Polska - Kazachstan. Kamil Glik: Dostałem kilka wiadomości z Monaco, pogratulował mi trener, to miłe

Glik w czterech meczach Ligue 1 w tym sezonie strzelił już dwa gole. W kadrze, na bramkę czekał jednak trzy lata. - Najważniejsze jest oczywiście zwycięstwo. Moje trafienie sprawia tylko, że jestem podwójnie szczęśliwy - powiedział po meczu.

Polska po golach Arkadiusza Milika, Roberta Lewandowskiego i Kamila Glika wygrała w Warszawie z Kazachstanem 3:0. W opinii obrońcy reprezentacji Polski, po wydarzeniach w Kopenhadze cel zdobycia trzech punktów został zrealizowany.

 - Po tych nie najprzyjemniejszych przygodach w Danii najważniejsze było zwycięstwo. Tym razem w szatni mogliśmy sobie pogratulować. Cały czas jesteśmy na pierwszym miejscu w tabeli – powiedział stoper.

 - Zrobiliśmy sobie analizę tego meczu, porozmawialiśmy sobie o nim w szatni, poruszyliśmy sprawy mentalne. Teraz było widać tego efekty. Konstruktywna krytyka w mediach była wskazana, szydera chyba niekoniecznie. Znamy swoją wartość. Oczywiście zawsze są jakieś niedociągnięcia. Teraz z Kazachstanem nie było idealnie również w obronie. Nie jest jednak tak, że jak reprezentacja traci bramki, to traci je Glik i Pazdan. Na defensywę pracuje cała drużyna. Wygrywamy i przegrywamy razem. To było wspólne zwycięstwo i wspólny mecz na zero z tyłu – skomentował zawodnik AS Monaco. Odniósł się tez do swojego trafienia w spotkaniu.

 - W reprezentacji rzeczywiście strzelam mniej niż w klubie. Najważniejsze jest oczywiście zwycięstwo kadry. Moja bramka sprawiła tylko, że jestem podwójnie szczęśliwy. Dostałem już kilka wiadomości z Monaco, pogratulował mi też trener mojej drużyny. To zawsze przyjemna rzecz.  Fajnie, że udało się strzelić w kadrze bo miałem tu przerwę. W klubie idzie to jakoś łatwiej – powiedział Polak, który cały poprzedni sezon Ligue 1 zakończył z sześcioma trafieniami na koncie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.