Mundial 2018. Jacek Bąk: Kadra bez Kamila Glika to nie dramat

- Filar polskiej obrony, gra systematycznie w czołowym europejskim klubie, w Lidze Mistrzów, to duże osłabienie, ale kadra bez niego to nie dramat - mówi Sport.pl o możliwej absencji Kamila Glika na mundialu Jacek Bąk, wybitny reprezentant Polski, którego z gry na MŚ 2002 też wyłączył uraz.

Na liście tych, których może zabraknąć na mundialu jest Kamil Glik, oczywiście przez uraz. To byłby dramat dla kadry i dla niego?

- Filar polskiej obrony, gra systematycznie w czołowym europejskim klubie, w Lidze Mistrzów, to duże osłabienie, ale kadra bez niego to nie dramat. Dramaty są w życiu gorsze. Oczywiście brakowałoby go, ale to w piłce rzeczy normalne. Znamy to powiedzenie, że pech jednego jest szansą drugiego. Przypomnę tylko historię Władysława Żmudy. Może na mistrzostwach pokaże się Bednarek. Jest w formie. Jak będziemy długo płakali nad rozlanym mlekiem to nic nie zrobimy. A może Glikowi wystarczy kilka dni i wróci do siebie.

Glik kontuzji doznał niemal ostatniego dnia zgrupowania, na treningu, podczas gry w siatko nogę. Pan też swego czasu miał pecha.

- Kontuzji można doznać wszędzie. Jak grałem w Lyonie schodziłem na trening po schodach. Poślizgnęła mi się noga i skręciłem kostkę. Ta opuchła, nie mogłem grać przez dwa tygodnie, straciłem ważny mecz pucharowy. Na MŚ w 2002 roku odezwała mi się kontuzja pleców, a właściwie przepuklina, którą trzeba było operować. Zagrałem 50 minut z Koreą i mundial się dla mnie skończył. Życie.

Z bramkarzy też, chyba bardziej przez uraz, wykluczył się Łukasz Skorupski. Na mundial pojedzie Bartosz Białkowski

- W bramce problemu nie ma, możemy rzucić monetą i bez strachu czekać czy wypadnie Fabiański czy Szczęsny. To ktoś z nich będzie grać. Białkowski pojedzie do Rosji bardziej jako obserwator.

Z obrońców na MŚ zabraknie Marcina Kamińskiego i Tomasza Kędziory, tego pierwszego oczywiście o ile wykuruje się Glik.

- Kamiński nie grał w kadrze wiele. Dla mnie ma on potencjał do grania. Jest wysoki i doskonały na lewą stronę. Jeden z nielicznych na tej pozycji, który dysponuje tak dobrą lewą nogą. To, że go w Rosji zabraknie, nie jest jednak wielkim zaskoczeniem. Na pewno dalej będzie w kręgu zainteresowań reprezentacji po mistrzostwach.

Co do Kędziory, to wynik tego, że ma na prawej stronie ogromną konkurencję. Tam przecież jest Piszczek, znakomicie we Włoszech gra Bereszyński. Są od niego lepsi.

Młode wilki też zostają w domu. Mówię o Sebastianie Szymańskim i Szymonie Żurkowskim. Do Rosji nie jedzie też Krzysztof Mączyński.

- Ja bym na mundial tych młodych brał, ale to trener jest z nimi codziennie na treningach. Najwyraźniej uznał, że to jeszcze nie ten moment. Dwójka, o której mówimy to gracze nowi, od niedawna podstawowi w ekipach z naszej Ekstraklasy. Między nią a Europą zachodnią jest jednak jeszcze spora różnica. Jak rozmawiam z zawodnikami to oni często mają świadomość tego przeskoku. Za czasów mojego pierwszego mundialu w 2002 roku bardzo młodych graczy nie było. Na mundial w Niemczech pojechał wtedy m.in. wchodzący do kadry Paweł Brożek czy Sebastian Mila. Młodzi są oczywiście przyszłością piłki, ale decyzję trenera trzeba uszanować. Co do Mączyńskiego, to jestem lekko zdziwiony. To był żołnierz Nawałki, jego czarny koń.

Z młodych na mundialu będzie za to Dawid Kownacki. Teodorczyk wygrał rywalizację z Wilczkiem.

- Kownacki to duży talent polskiej piłki. W Sampdorii wszedł na wyższy poziom. Mam nadzieję, że się tam dobrze rozwinie. Znam go jeszcze z czasów jak byłem ambasadorem reprezentacji młodzieżowych. Fajny chłopak i talent podparty pracą. Teodorczyk czy Wilczek – ten wybór nie ma dla mnie większego znaczenia. Myślę, że wygrała renoma gracza Anderlechtu i to że w ostatnim czasie nastrzelał ostatnio więcej goli niż Wilczek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.