Cztery lata, dokładnie tyle musiał czekać Klich na powrót do reprezentacji Polski. Przed powołaniem otrzymanym od Jerzego Brzęczka, 28-latek ostatni raz w biało-czerwonych barwach zagrał 7 września 2014 roku, kiedy zaliczył asystę w wygranym spotkaniu z Gibraltarem (7:0). Później było czekanie, czekanie i znowu czekanie. Błędne decyzje i nieudane transfery, które przekładały się na jego szanse powrotu do kadry, a raczej ich brak.
Wszystko zmieniło się w ostatnich miesiącach, kiedy Klich zaczął regularnie grać w Leeds, gdzie za swoje występy otrzymuje coraz lepsze noty. Te występy sprawiły natomiast, że zawodnik wrócił do drużyny narodowej. - Cieszę się. Nie było mnie tu cztery lata, chciałem zdobyć bramkę w meczu z Włochami, pierwszym po powrocie, ale się nie udało. Ważne, że udało się z Irlandią – przyznał piłkarz po wtorkowym sparingu z Irlandczykami.
I dodał: Ciężko pracowałem na to, by tu wrócić. Dobrze, że się udało. Mam nadzieję, że zostanę na dłużej.
Po dwóch ostatnich meczach w kadrze Klich uczucia może mieć jednak mieszane. W spotkaniu z Włochami gola bowiem nie udało mu się strzelić, a kiedy zrobił to w starciu z zespołem Martina O'Neilla, to cały polski zespół był bardzo krytykowany za swoją grę. - Irlandczycy byli trudnym rywalem. Byłoby łatwiej, gdybyśmy wykorzystali jedną z sytuacji na początku meczu. Z zespołami tak fizycznymi, gra się trudniej z każdą minutą, szczególnie po stracie gola. Ważne jednak, że pokazaliśmy charakter i walczyliśmy do końca – ocenił pomocnik. - Mam nadzieję, że będziemy grali lepiej. Przede wszystkim musimy strzelać skuteczniej i szybciej. Trener Brzęczek chce, abyśmy grali ładnie, to też jest ważne – dodał.
- Nie da się zmienić wszystkiego w tydzień. Gramy wolno, ale będziemy grali szybciej. Szybciej i lepiej – zakończył.
Kamiński: Grałem pewniej, niż w meczu z Nigerią. Walka o miejsce u boku Kamila Glika będzie zażarta