Damian Kądzior: To, że będę w jednej szatni z Lewandowskim nie czyni ze mnie wielkiego piłkarza

Adam Nawałka powołał do reprezentacji Damiana Kądziora. 25-latka z Górnika Zabrze, który jeszcze rok temu występował w 1. lidze, a w swojej karierze nie zagrał żadnego meczu w młodzieżowych reprezentacjach Polski. - To, że będę w jednej szatni z Lewandowskim nie czyni ze mnie wielkiego piłkarza - skomentował swoje powołanie Kądzior.

Dominik Wardzichowski: Polska zdziwiona, a pan?

- Wiedziałem, że sztab Adama Nawałki mnie obserwuje. Marcin Brosz wziął mnie kilka dni temu na rozmowę i powiedział, że jestem w kręgu zainteresowań selekcjonera. Później był telefon od Adama Nawałki i krótka rozmowa, ale oficjalną informację przekazał mi kierownik Górnika Zabrze podczas piątkowego treningu.

Ile odebrał pan telefonów z gratulacjami?

- Dużo, ale najbardziej cieszą mnie gratulacje od trenerów, z którymi wcześniej pracowałem. To również ich sukces. Bardzo im dziękuję za każde dobre słowo. Znajomi dzwonią i piszą sms-y, a ja próbuję nadążać z odpisywaniem. Łatwo nie jest, tym bardziej, że staram się odciąć od tego zmieszania. Regeneracja po treningu i przygotowanie do meczu z Piastem najważniejsze.

Co dla pana oznacza powołanie do reprezentacji Polski?

- To dla mnie wielka duma, ale podchodzę do tego spokojnie. Chłodna głowa najważniejsza. Wiem co muszę robić, na czym się koncentrować. Teraz najważniejszy jest mecz z Piastem Gliwice. O reprezentacji zacznę myśleć w poniedziałek.

Nie wierzę, że nie będzie pan myślał o tym, co czeka pana na zgrupowaniu.

- Poważnie. Nie podpalam się. Przede mną jeszcze mnóstwo ciężkiej pracy. Jasne, spełniłem jeden ze swoich celów, które mam zapisane na lodówce - powołanie. Ale czas dopisać kolejne - debiut.

W meczach z Armenią i Czarnogórą o debiut będzie bardzo trudno.

- Wiem i staram się twardo stąpać po ziemi. Jeszcze rok temu grałem w pierwszej lidze, a ten sezon jest moim pierwszym w ekstraklasie. Wcześniejszych nie liczę, bo na boisku spędziłem tylko kilka minut. Ja przecież nie zagrałem nawet ani jednego meczu w reprezentacjach młodzieżowych. Szaleństwo, ale chcę zrobić kolejny krok do przodu.

W kilka miesięcy pana kariera nieprawdopodobnie przyspieszyła. Mecze Roberta Lewandowskiego oglądał pan w telewizji, teraz usiądzie z gwiazdą Bayernu Monachium w jednej szatni.

- Wszystko szybko się dzieje, ale jestem nastawiony na ciężką pracę. Nie chcę podniecać się, że teraz jest mój czas. Jeden, drugi czy trzeci udany mecz nie czyni ze mnie wielkiego piłkarza. To, że będę w jednej szatni z Robertem Lewandowskim również.

Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, powiedział pan, że Lewandowski jest dla pana przykładem profesjonalizmu i świetnym wzorem do naśladowania.

- Nie ma lepszej nauki, niż podpatrywanie najlepszych zawodników świata. Często oglądam mecze Roberta Lewandowskiego, a teraz będę miał okazję podpatrywać go z bliska, na treningu. Czasem wystarczy jeden szczegół, jedna podpowiedź. Od takich zawodników trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć.

Pana przykład pokazuje, że droga z 1. ligi do reprezentacji Polski nie musi być długa i wyboista.

- W 1. lidze jest mnóstwo dobrych zawodników, którzy zasługują na swoją szansę w ekstraklasie. Cieszę się, że pokazałem im, że warto walczyć o swoją przyszłość. Najważniejsze w życiu? Mieć marzenia i ciężko pracować. Dziękuję Panu Bogu, że mam zdrowie i mogę wykonywać zawód, który kocham. Nie każdy ma to szczęście, a ja właśnie dostałem pierwsze powołanie do reprezentacji Polski.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.