Euro U21. Polska - Szwecja 2-2. Serce na remis z rozumem

Dzięki entuzjazmowi i agresywności Polakom udało się rozegrać w niezłym stylu początkowe minuty. Gdy decydować zaczęła organizacja gry, nasi reprezentanci nie mieli jednak już zbyt wiele do powiedzenia.

Udany początek

Podobnie jak w meczu ze Słowacją Polacy zanotowali bardzo dobre wejście w mecz. Agresywny pressing, połączony z błyskawicznym wyprowadzaniem ataków, przekładał się na szanse dla biało-czerwonych. Często udawało się nam zamykać przeciwników na małej przestrzeni, odzyskiwać piłkę i przenosić ją w okolice pola karnego rywala. Nasi gracze nie bali się ryzyka przy atakowaniu, a mimo to byli w stanie utrzymać wysoką celność podań (85 procent w pierwszym kwadransie), dzięki temu, że Szwedzi przez dłuższy czas nie byli w stanie dostosować się do prezentowanego przez nas stylu. Goście nie umieli odpowiedzieć na naszą agresywność, która skutecznie sparaliżowała ich oparty na cierpliwych podaniach system gry.

Braki organizacyjna

Wbrew pozorom, Szwedzi nie dominowali w grze pod względem umiejętności indywidualnych. W momencie, kiedy docisnęliśmy ich mocniej, w pierwszym kwadransie wygraliśmy 76 procent pojedynków, ale nawet w późniejszych fazach byliśmy pod tym względem co najmniej równorzędnym rywalem. Goście zdołali jednak zupełnie zdominować nas organizacją gry. Polacy sprawiali wrażenie niezbyt dobrze przygotowanych na to, że piłka będzie nieustannie krążyć dookoła nich i popełniali coraz częstsze błędy w ustawieniu. Szwedzi bardzo umiejętnie przenosili ciężar gry między skrzydłami i środkiem, wyciągając naszych reprezentantów z linii i stwarzając sobie opcje podania. Polacy mocno orientowali się na graczu z piłką, pozostając statycznymi na ruch graczy za ich plecami, co nasi przeciwnicy wykorzystywali grając penetrujące podania. Przy tym trwającym dość długo fragmencie zupełnej dominacji Szwedów i tak możemy mówić o sporym szczęściu. Ich ataki nie były bowiem konstruowane na zbyt wysokim tempie, często przegrywane ponownie przez linię obrony, by uniknąć ryzyka. Szybciej operujący piłką przeciwnicy spowodowaliby jeszcze większe spustoszenie w naszej defensywie.

Szwedzi oddają pole

Okres dominacji i forsownego rozmontowywania polskich szeregów zmusił jednak rywali do spuszczenia z tonu w końcowej części drugiej połowy. Sporo ożywienia wniosły też zmiany przeprowadzone przez trenera Dornę. Polacy odzyskali entuzjazm z pierwszych minut, lepiej też znieśli to spotkanie pod względem fizycznym. Ponownie atakowali agresywniej, co bezpośrednio przekładało się na wygrane pojedynki (59 procent wygranych w ostatnim kwadransie) oraz na sytuacje. Choć Szwedzi nadal bronili się całkiem solidnie, cofnęli się bardzo głęboko, przez co naszym reprezentantom udało się stworzyć kilka sytuacji, zakończonych strzałami z ostrych kątów. Nadal ciężko jednak było mówić o szansach stuprocentowych, wyrównanie padło po karnym sprokurowanym przez obrońcę szwedzkiego w niezbyt groźnej sytuacji.

Perspektywy

To drugi mecz Polaków, który toczył się według tego samego schematu. Nasi reprezentanci zaczęli mocno i agresywnie, stwarzając sobie szanse i wychodząc na prowadzenie. Kiedy jednak napór się skończył, widoczny stawał się chaos, zarówno w defensywie, jak i przy próbach wyprowadzania akcji. Nie brakowało elementów kuriozalnych i w momentach gdy Szwedzi przyspieszali ataki i w tych, gdy ruszyli z nieco wyższym pressingiem. Końcówka ponownie zaczęła wyglądać nieco lepiej, dzięki temu, że wróciła znana z początku spotkania żywiołowość. Szansa na spotkanie z Anglikami? Wytrzymać entuzjastyczny i agresywny napór przez więcej niż pierwsze i ostatnie 15 minut. Bo kiedy przyjdzie nam się mierzyć na organizację gry, jesteśmy na z góry straconej pozycji.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA