Katalogi z ośrodkami w Rosji już do PZPN spływają. Ale związek jeszcze wielkich przymiarek do mundialu nie robi. Szefów ma przesądnych, trenera kadry jeszcze bardziej przesądnego. Nikt nie chce zapeszyć. Sytuację w grupie na półmetku wyścigu do Rosji reprezentacja ma znakomitą: po sześć punktów przewagi nad Czarnogórą i Danią, siedem nad najbliższym rywalem, Rumunią, zwycięstwa nad wszystkimi poważnymi rywalami do awansu, remis tylko z Kazachstanem. Jest miejsce w dziesiątce rankingu FIFA, jest rekordowe zainteresowanie biletami na mecze kadry. Ale to wszystko trzeba jeszcze obronić w rewanżowej części eliminacji, która się zaczyna w sobotę meczem z Rumunią. Wspomniany remis z Kazachstanem i męki, w jakich się rodziło zwycięstwo z Armenią u siebie, to ostrzeżenie, co się dzieje, gdy ta kadra zaczyna się czuć zbyt pewnie. A wakacyjne zgrupowanie to zawsze dobra okazja dla selekcjonera, by sprawdzić: czy ta grupa jeszcze jest głodna wspólnego wygrywania, czy już zaczyna być syta?
Ostatnie czerwce dawały tej kadrze siłę. Czerwiec 2014, gdy nikt nie szukał wymówki by pojechać szybciej na wakacje, a nie na zgrupowanie i towarzyski mecz z Litwą. Na mecz, w którym Robert Lewandowski był pierwszy raz u Adama Nawałki kapitanem, kadra pierwszy raz zagrała ustawieniem z dwoma napastnikami, wygrała po odrobieniu strat, a na zgrupowaniu zaczął się zwyczaj wspólnych wyjść, na które zaprasza kapitan, cementujących grupę. Czerwiec 2015, gdy Kuba Błaszczykowski wrócił do kadry po długiej przerwie i w wygranym 4:0 meczu z Gruzją miał asystę przy golu Lewandowskiego, a Robert po pięciu meczach bez bramek zdobył najszybszego hattricka w historii reprezentacji i potem aż do końca eliminacji był nie do zatrzymania.
Aż wreszcie czerwiec 2016 we Francji, pierwsze od wielu lat zwycięstwo na inaugurację wielkiego turnieju i potem droga do ćwierćfinału. Ale to inny przypadek, akurat na taki czerwiec nikogo specjalnie mobilizować nie trzeba. Trudne są takie czerwce jak obecny: tuż po lidze, gdy wiele głów jest zajętych negocjacjami transferowymi (Wojciech Szczęsny przyjechał do hotelu kadry tuż po tym jak Sky News podało, że jest już porozumienie w sprawie jego przejścia do Juventusu, to też ważne transferowo lato dla m.in. Grzegorza Krychowiaka, Kamila Grosickiego, Kuby Błaszczykowskiego). Gdy jedni przyjeżdżają z pierwszych krótkich urlopów, a inni tuż po meczach ekstraklasy.
To zgrupowanie oficjalnie zaczęło się w poniedziałek o 15, ale tak naprawdę trwa już od ubiegłego tygodnia, tylko wówczas było dobrowolne i miało kilka prędkości: inną dla wypoczętych, inną dla przemęczonych, inną dla wracających po kontuzjach, a jeszcze inni w ogóle dostali dłużej wolne i mogli przyjechać dopiero w poniedziałek, razem z piłkarzami z polskiej ligi. Jeszcze w poniedziałek na popołudniowym treningu prędkości były różne: piłkarze z polskiej ligi trenowali lżej, a potem zbierali się na galę ekstraklasy, niedaleko hotelu kadry (zresztą w hotelu mieszkają też niektórzy goście gali, choćby szefowie Pogoni Szczecin, których przywiózł w poniedziałek nowy trener Pogoni, Maciej Skorża). Od wtorku to mają być już przygotowania w jednym rytmie. Również dla Kuby Błaszczykowskiego, który – jak mówi doktor kadry Jacek Jaroszewski – już jest gotowy do gry po kontuzji, którą odniósł pod koniec sezonu w Wolfsburgu. Błaszczykowski w ubiegłym tygodniu ćwiczył przez dwa dni na zgrupowaniu dla piłkarzy z zagranicy, a gdy było jasne, że ze zdrowiem jest już dobrze, dostał wolne od piątku i teraz wrócił do zajęć. Kadra tym razem zapewne nie będzie miała żadnego treningu integracyjnego (na strzelnicy, ściance wspinaczkowej itd.). – Chcemy się skupić na piłkarskich – mówi dyrektor kadry Tomasz Iwan.
- Przepraszam, którędy na posiłek? – pytał niedługo po przyjeździe na zgrupowanie Rafał Wolski, jedna z nowych-starych twarzy w drużynie. Wolski uczy się kadry na nowo. wraca do drużyny Nawałki po trzech latach. Wcześniej poprzestał na epizodzie, towarzyskim meczu z Niemcami w Hamburgu. Podpadł przy okazji sztabowi tym, że opóźnił przyjazd na zgrupowanie. Na kolejne powołanie czekał aż do teraz, ale jak sam w poniedziałek przypomniał, był całkiem blisko miejsca w kadrze na Euro 2016. Trener postawił ostatecznie na Filipa Starzyńskiego. Wraca też Marcin Kamiński, on po czterech latach nieobecności. Tym razem z postanowieniem, że zostanie na dłużej niż poprzednio, gdy Adam Nawałka chciał na nim opierać grę w obronie, a bardzo szybko się do tego zraził.