Kowalczyk ostro o reprezentacji U-21: Pierwszego dnia mistrzostw Europy zakończyliśmy w nich udział

Po porażce ze Słowacją przy obowiązującym regulaminie nie mamy już szans. Żadnych. Pierwszego dnia turnieju zakończyliśmy w nim udział. Szkoda, ale to brutalna prawda - mówi w rozmowie ze Sport.pl były reprezentant Polski Wojciech Kowalczyk.

Sebastian Staszewski: W przerwie meczu powiedział pan, że po 45 minutach pojedynek Polaków ze Słowakami wygląda jak spotkanie klasy, która w całości ma zwolnienie z lekcji wychowania fizycznego z taką, która na WF uczęszcza regularnie. Skąd to porównanie?

Wojciech Kowalczyk: Bo wyglądało to tak, jakby niebiescy chodzili na wszystkie zajęcia, a biało-czerwoni byli zwolnieni przez mamę. Ten mecz pokazał nam, że nie ma w naszym kraju żadnego szkolenia. I to nie tylko w klubach, ale nawet w szkołach. Ograli nas zwrotni, wygimnastykowani, szybcy i sprawni Słowacy, którzy pochodzą z kraju liczącego pięć milionów obywateli. W tej chwili mistrzostwo świata prędzej zdobędzie Słowacja, niż Polska.

Słowacy wyróżniali się także futbolową jakością. Długimi fragmentami to oni grali w piłkę, a my próbowaliśmy ją wybijać.

Umiejętności można pokazać, gdy poruszasz się po boisku. Myślałem, że po pierwszej bramce Słowacy się przestraszą a oni zagrali jak Barcelona! Zaczęli klepać tak, że nasi fizycznie umarli. Byli pewni siebie, bo wiedzieli, że są przygotowani. Jestem Słowakami zafascynowany! Oddałbym wiele, aby mieć w Polsce takich chłopaków. Pamiętajcie, że oni nie tylko pokonali nas, ale także dwa razy ograli reprezentację Holandii. Patrzeć na nich to przyjemność.

Paradoksalnie nie przeszkodziła nam szybko zdobyta bramka? Po jej stracie Słowacy momentalnie zdobyli przewagę.

Jeśli chcieliśmy tu coś ugrać, pierwszy mecz musieliśmy zwyciężyć. Przy prowadzeniu 1:0 od pierwszej minuty piłkarze mogą się położyć, stanąć na głowie, albo na rękach, ale muszą dociągnąć ten wynik do końca.

Reprezentacja Polski miała pomysł na grę? Trener Marcin Dorna od blisko dwóch lat doskonalił ustawienie 4-2-3-1, które w fazie ataku momentami zmieniało się na 4-4-2. Ale siłą tego pomysłu był kreatywny środkowy pomocnik, który dogrywał piłki na boki, a tego ewidentnie brakowało.

Nasza kadra nie ma skrzydłowych – Bartek Kapustka ma talent, ale zagrał dramatycznie, Frankowski też zawiódł. Różnicę zrobiłby Darek Formella, ale jego Dorna nie powołał. Od dawna mieliśmy problem ze zdobywaniem bramek, szczególnie z mocnymi rywalami. Bo nie liczę meczów z Czarnogórą czy Białorusią. Kiedy nasi grali regularnie, wyglądało to znośnie, ale weźmy pod uwagę fakt, że połowa z nich przez ostatnie miesiące siedziała na ławce. To było istotne. Więc nawet jeśli Dorna wymyślił najlepszy plan taktyczny, to ci piłkarze nie mogli go zrealizować.

Dorna długo wahał się czy postawić na Patryka Lipskiego, który nie grał w piłkę od półtora miesiąca, czy Krzysztofa Piątka. Ostatecznie wybrał Lipskiego, który zdobył nawet bramkę.

W pierwszej minucie Dorna mógł powiedzieć: ale wybrałem! Ale od drugiej do 90 min. Lipski grał bardzo słabo. Pamiętajmy, że to piłkarz, który nie ma szybkości. Więc przy tych Słowakach Lipski nawet nie nadążał patrzeć.

W środku pola na zagubionego wyglądał Paweł Dawidowicz. Ale trzeba pamiętać, że ten piłkarz przez ostatnie miesiące w VfL Bochum grał na prawej obronie, a w meczu ze Słowakami Dorna postawił na niego, a nie występujących regularnie w swoich klubach Jarosława Kubickiego i Radosława Murawskiego.

Pomoc zagrała dziś najsłabszy mecz jaki pamiętam. Co do Dawidowicza, to już rok temu mówiło się, że zagra w środku z Karolem Linettym. Ze Słowakami mieliśmy atakować. A dziś Patryk zagrał tak, jak kiedyś Rafał Wolski. Pokazał fajną technikę, ale w dzisiejszym futbolu bez szybkości nie ma kiedy tej techniki wykorzystać. Lipski jest rozgrywającym z lat 70-tych. Podobny typ, co Starzyński. A Dawidowicz? Szkoda nawet komentować.

Jak ocenia pan piłkarzy, którzy do zespołu Dorny "zeszli" z kadry seniorskiej, czyli Karola Linettego i Bartosza Kapustkę?

Kapustka nie grał przez rok, więc o czym tu mówić? Linetty to natomiast jedyny zawodnik, którego mogę wyróżnić. Widać było, że Karol się w tej kadrze męczy, nie ma z kim grać. Gdyby miał obok siebie Piotra Zielińskiego, wyglądałoby to inaczej. Linetty jest ambitny, to walczak, chciał pomóc chłopakom, ale chyba popełnił błąd, że się w to wmieszał.

Co z naszymi szansami w dalszej fazie turnieju? W drugim meczu naszej grupy Anglicy bezbramkowo zremisowali ze Szwedami.

Jakimi szansami?

Na awans.

Ha, ha, ha.

?

Przy obowiązującym regulaminie nie mamy szans. Żadnych. Pierwszego dnia mistrzostw zakończyliśmy w nich udział. Szkoda, ale to brutalna prawda.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.