El. do MŚ 2018. Tomasz Łapiński: Jestem spokojny o grę naszej reprezentacji. Ale musi być spełniony jeden warunek

Jesteśmy najlepszą drużyną w grupie. Będziemy na mundialu, ale niewykluczone, że emocje związane z awansem będą nam towarzyszyć do ostatniej kolejki - mówi Tomasz Łapiński, były obrońca reprezentacji Polski po zwycięstwie Polski nad Kazachstanem 3:0 w eliminacjach MŚ 2018. I zwraca uwagę na pewien aspekt w grze strzelca pierwszego gola, Arkadiusza Milika

Damian Bąbol: Zwycięstwo z Kazachstanem było obowiązkiem, ale do stylu gry naszej reprezentacji można było mieć sporo zastrzeżeń.

Tomasz Łapiński: Najważniejsze były trzy punkty i ten cel osiągnęliśmy. Co do samej gry, to rzeczywiście nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Z drugiej strony dawno już nasza kadra nie grała pod tak dużą presją, z którą ostatecznie sobie poradziła. Owszem, styl nie był porywający, ale też nie przesadzajmy z krytyką. Widzieliśmy też kilka ciekawych akcji, w których nasi zawodnicy ładnie poklepali na jeden kontakt. Po jednej z nich Arkadiusz Milik mógł strzelić gola na 2:0 w pierwszej połowie. W drugiej części gry Kuba Błaszczykowski nieco za mocno dograł do Arka, ale wcześniejsza szybka wymiana podań zasłużyła na pochwałę. Trochę więcej koncentracji, dokładności, lepszego wykończenia i ten obraz gry byłby zupełnie inny.

Jest pan zadowolony z trójki nowych zawodników, czyli Macieja Rybusa, Macieja Makuszewskiego i Arkadiusza Milika, na których od początku postawił trener Adam Nawałka?

- Wszyscy zasłużyli na wysokie oceny. Rybus robił to, czego od niego w tym meczu wszyscy oczekiwali, czyli często włączał się w akcje ofensywne i groźnie dośrodkowywał. Z kolei Makuszewski genialnie zachował się przy pierwszym golu, odgrywając głową do Milika. Kilka razy dynamicznymi wejściami postraszył kazachskich obrońców. Arek strzelił gola, wykorzystując pierwszą dogodną sytuację. Szkoda tylko tej niewykorzystanej szansy, gdy mogliśmy podwyższyć prowadzenie. Było naprawdę bardzo blisko. Te niewykorzystane stuprocentowe okazje powoli stają się jego znakiem rozpoznawczym, do których chyba zaczęliśmy się przyzwyczajać (śmiech).

Cała wymieniona trójka powinna zagrać w ostatnich dwóch meczach eliminacyjnych?

- Zobaczymy, jak będą się prezentować w swoich klubach przez następny miesiąc. Każdy z nich musi być w najwyższej dyspozycji, mają o co grać. Jeden dobry mecz z Kazachstanem to trochę mało, żeby stawiać ich w roli pewniaków do gry w najbliższych spotkaniach.

Polska - Kazachstan 3:0Polska - Kazachstan 3:0 KUBA ATYS

W poniedziałek Rybus nie potwierdził, że to on powinien grać na lewej obronie zamiast Artura Jędrzejczyka?

- O ile pamiętam przez ostatnie półtora roku wszyscy byliśmy zadowoleni z gry „Jędzy”. W Kopenhadze Artur spisał się słabo, to fakt, ale nie można go skreślać po jednym nieudanym meczu. Rybus zaprezentował się dobrze, ale nie zapominajmy, że rywalem był Kazachstan, najsłabsza drużyna naszej grupy.

Nadal jesteśmy jej liderem, wszystko od nas zależy, ale dwa ostatnie mecze wprowadziły sporo nerwowości przed końcówką eliminacji. Co w grze naszej reprezentacji trener Nawałka musi poprawić w pierwszej kolejności?

- Cały czas uważam, że mecz z Danią przegraliśmy jeszcze przed jego rozpoczęciem. Podeszliśmy do tego spotkania za mało skoncentrowani i zbyt pewni siebie. To był główny powód porażki. Jeżeli reprezentacja Polski gra na maksimum możliwości i wychodzi na boisko, jakby miała walczyć o życie, to wtedy o naszą postawę i jej wyniki możemy być spokojni. Tabela nie kłamie. Jesteśmy najlepszą drużyną w grupie. Zdobyliśmy najwięcej punktów, których przecież nikt nam nie podarował. Będziemy na mundialu, zasługujemy na to, ale niewykluczone, że emocje związane z awansem będą nam towarzyszyć do ostatniej kolejki, czyli meczu z Czarnogórą w Warszawie.

Rozmawiał Damian Bąbol

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.