Maciej Makuszewski: Cieszymy się ze zwycięstwa. Według mnie zagraliśmy bardzo dobre spotkanie. Potrafiliśmy stworzyć sobie wiele groźnych okazji i mogliśmy strzelić zdecydowanie więcej goli. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie, ale zgadzam się, że stać nas na jeszcze więcej.
Kazachowie stworzyli sobie kilka groźnych okazji, ale nie potrafili strzelić nam gola, to najważniejsze. Taka jest piłka, każdemu może zdarzyć się kilkanaście gorszych minut w trakcie spotkania.
W drugiej połowie być może zabrakło nieco sił. Mocno odczuliśmy również ostre pojedynki i faule Kazachów. W dodatku rywale na początku drugiej połowy zmienili taktykę i zaczęli naprawiać swoje błędy z pierwszej części meczu. Pod koniec spotkania na szczęście znowu zaczęliśmy grać swoją piłkę i ostatnie minuty należały do nas.
Maciej Rybus i Łukasz Piszczek przez cały czas mi podpowiadali i mnie asekurowali. Bardzo dobrze mi się z nimi współpracowało. Dzięki nim czułem się pewnie na boisku.
Nie ma wątpliwości, że trafienie Roberta Lewandowskiego z rzutu wolnego powinno zostać uznane. Widziałem całą sytuację z ławki, a później w powtórce telewizyjnej i widać było ewidentnie, że piłka przekroczyła linię bramkową. Widzieli to wszyscy, tylko nie sędzia.
Chcieliśmy pokazać, że mecz w Kopenhadze był tylko wypadkiem przy pracy. Każdy był świadomy swoich błędów z ostatniego spotkania, wiedzieliśmy jak poprawić naszą grę i to się udało, teraz najważniejsze są starcia, które czekają nas w październiku.
Czujemy na plecach oddech rywali. Dania i Czarnogóra depczą nam po piętach, każdy chce awansować i wiadomo, że sprawa wyjazdu na mistrzostwa w Rosji cały czas jest nierozstrzygnięta. Pamiętajmy jednak, że to my jesteśmy obecnie na pierwszym miejscu w grupie i jeśli do końca eliminacji będziemy grać z takim zaangażowaniem i koncentracją, jak w spotkaniu z Kazachstanem, zrealizujemy swój cel.