kamil Grosicki. Podczas poprzedniego zgrupowania Brzęczek tłumaczył, że brak skrzydłowego Hull City powiązany jest z jego niepewną sytuacją transferową. Teraz, gdy wiadomo już, że 30-latek kolejne miesiące spędzi w Championship, selekcjoner nie mógł zignorować jednego z liderów polskiej drużyny. Nieco większym zaskoczeniem jest szansa dla Artura Jędrzejczyka, który po kilku fatalnych miesiącach w końcu zaczyna wracać do formy. Najbardziej pomogła mu decyzja trenera Legii Warszawa Ricardo Sá Pinto, który przesunął Jędrzejczyka z lewej obrony na środek, dzięki czemu „Jędza” złapał wiatr w żagle. Nie jest wykluczone, że Brzęczek pod nieobecność Rybusa Artura może wystawić na lewym boku defensywy choć wydaje się, że legionista trafia do reprezentacji jako stoper (w miejsce Dźwigały). O reprezentacyjnej koszulce może natomiast pomarzyć inny piłkarz Legi Michał Pazdan, który wciąż daleki jest od swojej optymalnej dyspozycji.

Jak z nut gra natomiast Paweł Olkowski, którego Brzęczek odkurzył dla kadry podobnie jak miesiąc temu Mateusza Klicha. Olkowski po transferze do angielskiego Boltonu należy do czołowych bocznych obrońców Championship, co nie mogło ujść uwadze selekcjonera. Po raz ostatni 28-latek zagrał w reprezentacji trzy lata temu, pond koniec 2015 roku. Wystąpił wtedy na prawej pomocy i właśnie na tej pozycji może chcieć go sprawdzić selekcjoner. Tak czy inaczej wybór na bokach obrony Brzęczek ma dziś spory. Na lewej stronie zagrać mogą Reca, Pietrzak i Jędrzejczyk, a na prawej – Bereszyński, Kędziora i Olkowski. Na dodatek zarówno Jędrzejczyk, jak i Bereszyński, mogą wystąpić na obu stronach defensywy.

Stabilizacja zagrożona destabilizacją

Kogo Nawałka pominął? Jak bumerang powraca temat Adriana Mierzejewskiego, który wciąż błyszczy w lidze chińskiej. Już przed miesiącem selekcjoner poinformował jednak, że w tej chwili nie istnieje temat powołania pomocnika Changchun Yatai. Szansy nie otrzymał także występujący w Rizesporze Jarosław Jach. W tej chwili skreśleni u Brzęczka są również inni stoperzy, którzy w tym sezonie regularnie grają w Serie A: Thiago Cionek i Bartosz Salamon.

Na zgrupowaniu znów pojawi się natomiast Kuba Błaszczykowski i z pewnością jest to najbardziej kontrowersyjna decyzja Brzęczka. We wrześniu trener kadry mówił w rozmowie z Pawłem Wilkowiczem, że ewentualny brak występów Kuby jesienią może poskutkować brakiem powołania. Kuba dalej nie gra (w tym sezonie zanotował siedem minut w Pucharze Niemiec), ale powołanie jednak otrzymał. Biorąc pod uwagę, że w meczach z Włochami i Irlandią był zamieszany w utratę dwóch bramek, selekcjoner spoko ryzykuje. Ale jego wiara w Błaszczykowskiego jest w tej chwili silniejsza, niż instynkt samozachowawczy. Oby w tym przypadku decyzja ta nie sprawiła, że stabilizacja zamieni się w boiskową destabilizację.

Olkowski powalczy o pozycję Piszczka. "Polski Cafu" wraca do kadry po trzech latach

Reprezentacja Polski. Jerzy Brzęczek o Cristiano Ronaldo: Nie przewiduję specjalnego planu

Reprezentacja Polski. Powołania na mecze z Portugalią i Włochami

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.